









Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Dziękujemymb pisze:Zdrówka dla Kubusia i Koli (i domków)![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
lidka02 pisze:Neigh pisze:Nie wytrzymałam - tak sobie to czytam i czytam. Bez personalnych wskazówek - nie bardzo jednak mogę zrozumieć jak osoba bez środków do życia może brać sobie na głowę/utrzymywac stado zwierząt.
Fundacje - wypłacają pensje, mają zwroty za benzynę, jakieś tam dotacje, programy, układy z wetami, odroczone terminy płatności itp...A i tak przdarzają się krachy finansowe. Wystarczy, ze się transza spóźni albo dobije większa grupka odebranych zwierząt. Jedna Fundacja gospodaruje lepiej inna gorzej. I to powinniśmy oceniać. Jak gospodarują - tym co mają. Czy dobrze wykorzystują posiadane zasoby. Skoro się na taką działalność zdecydowały. Czy zebrane środki w jak największym stopniu przeznaczane są na rzecz zwierząt.
Osoby prywatne - przepraszam, ale ja tego nie ogarniam. Nie ogarniam pojedynczych osób ( często bez pracy i środków do życia ), które porywają się z motyką na słońce. Ok nawet jak mają grupę pomagającą ( a często nie mają ) to skąd mają środki na własne życie? I czy nie ( darujcie ) logiczniej jest jednak zadbać o własne codzienne śniadanie a dopiero potem o branie kolejnych zwierząt, którym trzeba pomóc? Generalnie czy najpierw nie powinny pomóc sobie? Nie dam rady uwierzyć, że ktoś kogo nie stac na własne leki ma na leki dla zwierząt. Bo i skąd? Z datków? Ale to takie trochę życzeniowe - jak się datki skończą to co?
Czy to hmm odpowiedzialne? Ok rozumiem potrzeba serca...... ale potrzebą serca się wszystkiego nie załatwi. Co najwyżej wpakuje w większe problemy.
Ogrom pracy przerastający wyobrażnie, morze kasy, której potrzeba, własne utrzymanie. Jak to ogarnąć, żeby nie popaść w obłęd? Ja mam ogromne wątpliwości. Nie bardzo wierzę w pojedyncze osoby, stada zwierząt i rozwiązanie w postaci wsparcia w karmie.
I nie mówię o nikim konkretnie - ale o zasadzie. Czy to jest słuszna droga po prostu. I dokad prowadząca.
Nie jest moim celem urażenie kogokolwiek co podkreslam. Po prostu dzielę się wątpliwościami, które mam od lat.
Neigh wiem że pijesz do mnie napisze ci tylko tyle .
Zawsze pracowałam ale niestety firma się rozleciała a jak wszyscy wiedzą o prace bardzo trudno chyba że ma się znajomosci .Teraz skończył mi sie zasiłek i co mam usiąść i płakać bo tego nie ogarniasz .Ja nie kupuje do siebie leków na razie nie potrzebuje ich , zawsze miałam zwierzaki .Czy twoim zdaniem dlatego że teraz jestem JA bez dochodów mam oddać zwierzaki do schroniska , czy tam się nimi lepiej zajma ...Zwierzat mi przybyło jak zaczęłam dokarmiać bidy w mieście i w ośrodku , bo każdy ma je u mnie gdzieś ..Nie umiem przejść obok chorego zwierzaka obojętnie a może tak jak piszesz powinnam bo jestem bez dochodów .No dzięki za rade zastanowie się nad nią ...
meg11 pisze:Neigh to nie jest branie sobie na glowę za wszelką cenę.
To moze takie wychowanie że nie przechodzi się obojętnie obok kogoś skrzywdzonego nie musi to być zwierzę może to być człowiek.
Gdyby wszyscy kierowali się tylko tym że mam kasę i tylko wtedy pomagam, byłoby chyba mało ciekawie.
Podam Ci swoj przykład. Mam najniższą rentę gdybym mieszkała sama wylądowalabym pod mostem bo nie stać by mnie było na podstawowe rzeczy. Ale staram się pomagać innym czasami tylko dobrym słowem bo tylko tyle na daną chwilę mam.
Ale tak zostałam wychowana żeby starać się pomagać. Czasami są rzeczy ważniejsze niż zjedzenie kromki chleba z szynką, można też zjeść z cebulą.
Ludzie są rózni. Czasami też bierze się na głowę za dużo tylko że kiedy nie weżmiemy to ktoś może nie żyć. Nie oceniam ludzi, którzy pomagają nie mając wystarczających środków. Każdy w życiu czymś się kieruje.
mb pisze:Strasznie żal, że jej już nie ma.
Była piękna zjawiskowo, cudowna.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości