Kochane Moje
Wpadłam na chwilkę, nawet nie mam czasu zagościć na waszych wątkach
Tak bardzo Wam dziękuję za kciuki za zdrowie Muszki, bardzo potrzebujemy kciuków oj bardzo potrzebujemy...
Z Muszką w nocy była huśtawka...wet był pod telefonem...
Munia spała z nami wtulona do nas...czułam jej oddech i ryczałam...rano psinka była troszkę w lepszej kondycji...ale tylko chwilę, potem znowu dreszcze...i krążenie w kółeczko... z rana byliśmy już w gabinecie...
Dostała dwa zastrzyki, ale czekaliśmy w gabinecie...potem przeszły dreszcze więc wróciliśmy do domu...po południu, wystąpiły wymioty...po raz drugi do weta...powiedział, że spodziewał się wymiotów lub biegunki
Po wymiotach poczuła się na tyle dobrze, że zaczęła się znowu z wielkim zaciekawieniem wszystkiemu przyglądać i zachowywała się jakby nigdy nic jej nie dolegało...nawet chciała poczekalni zaprzyjażnić się z rottwajlerem...
Teraz jesteśmy już w domu...
Psinka robi wrażenie bardzo zmęczonej, teraz śpi...
Ona ma takie momenty kiedy jest aktywna i wtedy my cieszymy się, że piesi się poprawiło, po czym wszystko nagle się zmienia...ja wiem...to ja widzę poprawę bo tak chcę...bo wierzę, że Muszka wróci do jako takiego zdrowia, (dwa razy wróciła, chociaż wtedy było o niebo łatwiej)
Wiem... Moja psia jest takim pieskiem specjalnej troski...
Wet jest cały czas ostrożny w rokowaniach
piszę chaotycznie i skrótowo...mam pustkę w głowie...przepraszam