Latem szkieletorek a teraz Tuptus Księciunio w nowym domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 14, 2012 15:01 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

:ok: :ok: :ok: ZA udany brak klejnotów :mrgreen:
Bernardyn śliczny :1luvu: jak ktoś mógł wyrzucić takiego pieska :(
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Wto sie 14, 2012 15:19 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Noo, czyli wszystko zmierza ku lepszemu, elegancko. :ok: Pamiętam widok zataczającego się po obudzeniu Malagity (brałam go po kastracji do domu niewybudzonego), biedak jakiś czas nie ogarniał dlaczego się czuje jak po ostrym imprezowaniu. :lol: Cały czas musiałam mieć na niego oko, bo błędnik mu szalał, a za wszelką cenę chciał zgrywać chojraka i próbował skakać na krzesła, drapak czy parapet, oczywiście źle odmierzając odległość. :roll:
Grunt, że Tuptuś teraz bez problemu będzie mógł zajadać się tymi wszystkimi smakołykami, którymi mu wypełniasz miskę, może nawet przestanie tak grymasić. :)

solarie

 
Posty: 2018
Od: Pt mar 02, 2012 17:21
Lokalizacja: Oświęcim

Post » Wto sie 14, 2012 16:18 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Miraclle pisze::ok: :ok: :ok: ZA udany brak klejnotów :mrgreen:
Bernardyn śliczny :1luvu: jak ktoś mógł wyrzucić takiego pieska :(

Szkoda mi go :( Nawet nie chce do mnie przyjsć. Po raz pierwszy. Nigdy nie był obrażony dotąd. Ale było mu już tak dobrze a ja mu znowu zafundowałam ból :( Normalnie mi się płakać chce :(
Miejsca sobie nie mógł znaleźć. Teraz w końcu położył się na fotelu. Może uśnie spokojnie :ok: Jak się wzmocni to wtedy będzie lepiej.

solarie pisze:Noo, czyli wszystko zmierza ku lepszemu, elegancko. :ok: Pamiętam widok zataczającego się po obudzeniu Malagity (brałam go po kastracji do domu niewybudzonego), biedak jakiś czas nie ogarniał dlaczego się czuje jak po ostrym imprezowaniu. :lol: Cały czas musiałam mieć na niego oko, bo błędnik mu szalał, a za wszelką cenę chciał zgrywać chojraka i próbował skakać na krzesła, drapak czy parapet, oczywiście źle odmierzając odległość. :roll:
Grunt, że Tuptuś teraz bez problemu będzie mógł zajadać się tymi wszystkimi smakołykami, którymi mu wypełniasz miskę, może nawet przestanie tak grymasić. :)

Tuptuś został wybudzony. Tam gdzie był nigdy nie oddaja zwierzęcia niewybudzonego. Dostał kroplówke na wzmocnienie i oczywiście zastrzyk. Ale jednak słabiutki i zdezorientowany. Chociaż już chodzi w normalnej pozycji to jednak co kilka metrów staje i widać ze szybko sie męczy. On spokojny jest. Nie kozaczy.
Co do smakołyków to wątpię aby to czego nie jadł zechciał nagle. Jego nic nie bolało. Ząbek mógł nadal być ale za jakiś czas na pewno znowu spowodowałby zapalenie. Dlatego zdecydowałam sie aby go usunęli od razu. A to co miał na dziąśle przeszkadzało mu, ale jadł i suche i mokre. Tylko łykał a nie gryzł. Nadal może tak jeść z przyzwyczejenia.

