kwinta pisze:Wielka, wielka radość
Już podziwiałam wcześniej zdjęcia z bawiącą się Ogrynią, ech jak ja się cieszę
Iwonko, ile to czasu upłynęło ? Pół roku ?
Babunia może się też otworzy ? Może spróbuj ją też delikatnie smyrnąć ...

Jak w moim podpisie: Ogrynia jest u mnie od 25 lutego, więc ponad 5 miesięcy.
Sądzę więc, że tu chyba zadziałała nasza relacja z wolności, bo wg. moich doświadczeń z Piglunią, moją zmarłą koteczką, integracja Ogryni jak na dzikiego kilkuletniego kota jest szybka.
mziel52 pisze:Co do dredów Ogryni, to najpewniej martwy, zalegający podszerstek.
I Buraka, i Żabcię czeszę taką szczotką

Nie jestem pewna czy to jest podszerstek, czy czasem nie sierść Babuni, bo ona ma dość długą sierść jak na kota "krótkowłosego". Ponieważ one stale siedzą przytulone do siebie, a tej sierści dużo zostaje na pieluszkach, którymi przykrywam legowiska, to albo z tych pieluszek, albo wprost od Babuni sierść skleja się z sierścią Ogryni i porobiły się te dredy. One je sobie same wyrywają, ale oczywiście nie poradzą sobie z tym same. Na łebkach i karkach, na łapkach mają śliczną błyszczącą sierść.
W tej chwili mam w pogotowiu trzy rodzaje metalowych grzebieni, jeden plastikowy, rękawicę gumową, taką z kolcami, szczotkę z włosia. Sądzę, że jeszcze nie prędko będę mogła je uczesać, boję się, że jak pociągnę i zahaczę o dred, to dziewczyny się wystraszą i znowu będę musiała pracować niemal od początku na ich zaufanie. Rysia i Tosię podczesuję, ale oni nie lubią się czesać. Oboje mają sierść krótką, więc nie ma z nimi kłopotu. Zawsze gdy wejdę do toalety i nie zamknę drzwi na klamkę, gdy tylko siądę na sedesie wsuwa się w szparę w drzwiach albo biała łapka (Tosia) albo bura w białym buciku (Rysio) i już oboje są w łazience. Wtedy ich czeszę

Nigdy w łazience (nie mam oddzielnej toalety) nie jestem sama. Zawsze mam towarzystwo
Teraz kolejna nowość - tak od wieczora - gdy wyciągam rękę do Ogryni, to przybija mi piątkę.

Identycznie jak Rysio na początku oswajania.