Droga dilah, mam nadzieję, że będzie tak, jak piszesz

.
Że czeka, że nic się nie stanie, że przyjedzie i już tutaj zostanie, ze mną

.
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy pozbywają się zwierzaka, bo nie jest taki, jakiego sobie wymarzyli.
Swojego Alusia mam z forum, pani oddała go po roku, wynyślając mnóstwo bezsensownych i jak sie potem okazało, nieprawdziwych przyczyn. Przyznam, że przeżyłam moment zawahania przed jego przyjazdem...bo według opisu pani sprowadzałam do domu istnego potwora i sadystę w kociej skórze.
Fakt, nie od poczatku było różowo, Ali syczał, warczał, o pogłaskaniu nie bylo mowy...
Ale nawet przez chwile nie przyszło mi do głowy, żeby go oddać.
Zreszta wierzę, że sercem, uczuciem, czasem, a nade wszystko miłością i cierpliwością można dokonac cudów.
Poryczałam sie jak głupia, kiedy Ali pierwszy raz walnął mnie wielkim łbem domagając się mizianek, kiedy pierwszy raz zamruczał. Nigdy nie będzie chyba kotem nakolankowym, ale jest kochany

. A zresztą, kto wie? W końcu raz tak było...wskoczył mi na kolana, ale bardzo sie zawstydził i zaraz zeskoczył.
Kiedy gosiaa zapytała mnie, czy jestem pewna, to nie wahałam się. Byłam, jestem i będę pewna.
Wiem, że mój domek bedzie dla Ringo dobry, mam nadzieję, że ja też okażę się godna jego przywiązania.
Zrobie wszystko, aby tak było

.