Asiu, pocztę mamy tę samą.
Jakiś czas temu mój lokalny roznosiciel miał pecha - siedziałam cały dzień w domu (gamoń nawet nie spojrzał na samochód zaparkowany przed skrzynką i nie wpadł na genialną myśl, że mogę być w domu), wyszłam wieczorkiem i znalazłam awizo.
Na naszej głownej powiatowej poczcie
kazałam sobie zapodać kartkę, pisałam odręcznie reklamację (niestety, kolejka chciała mnie już ukrzyżować na tę okoliczność) i bezczelnie zażyczyłam sobie ksero, na którym kazałam urzędniczce przybić pieczątkę typu "przyjęto na dziennik" czy jakoś tak, podstemplować i podpisać.
w urzędowym terminie dostałam oficjalne pismo przepraszające, od kierownika urzędu pocztowego, info, że pracownik został pouczony czy jakoś tak (jego obowiązki, jego premia, jego problem

) i już się więcej nie powtórzy itp. itd. Od tej pory pan grzecznie przywozi mi przesyłki, jest nawet przy tym całkiem miły.
Szkoda mi tylko, że trzeba być aż tak podłym typem, żeby dochodzić swoich praw.