Ogólnie to w lecznicy stwierdzili ze śliczny z niego kotek sie zrobił :D Że główkę ma teraz inną i wyraz pysia. A przy zastrzyku usłyszałam : " O! Ty masz mięśnie! " :lol: Bo przedtem bili w chudą doopkę- nic tam nie było tylko skóra i kość. A teraz proszę jaki gość :ok:
Mam mu spróbować dać troszeczke jeść o 20-tej. Mokre bo dwie rany w pysiu. W tym jedna ze szwami. Szwy ma normalne a nie rozpuszczalne. Stwierdzono ze rozpuszczalne w pyszczku w kontakcie ze śliną baaaaardzo często robią poważne odczyny alergiczne i lepiej będzie normalne. Zrobili tak aby mu jak najmniej przeszkadzały. W sumie to dali mi do decyzji jakie, ale jak usłyszałam o tych odczynach alergicznych to wybrałam dużo mniejsze zło. Jeszcze tego brakuje aby mu sie egzemy alergiczne w pysiu zrobiły :roll:
Na razie go pilnuję. Moze uśnie spokojnie to wyskoczę na spacerek z psami a potem muszę zrobić ogłoszenia dla Eltona i powysyłać ludziom aby podrukowali i poprzyklejali gdzie się da. Chociaż akurat w takich ogłoszeniach to ja noga jestem :oops: Kompletnie nie wiem jak zrobić aby takie odrywane karteczki byly 8O Masakra. Przydałby sie ktoś mądrzejszy do tego.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Wto sie 14, 2012 16:50 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Przejdzie mu to obrażenie się. Pysio szybko się wygoi i Tuptuś będzie jak nowy.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto sie 14, 2012 16:55 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Tuptusiu kochany, steskniona za Wami wreszcie jestem a tu takie wazne wydarzenie 8O .
Trzymam mocno kciuki za szybki powrót do formy :ok: :ok: :ok:

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Wto sie 14, 2012 19:10 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

blackobsession pisze:Szkoda mi go :( Nawet nie chce do mnie przyjsć. Po raz pierwszy. Nigdy nie był obrażony dotąd. Ale było mu już tak dobrze a ja mu znowu zafundowałam ból :( Normalnie mi się płakać chce :(


Nie jest obrażony na Ciebie... To tylko chwila słabości fizycznej po zabiegach. Przecież Tuptak czuje i wie doskonale, że krzywdy to Ty mu nie zrobiłaś i nie zrobisz, a wręcz przeciwnie:) Tommy Bursztynowe Oko czuwa, Cię polecił nie bez kozery! Szelmę uratowałaś i dałaś najlepszy dom do końca szczęśliwego życia, Luśkę wyciągnęłaś, lewituje z radości, Zmorula jak miss na czerwonym dywanie, tylko szczęśliwsza, oczy śmiejące, jakieś kuracje odmładzające dla studentek Uniwersytetu III wieku???:)

blackobsession pisze:Tuptuś został wybudzony. Tam gdzie był nigdy nie oddaja zwierzęcia niewybudzonego. Dostał kroplówke na wzmocnienie i oczywiście zastrzyk. Ale jednak słabiutki i zdezorientowany. Chociaż już chodzi w normalnej pozycji to jednak co kilka metrów staje i widać ze szybko sie męczy. On spokojny jest. Nie kozaczy.
Co do smakołyków to wątpię aby to czego nie jadł zechciał nagle. Jego nic nie bolało. Ząbek mógł nadal być ale za jakiś czas na pewno znowu spowodowałby zapalenie. Dlatego zdecydowałam sie aby go usunęli od razu.


Oj Edytko, Tuptak reaguje jak normalny kot po ingerencji znacznej w organizm. A ja jak goopia, w całej powadze sytuacji pooperacyjnej, i tak cieszę się, że reaguje "normalnie" i kolejne zabiegi do przodu, i że w ogóle mogły się odbyć. On był taka bida na początku, że nie wiadomo co w nim siedzi po schronie... ale zaklinałaś, nie tylko Ty i okazało się, że mimo wszystko zdrowy na szczęście!!! Kozak, ale w pozytywnym sensie!

I cieszę się, że masz dobrych wetów, nawodnienie po narkozie, "wypłukanie", nie jest oczywiste niestety w każdej lecznicy... Ja mogłam odjajczyć mojego Haskiego po 2-3 miesiącach od zgarnięcia z podwórka, żeby nie zagrażało to jego życiu. Nie znaczył terenu w mieszkaniu, czyściutki kuwetkowy macho podwórkowy, ale smroood sika z łazienki zwalał z nóg. Akcja "upragnione dla wszystkich pozbycie jajuszek" z perspektywy kilku lat to porażka zdrowotna dla kota. Lecznica niezła, polecana, ale narkozę mu walnęli z czapy, dwa dni mi się czołgał... zero kroplówki... złe czasy niewyedukowania mojego i rewizji potencjału wetów. Jestem pewna, że przez tę inwazyjną kastrację pojawił się w perspektywie przedwczesny TM dla Haszysza.

