Cudak1 pisze:nelka83 pisze:Kurcze, męczy mnie sprawa pani Gburkowej

Pisałam jakiś czas temu, że podejrzewam u niej ciążę. 2 miesiące temu nie widywałam jej przez kilka dni - możliwe, że w tym czasie się okociła. Po tym czasie przychodziła na jedzonko nieregularnie i bez widocznego brzuszka, teraz jest codziennie. Niestety to kotka, która dotykać się zbytnio nie pozwala i nie mogłam wymacać jej brzuszka, jedynie obserwować. Ostatnio zauważyłam, że ma cycuszki "na wierzchu" więc "coś" ją ssie, ale to "coś" musiałoby mieć już jakieś 2 miesiące i nie wiem czy nie powinno być już przez nią wyprowadzone. Uwierzcie mi, że codziennie wychodzę na poszukiwania. Przed 6 rano, w porze karmienia i wieczorem koło 23. Próbowałam ją też śledzić, ale za każdym razem prowadziła mnie w inne miejsce. Nie znalazłam zupełnie nic...
Chciałabym ją wysterylizować, ale nie wiem czy już mogę. Czy jeśli ma małe (istnienie niepotwierdzone) to poradzą sobie bez niej? Czy poczekać aż je wyprowadzi - o ile to zrobi... Kompletnie nie wiem co robić

Jeśli będę tak czekać to znowu zaciąży i historia się powtórzy.
Może sterylka z cięciem bocznym? Szybciej chyba można wypuścić, bo mniejsze ryzyko zahaczenia czegoś i otwarcia rany, niż cięcie na brzuchu.
Kurcze - dwumiesięczne, już powinny jeśc coś poza mlekiem matki

Trzymam kciuki, żeby je przyprowadziła, całe i zdrowe...
Przyprowadziła - dwa czarne dzikuski. Zdrowe, błyszczące, duże i skore do zabaw. Musiała je już wcześniej przyprowadzać do jedzenia skoro takie "wypasione". Na mój widok uciekają, dzikie jak cholera. Stronią od ludzi (dobrze je mama wychowała). Nie będę ich oswajać raz, że nie mam gdzie ich umieścić żeby miały kontakt z człowiekiem (nawet nie chcą mieć), a dwa, że tam gdzie są jest bezpiecznie, mają ciepły kąt w innej zagródce lub w moim garażu jeśli zechcą, a z dobrym jedzonkiem też nie ma problemu. Jeśli będzie potrzeba to będę je łapać na sterylkę.
Obecnie zbieram pieniążki na sterylizację pani Gburkowej. Kociaki są już duże, wiedzą gdzie jest jedzenie i bezbłędnie do niego trafiają więc mogę już planować zabieg.
Staruszka zrobiła się okrąglutka po zabiegu. Przytyła, zrobiła się bardziej puchata i ma więcej energii. Ona jest bardzo przyjazna do innych kotów, wszystkie wylizuje i barankuje.
Czarnuszek również dobrze wygląda, ale on chyba zawsze będzie miał sylwetkę pumy. To młody kocurek, żywiołowy, szybki jak strzała. Czasem śmieję się z niego, że on po prostu nie ma czasu przytyć

.
I na koniec zła wiadomość - od 10 dni nie widziałam Szwędacza

. Nie przychodzi na garażowe jedzenie, nie przychodzi pod balkon. Nie spotkałam też tego starszego Pana, do którego Szwędacz był najbardziej przyzwyczajony i nie miałam okazji zapytać go o to czy może on go widział. Obeszłam wszystkie znane mi miejsca gdzie go wcześniej widywałam i nic. Nie wiem co się z nim dzieje i ciągle mam nadzieję, że jeszcze go zobaczę całego i zdrowego...