Tzn. czy pasztecik z tabletką został zwrócony, czy co innego, to nie wiem - koło kuwety był JAKIŚ zwrocik (nieduży) - może pasztet, może jakiś
zwrot stresopochodny... Jedyny pewny fakt to że paszteciku z wczoraj nie dokończyła
Dzisiaj dałam jej na palcu trochę masła do spróbowania, potem - dalej na palcu - masła wymieszanego z proszkiem, a potem jak już nie chciała jeść po dobroci, to sobie wytarłam rękę w kocią "klatę"

Umyła się, nie miała wyjścia
Dilah - to co dajemy to jest proszek wysypywany z kapsułki, siłowo tylko strzykawką można. Ale mnie się coś wydaje że to może być wrażliwiec
lizkopodobny i na stresy może reagować haftem, więc wolałabym próbowanie po dobroci póki można (o ile wiem to w swoją ostatnią niedzielę w schronie zjadła śniadanie, potem po jakimś czasie dostała kroplówkę, a potem był zwrot, tak mi to coś wygląda na stresowca....). A z drugiej strony w lecznicy przy wciskaniu tabletki walczyła jak tygrysica, więc też się to nie zapowiada łatwo. Ona w ogóle strrrasznie pomstuje i broni się przy wszelkiej przemocy leczniczej (pod kroplówką np. był ciągły warrrrrrkot.......).
Ponieważ ta ruja jej się jakoś nie chce skończyć, to dostała jeszcze proverę na dwa dni. Dzisiejszą ładnie zjadła (rozgniecioną, wymieszaną z sosikiem z saszetki i podstawioną na łyżeczce pod pyszczek). Niech się ten kot wreszcie utuczy do postaci
bezpiecznieciachalnej.........