Dacie radę, chociaż doba od zabiegu panikarska dla każdego najbardziej doświadczonego...
Na pocieszenie;), lepiej dla Ciebie, że Tuptuś spokojny i odsypia. Nie masz zadyszki, której ja nabawiłam się po kastracji mojego neurologicznego Zbója:) Minimalna narkoza, bo kot "padaczkowy", pół godziny tylko utrata jajcarni trwała, ale później... Dokazywał dobę z wenflonem w łapie, o ograniczaniu ruchu w klatce nie było mowy, pobudzony narkozą szalał, w terenie było lepiej, ale przystawał na 5 sekund najdłużej... a ja za nim podążałam przyczajona i przerażona tygrysia matka... zaopatrzona przez wetów w baterię strzykawek, żeby interweniować w razie ataku... i to dożylnie, a nigdy tego nie robiłam... Na szczęście nie było potrzeby. Happy end nastąpił, zero ataku, piękne gojenie, a kastracja dzięki dr Adzie Uznańskiej, wręcz "plastyczna":) Kolejni weci twierdzili, że mój Marcel to na bank nie jest kastrowany kot, bo ma takie klasycznie kształtne, męskie atrybuty!!!

Nadrabiając zaległości:

- piękny Elton, dom, gdzie dom dla Przystojniaka Szczekacza?!

- pozachwycam się wybranym przez Ciebie drapakiem, wydaje się lepszy jakościowo i bardziej stabilny (np. wyściółka w środku budki, ten wcześniej analizowany ma gołą dyktę)

- cosma, gdzie kupujesz? Moje koty szaleją za cosmatym tuńczykiem w różnych odsłonach. To dobra jakościowo karma, ok. 90% mięsa, ale ja znalazłam tylko w zooplusie i zamawiałam tam do czasu. Już więcej kupować tam nie będę dla zasady, bo... czas realizacji do 3 tyg. noo i z przygodami, uszkodzone puszki się zdarzały, nie te smaki. Miareczka się przebrała, jak się okazało, że mimo kuriera w pakiecie mam jechać po odbiór do magazynu w dooo dolnej...

- last but not least .....
DT i DS jesteś świetnym... bardzo bym chciała, żeby Bursztynowy został u Ciebie na zawsze... ale... tak sobie myślę, że Twój TŻ wspaniały wie co robi?!
Edytko, Ty masz talent, o warunkach na tymczasowanie i ratowanie nie wspomnę, to jest rzadkie, naprawdę... Jestem pewna, że z Twoją intuicją i wiedzą Tuptuś ze swoim fantastycznym charakterem i mimo swojej urody znajdzie dzięki Tobie super odpowiedzialny dom na zawsze (choć selekcja DS będzie trudniejsza, na stówę duuużo większe zainteresowanie.... piękny kot w typie rasy = potencjalna próżność opiekunów i pójście na wizual...)
Ja w każdym razie namawiam Cię, jeśli to możliwe oczywiście, na kolejne dobre uczynki DTsowe dla BID na CITO w przyszłości, takich bid jak Bursztynowe Oczy, i deklaruję stałe zaangażowanie w przypadku kolejnych Potrzebujących. Na koty zdrowe, te, "które mają więcej czasu" znajdują się prędzej czy później chętni, wrażliwi ludzie, ale nie zaglądający do schronów, bo ... A ile jest tam takich pięknisiów z potencjałem, tylko trzeba dać im miesiąc, dwa, trochę więcej szansy na rozkwit... Poszłam trochę w patosso, ale taka jest prawda...

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Wto sie 14, 2012 19:14 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Z pysia leci troszkę krewka. On mnie się normalnie bał :roll: Teraz jest już lepiej. Już tak panicznie nie ucieka. Mruknął mi i przyszedł się na moment pomiziać. Teraz mu dałam ciut papu.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Wto sie 14, 2012 19:35 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Edytko nie martw się to normalne po narkozie że Tuptuś jest nie swój, jutro nie będzie pamiętał co się stało.
Jedynie braki między łapakami zauważy :mrgreen:

Krew z pyszczka, czy to normalne ? :roll:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Wto sie 14, 2012 19:45 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Z pysia leci troszkę krewka. On mnie się normalnie bał :roll: Teraz jest już lepiej. Już tak panicznie nie ucieka. Mruknął mi i przyszedł się na moment pomiziać. Teraz mu dałam ciut papu.
ariel pisze:Przejdzie mu to obrażenie się. Pysio szybko się wygoi i Tuptuś będzie jak nowy.

On nigdy nie obrażał się więc myślę że to reakcja taka na narkoze. Moja Zmorka potrafi się obrazić. Luśka jeszcze bardziej ale Tuptuś do tej pory- nigdy.
gisha pisze:Tuptusiu kochany, steskniona za Wami wreszcie jestem a tu takie wazne wydarzenie 8O .
Trzymam mocno kciuki za szybki powrót do formy :ok: :ok: :ok:

Witaj znowu z nami :)
maryniaj pisze:
blackobsession pisze:Szkoda mi go :( Nawet nie chce do mnie przyjsć. Po raz pierwszy. Nigdy nie był obrażony dotąd. Ale było mu już tak dobrze a ja mu znowu zafundowałam ból :( Normalnie mi się płakać chce :(


Nie jest obrażony na Ciebie... To tylko chwila słabości fizycznej po zabiegach. Przecież Tuptak czuje i wie doskonale, że krzywdy to Ty mu nie zrobiłaś i nie zrobisz, a wręcz przeciwnie:) Tommy Bursztynowe Oko czuwa, Cię polecił nie bez kozery! Szelmę uratowałaś i dałaś najlepszy dom do końca szczęśliwego życia, Luśkę wyciągnęłaś, lewituje z radości, Zmorula jak miss na czerwonym dywanie, tylko szczęśliwsza, oczy śmiejące, jakieś kuracje odmładzające dla studentek Uniwersytetu III wieku???:)

A wiesz jak Zmorka z Szelmą potrafiły razem szaleć? Stado słonic biegało mi po placu w radosnym szale :1luvu: Cudne to były dni pełne radości. Teraz Zmorka wiecej śpi ale Luśka wynagradza mi wszystko swoją radością :1luvu:

maryniaj pisze:
blackobsession pisze:Tuptuś został wybudzony. Tam gdzie był nigdy nie oddaja zwierzęcia niewybudzonego. Dostał kroplówke na wzmocnienie i oczywiście zastrzyk. Ale jednak słabiutki i zdezorientowany. Chociaż już chodzi w normalnej pozycji to jednak co kilka metrów staje i widać ze szybko sie męczy. On spokojny jest. Nie kozaczy.
Co do smakołyków to wątpię aby to czego nie jadł zechciał nagle. Jego nic nie bolało. Ząbek mógł nadal być ale za jakiś czas na pewno znowu spowodowałby zapalenie. Dlatego zdecydowałam sie aby go usunęli od razu.


Oj Edytko, Tuptak reaguje jak normalny kot po ingerencji znacznej w organizm. A ja jak goopia, w całej powadze sytuacji pooperacyjnej, i tak cieszę się, że reaguje "normalnie" i kolejne zabiegi do przodu, i że w ogóle mogły się odbyć. On był taka bida na początku, że nie wiadomo co w nim siedzi po schronie... ale zaklinałaś, nie tylko Ty i okazało się, że mimo wszystko zdrowy na szczęście!!! Kozak, ale w pozytywnym sensie!

I cieszę się, że masz dobrych wetów, nawodnienie po narkozie, "wypłukanie", nie jest oczywiste niestety w każdej lecznicy... Ja mogłam odjajczyć mojego Haskiego po 2-3 miesiącach od zgarnięcia z podwórka, żeby nie zagrażało to jego życiu. Nie znaczył terenu w mieszkaniu, czyściutki kuwetkowy macho podwórkowy, ale smroood sika z łazienki zwalał z nóg. Akcja "upragnione dla wszystkich pozbycie jajuszek" z perspektywy kilku lat to porażka zdrowotna dla kota. Lecznica niezła, polecana, ale narkozę mu walnęli z czapy, dwa dni mi się czołgał... zero kroplówki... złe czasy niewyedukowania mojego i rewizji potencjału wetów. Jestem pewna, że przez tę inwazyjną kastrację pojawił się w perspektywie przedwczesny TM dla Haszysza.

Dacie radę, chociaż doba od zabiegu panikarska dla każdego najbardziej doświadczonego...
Na pocieszenie;), lepiej dla Ciebie, że Tuptuś spokojny i odsypia. Nie masz zadyszki, której ja nabawiłam się po kastracji mojego neurologicznego Zbója:) Minimalna narkoza, bo kot "padaczkowy", pół godziny tylko utrata jajcarni trwała, ale później... Dokazywał dobę z wenflonem w łapie, o ograniczaniu ruchu w klatce nie było mowy, pobudzony narkozą szalał, w terenie było lepiej, ale przystawał na 5 sekund najdłużej... a ja za nim podążałam przyczajona i przerażona tygrysia matka... zaopatrzona przez wetów w baterię strzykawek, żeby interweniować w razie ataku... i to dożylnie, a nigdy tego nie robiłam... Na szczęście nie było potrzeby. Happy end nastąpił, zero ataku, piękne gojenie, a kastracja dzięki dr Adzie Uznańskiej, wręcz "plastyczna":) Kolejni weci twierdzili, że mój Marcel to na bank nie jest kastrowany kot, bo ma takie klasycznie kształtne, męskie atrybuty!!!

Dlatego Tuptuś nie poszedł do kastracji za 65 zł. u weta na mojej wsi tylko pojechał za 120 zł. na zabieg do Dąbrowy ;)

maryniaj pisze:Nadrabiając zaległości:

- piękny Elton, dom, gdzie dom dla Przystojniaka Szczekacza?!

Oj żeby się jakiś znalazł. Ciężko dla takiego psa :( Dla nowofundlanda łatwiej znaleźć dom ( wiele lat zajmowałam sie adopcjami niufów aż nie powstało preżnie działajaco towarzystwo). Bernardynowate często pomieszane z psami stróżujacymi i charaktery nie zawsze mają ok. Do tego siła. Najczęściej takie psy lądują w kojcach a ja nigdy w życiu nie wyadoptowałam psa do kojca :(
maryniaj pisze:
- pozachwycam się wybranym przez Ciebie drapakiem, wydaje się lepszy jakościowo i bardziej stabilny (np. wyściółka w środku budki, ten wcześniej analizowany ma gołą dyktę)

A ja przestałam się zachwycać tym drapakiem po przeczytaniu opinii o allegrowiczu który go sprzedaje.... Odpada. Ma takie negatywy że głowa boli. Między innymi też o dziadoskich drapakach :(

maryniaj pisze:- cosma, gdzie kupujesz? Moje koty szaleją za cosmatym tuńczykiem w różnych odsłonach. To dobra jakościowo karma, ok. 90% mięsa, ale ja znalazłam tylko w zooplusie i zamawiałam tam do czasu. Już więcej kupować tam nie będę dla zasady, bo... czas realizacji do 3 tyg. noo i z przygodami, uszkodzone puszki się zdarzały, nie te smaki. Miareczka się przebrała, jak się okazało, że mimo kuriera w pakiecie mam jechać po odbiór do magazynu w dooo dolnej...

Ja kilka lat temu kupowałam dla psów wiele rzeczy w zooplusie i zawsze było super. Dostawa błyskawiczna, paczki ok. Poprzednio papu zamawiałam gdzie indziej ( yy nie pamiętam ale chyba w krakvecie) a teraz w zooplusie. No i czekam z utęsknieniem.... I aż sie boje. Ale z Krakvetu też mi przyszły dwie puszki uszkodzone.

