Bo koty muszą być trzy! Co najmniej trzy ;)

Jestem po udanej łapance, mam śliczną burą koteczkę z białym śliniakiem.
Nie jest taka strasznie dzika, może by się komuś przydała? Do dokocenia na przykład? :wink:

Nie, dziękuję, dokociłam się dwukrotnie w ciągu trzech miesięcy, na razie mam dosyć

jaaana pisze:Żeby nie było, że mam manię głodzenia kotów - suche jest bez ograniczeń i wsuwa bardzo chętnie.
Jakoś przeżyje.

No to masz szczęście, moja mała nie uznaje suchego wcale

Śliczna fota, i imię też śliczne :1luvu:

(choć Helmingur wygląda dostojniej

)

jaaana pisze:Żeby nie było, że mam manię głodzenia kotów - suche jest bez ograniczeń i wsuwa bardzo chętnie.
Jakoś przeżyje.

Założe się, że będzie mieć zielone oczy.

A swoją szosą, gdzie takiego cudaka wydłubałaś? :lol:

Dlaczego cudak? <foch>

Oto historia Szanty:

Pewnego pięknego dnia dzwoni telefon, miły pan przedstawia się i pyta, czy mogę mu pomóc.
W jego łodzi okociła się dzika kotka. Dopóki łódź leżała, koty przebywały w niej bez przeszkód. ale panu łódź potrzebna, więc wyniósł kociaki i położył obok w kartonie. W nocy kotka zabrała dwa i trzeciego zostawiła. Kolejnej nocy nie pojawiła się. Pan zadzwonił do weta, a wet dał mu nr do mnie. I to wszystko. Pan przywiózł otuloną w miękką szmatkę :1luvu:

I jak może nazywać się kotka urodzona w łódce na Półwyspie Helskim?

Miała być do adopcji. Nie wyszło :ryk:

A jeszcze dodam, że pan ponoć zwymyślał "pomocników", którzy oferowali pomoc. W utopieniu.

Złapana kicia odstawiona do weta. Czuję się już prawie jak zawodowiec. Sama przełożyłam dzikusa z klatki do transporterka. A moja klatka źle się otwiera - klapka opada na dół, lepsze są te, w których można tylną ściankę podciągnąć do góry. Jedyną stratą w ludziach jest złamany paznokieć.

Kicia w drodze do weta:

Znajomej podrzucili kotka, takiego krówka, typowego felixa. Mruczy, ugniata i barankuje non stop. Młodziutki.
Szukamy domu.

jaaana pisze:Nazywa się Szanta.

Zdrobniale Morskie opowieści

10 w skali Beauforta?

Śliczne imię.

Doczytuję.

viewtopic.php?f=1&t=143751&start=195
przepraszam ale zapraszam do siebie...potrzebuje pomocy...

Gretta pisze:
jaaana pisze:Nazywa się Szanta.

Zdrobniale Morskie opowieści

10 w skali Beauforta?

Łaaaa

Koleżanka wyciągnęła mnie dziś na łapankę. Mi się nie chciało :oops:

bo prawie codziennie albo razem, albo sama stoję z klatką. Już panowie na spacerach z pieskami witają się z nami, a pijaczki przestali pytać, ile dostajemy za skórkę.
Powoli idzie, bo koty nieprzyzwyczajone do nas i właściwie nie wiemy, jakie tam są koty i ile. Na razie mamy stamtąd 3 dziewczyny, jednego faceta i jednego kociaka.
Dziś widać było w oddali białą plamę. No nic, nastawiam klatkę i czekamy.
Plama raptem się rozdwoiła. Jedna została pod blokiem, druga zaczęła rozrabiać na trawniku. No to już wiemy. Pod blokiem jest wyciachana mama, wczoraj wypuszczona i jej dzieciaczek, taki najbardziej biały (były trzy o różnym stopniu białości).
No i maluch coraz bliżej klatki. A my wstrzymujemy oddech.
Aha, ponieważ planowałyśmy łapać małe, klatkę zrobiłam na sznurek. Maluch nie uruchomi zamknięcia, za lekki.

No i wlazł, a jak wlazł, to już nasz.

Siedzi w klatce, a my piejemy nad nim jak głupie, bo takie cudo rzadko się zdarza. Bielutki pyszczek, tylko przy uszkach dwie szare plamki. Jak mamusia.

Koleżanka za telefon i załatwia transport. W Połchowie zamieszka. Ale jako domowy.
Pojechał z paczką karmy i tabletkami na odrobaczenie :mrgreen:

A ja zgubiłam klucze przy przekładaniu do transporterka. Przyznam się - spanikowałam. Dość ciemno, bo daleko od latarni, trawa nie skoszona... Sama, na kolanach, macałam trawnik dłoń przy dłoni w okolicy klatki. No, trafiłam na nie. Ale nie było ich widać wcale. Gdybym wcześniej przestawiła klatkę, nie znalazłabym ich do rana :strach:

Ja dzis u kolezanki glaskalam jej kotke-tez ma dwie latki przed uszkami tyle ,ze czarne. Klucze :roll:

-masz szczescie ,ze znalazlas:)

Zdaje mi się, że jest tam jeszcze duże bure i małe bure. I może jeszcze coś się objawi.
Takie paskudne miejsce z durnymi babami, co ryby i parówki rzucają kotom z okien, ale dowiedzieć się od nich niczego o kotach nie można.

Wiesz fajnie ,ze dokarmiaja- moze sie zreformuja i wykastruja.

anulka111 pisze:Wiesz fajnie ,ze dokarmiaja- moze sie zreformuja i wykastruja.

Nie wykastrują, bo nie będzie czego kastrować :wink:

Jak wlazłyśmy na tamto podwórko, to wyciachamy do końca. I idziemy dalej.

Jeszcze mamy miejsce na dwa koty na gospodarstwo. Zobaczy się, które by dobrze rokowały na oswojenie.

Ale macie fajnie-domek w kolejce

Bo koty muszą być trzy! Co najmniej trzy ;)

Kto przegląda forum