maryniaj pisze:- last but not least .....
DT i DS jesteś świetnym... bardzo bym chciała, żeby Bursztynowy został u Ciebie na zawsze... ale... tak sobie myślę, że Twój TŻ wspaniały wie co robi?!
Edytko, Ty masz talent, o warunkach na tymczasowanie i ratowanie nie wspomnę, to jest rzadkie, naprawdę... Jestem pewna, że z Twoją intuicją i wiedzą Tuptuś ze swoim fantastycznym charakterem i mimo swojej urody znajdzie dzięki Tobie super odpowiedzialny dom na zawsze (choć selekcja DS będzie trudniejsza, na stówę duuużo większe zainteresowanie.... piękny kot w typie rasy = potencjalna próżność opiekunów i pójście na wizual...)
Ja w każdym razie namawiam Cię, jeśli to możliwe oczywiście, na kolejne dobre uczynki DTsowe dla BID na CITO w przyszłości, takich bid jak Bursztynowe Oczy, i deklaruję stałe zaangażowanie w przypadku kolejnych Potrzebujących. Na koty zdrowe, te, "które mają więcej czasu" znajdują się prędzej czy później chętni, wrażliwi ludzie, ale nie zaglądający do schronów, bo ... A ile jest tam takich pięknisiów z potencjałem, tylko trzeba dać im miesiąc, dwa, trochę więcej szansy na rozkwit... Poszłam trochę w patosso, ale taka jest prawda...

Ja tymczasowo miewam tzw " chwilówki" tzn psy które są w trakcie przemieszczania sie do swoich DS. Czasami kilka godzin a czasami kilka dni. Nie moge ze wzgledu na swoje psy mieć dłużej innego. Zmorka zasługuje na emeryture a Luśka na święty spokój. Koty... Zobaczymy teraz jak to będzie. Szaleńca mieć nie mogę bo TZ nie zniesie tego. Tylko czasu mam trochę mało :( Teraz sie wszystko zbiegło z moim urlopem. Normalnie to masakra :(

Tuptuś po raz pierwszy chyba chciał wejść na ławe w salonie i ześlizgnęła się serweta. Potrzaskał miseczke z orzeszkami :) Przed chwilą wyodkurzałam i pomyłam podłogi w całym domu :mrgreen: Mam kare za odjajczenie :ryk: Ale już nie ucieka przede mną. Siedział i patrzył jak sprzątałam ten jego pogrom :lol: Z wyraźnym zainteresowaniem ;) Kochany smyk :1luvu:
Na ta chwile Tuptusiowi wyraźnie jest lepiej :ok: Mina juz lepsza .
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Wto sie 14, 2012 19:46 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Miraclle pisze:Edytko nie martw się to normalne po narkozie że Tuptuś jest nie swój, jutro nie będzie pamiętał co się stało.
Jedynie braki między łapakami zauważy :mrgreen:

Krew z pyszczka, czy to normalne ? :roll:

Przecież miał wyrywanego trzonowca i usuwaną narośl na dziąśle. Dwie rany w pysiu więc ma co krwawic. Zwłaszcza zeszyte miejsce po narośli.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Wto sie 14, 2012 19:59 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Biedaczysko :(
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Wto sie 14, 2012 20:34 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Pytali mi się czy chcę wysłać tą narośl z pyszczka na histopatologie. Koszt około 100 zł. Nie ma co szastać kasą bo nie wiadomo co się urodzi. Jak to odrośnie to wtedy trzeba będzie to zrobić. Ogólnie stan zębów nie wskazuje na nadziaslaka. Raczej na jakiegoś polipa. Konsystencja i wygląd też polipowaty.
Teraz poszedł na swoją góre spać. Sam stwierdził że tam najspokojniej. Niech wypoczywa chłopak. Na razie nie wyciągam mu wenflonu. Do jutra nic mu się nie stanie jak go będzie miał a ja będę spokojniejsza. Na dodatek ta łapka z nim go nie interesuje.

Jejku jaka jestem zmęczona emocjami dzisiejszego dnia 8O
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Wto sie 14, 2012 21:14 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

blackobsession pisze:A wiesz jak Zmorka z Szelmą potrafiły razem szaleć? Stado słonic biegało mi po placu w radosnym szale :1luvu: Cudne to były dni pełne radości. Teraz Zmorka wiecej śpi ale Luśka wynagradza mi wszystko swoją radością :1luvu:


Nie mam fioletowego pojęcia... Ale potarzałabym się z Dziewczynami... Nie mam doświadczenia z psychiką psią, ale nie zdziwiłabym się tak po amatorsku, że Zmorce tak po prostu brakuje Szelmy...

Z innej beczki) dla odreagowania po niełatwym dniu...
Edytko... Orzeszki zdobyte i ich miseczka z ot po prostu ławy w zasięgu pierwszej lepszej łapy, to pikuś, łatwizna... Tuptak daje Ci na luz, bo uwielbia Dużą i nie chce, żeby jej było przykro:) ...

U mnie 5.30 i gryz w centrum nosa ludzkiego lub łokcia albo podrzucanie poduszki, kołdry, zapomnianych od odłączenia kabli od sprzętów typu ładowarka, laptop, czajnik.. (mój kot nie widzi.... niby....)

Jest przygoda codzienna... i zaskoczka...


Tuptak, oby co najwyżej polip to był...

Przepraszam, ale na akcję polipa w nosie włączyła mi się głupawka... Piszę z lekka dowcipnie bez sensu, w tej sytuacji... kojarzy mi się jeden z 2. kawałów z mojego głównego kanononu....)

Przychodzi człowiek o kulach do uzdrowiciela...

Uzdrowiciel: ... co Ci jest Synu?
Syn I : Nie mogę chodzić.
U: (dotyka czoła niepełnosprawnego i mówi)... Synu rzuć kule i idź!

Syn I odchodzi...

Przychodzi następny pacjent do uzdrowiciela...

Uzdrowiciel: ... co Ci jest Synu?
Syn II: Nie mogę mówić. Polipa mam w nosie.....
U: (dotyka czoła kolejnego pacjenta i mówi)... Synu powiedz coś teraz...
Syn II: Kulawy się wypier.......



Sorki za absurd, mnie to pomaga w sytuacjach, na które nie mam wpływu...

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Wto sie 14, 2012 22:53 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Jest tfu tfu coraz lepiej. Tuptuś jak zwykle spał na mej piersi wtulony we mnie. Był ciutkę zimniejszy niż zawsze , ale ogrzał się o mnie. Narkoza wyziębia- to sama pamiętam ze swojego doświadczenia ;) Skoro teraz jest cieplutki jak zwykle to znaczy że dochodzi do siebie :ok:
Dostał też odrobinkę papu o 20-giej, potem 2 godz. później i zaraz dostanie trzecia porcyjke. Nie wymiotuje. Je powolutku ale ze smakiem.

Zmoreczce brakowało Szelmy strasznie. Pół roku później doszła Luśka. Wystraszona. Bała sie Zmoreczki, ale niufka swoimi spokojnymi reakcjami i nie narzucaniem sie przekonała ją do siebie. No i duza sunia pokazała małej że zawsze stoi obok i mała jest przy niej bezpieczna. Jakiś czas spacery wyglądały tak, że na kazdy ruch Luśka wskakiwała pod Zmorke. Teraz jak jakiś pies wyskoczy do płotu a Zmorka idzie zbyt blisko to Luśka biegnie bronić Zmorke :)
Obie dziewczynki wyglądają super razem. Powrót z pracy jak są obie na dworze ( nie zostawiam ich- zawsze w domu ale jak ktoś jest to je wypuszcza ;) ) jest przefajny. Zmorka śpi najczęściej pod drzwiami a Luśka czuwa. Widząc mnie ze wchodzę na plac podbiega błyskawicznie szczekając radośnie. Ale tylko na ułamek sekundy bo zaraz biegnie na drugą strone domu pod drzwi. Leci powiedzieć Zmorce ze wróciłam. I mała dredziasta Luśka prowadzi Zmorke niedźwiadka do mnie na przywitanie :1luvu: A mogłaby zostawić mnie sobie na wyłączność aż nie dojdę do drzwi. Takie coś rozczula. Psy nie mają w sobie za grosz samolubności.... Są lojalne w 100 procentach.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro sie 15, 2012 8:51 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Witajcie :)
Tuptuś dzisiaj doszedł do siebie :ok: Drze za mną pysia wniebogłosy, wcina papu i mruczy przy miziaiu :) Czyli jest tfu tfu ok :ok:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 275 gości