Bez Bombilli i reszty - Kropcia i Tysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 24, 2012 9:58 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

Anna61 pisze:Marysiu, Kaśka Ci się nie zachłystuje przy pojeniu?
Jaką masz do tego buteleczkę?


Buteleczka jest taka:

Obrazek

W aptekach i sklepach jest w niej sprzedawana woda utleniona lub spirytus salicylowy. Dobrze się ją naciska i można łatwo dozować ilość wody.
Oczywiście, Kasia się rzuca i protestuje, więc coś ze 3 razy się zakrztusiła, ale już opanowałam do perfekcji silę naciskania, żeby nie było za dużo na jeden łyk i staram się uniemożliwiać Kasi miotanie się.
Na jedno pojenie daję maksimum 25 ml wody.

A ryby to też tylko kosztuję, żeby sprawdzić, czy Bisi będzie smakować :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 24, 2012 10:08 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

można też kupić parafinę w takich buteleczkach :)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto lip 24, 2012 10:16 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

ryśka pisze: Sytuacji nie zazdroszczę i niestety doskonale rozumiem :( ostatnio rozmawiałam długo z kotami, że obowiązkowo mają być zdrowe, bo wszystko w ich łapach: wet albo żwirek - wybór należy do Ciebie :twisted: :wink:

:ryk:
Tak, koty czasami po prostu nie mają zastanowienia :wink:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 24, 2012 10:22 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

EwKo pisze: Może jakiś mały ruch społeczny: Wycyckani przez koty? ;)

To by nawet mógł być ruch całkiem potężny :lol:

EwKo pisze: Bóg stworzył weterynarię, żeby kot był zdrowy, a człowiek spłukany :twisted:

A weterynarz miał z czego żyć (nieźle) :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 30, 2012 22:44 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

mb pisze:
EwKo pisze: Może jakiś mały ruch społeczny: Wycyckani przez koty? ;)

To by nawet mógł być ruch całkiem potężny :lol:

EwKo pisze: Bóg stworzył weterynarię, żeby kot był zdrowy, a człowiek spłukany :twisted:

A weterynarz miał z czego żyć (nieźle) :lol:

O to to! :lol:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Czw sie 02, 2012 14:27 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

Jak koteczki znoszą te upały Marysiu?
Moje porozwalane leżą na podłodze i przejść nie ma jak. :roll: :wink:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Czw sie 02, 2012 19:51 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

U nas w mieszkaniu jest całkiem znośnie, więc gdy wracam z pracy Kasia i Kropcia od razu wychodzą na zewnątrz i siedzą sobie w ogródku do nocy.
Bisia wychodzi tylko na krótko, bo dla niej jest za gorąco, nawet mi ostatnio trochę zasłabła, gdy się wyprażyła w słońcu i musiałam ją na siłę zabrać do domu, pomimo protestów z jej strony.

No i Kasia z Bisią nadal robią wszystko, by mi dostarczać niezapomnianych wrażeń :wink:

Bisia, dla urozmaicenia po poprzednim okresie "rozwolnieniowym", w tym tygodniu, po przejedzeniu się wołowiną (nie chciała jeść niczego innego od paru dni) dostała mega zatwardzenia i nie chciała jeść w ogóle - trzeba było użyć parafiny, no-spy i masować brzuszek.

A Kasia, z dnia na dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęła siusiać zupełnie normalnie, jak gdyby nigdy nie było inaczej.
Nie mam pojęcia czym to wytłumaczyć: ja jej teraz nie dopajam, pije sama ile chce - czyli bez przesady, więc chyba nie ma to związku z piciem. Jedyna zmiana, jaka ostatnio zaszła to wyprowadzenie się Bisi z poduszki na łóżku: Bisia przebywa albo na krześle w kuchni, pod stołem, gdzie tak dobrze karmią lub sypia w domku na łóżku. Dzięki temu Kasia mogła ( po ponad roku) powrócić na poduszkę i zmonopolizować ją :wink:
Czy ta poduszka mogłaby mieć dla kotów aż takie znaczenie :?: 8O

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 03, 2012 9:14 Re: Bombilla i reszta - coś jakby lepiej

Dzisiejszej nocy, nareszcie, Bisia zrobiła kupkę, zagniecioną i ubitą na maksa.

Zdziwił mnie tylko brak parafiny.

Nie dziwiłam się długo - zobaczyłam ją tuż przed wyjściem do pracy, gdy Bisia oczyściła sobie organizm do reszty, pod łóżkiem :twisted:
Tak ją to wyczyściło, że jeszcze zwymiotowała obfite śniadanie w postaci dorady, którą ugotowałam po obudzeniu się.
Doradę tę miała zamiar wydalić na kołdrę, ale się jej nie udało - ściągnęłam ją z łóżka w ostatnim momencie.
Powycierałam i wyszorowałam więc podłogę i wywietrzyłam, bo okna już wczesniej zostały zamknięte, gdyż wybierałam się mimo wszystko do pracy.

Tymczasem Bisia ustawiła się na stole w oczekiwaniu na kolejne śniadanie - niestety, musiałam jednak wyjść.
Bisia będzie musiała zadowolić się karmą WildCat Etosha - to się teraz u nas je. Według Kropci i Kasi Etosha jest przepyszna.

Ale to nic w porównaniu z numerem, jaki wczoraj wycięła mi Kasia.

Kasia postanowiła zostać kotem bezdomnym i UCIEKŁA.

Od pewnego czasu nie nadzorowałam już kotów w ogródku tak ściśle, jak dawniej.
Wychodziłam z założenia, że jeśli przez tyle lat nic się nie działo, to teraz już nic głupiego kotom do głowy przyjść nie może (zwłaszcza kotom w sile wieku :wink: )
Okazało się, że byłam w błędzie.

Tego lata Kasia i Kropcia całe popołudnia, do późnego wieczora, spędzają w ogródku, więc i wczoraj nie dziwiło mnie, że nie ma ich w mieszkaniu. Trochę tylko dziwne wydało mi się, że widzę samą Kropcię, ale pomyślałam, że Kasia pewnie śpi gdzieś pod tują. Dość dziwne było też, ze Kropcia ciągle siedziała w pobliżu płotu od strony następnego budynku, zwłaszcza przy furtce, wpatrując się pod furtkę, ale koty robią różne dziwne rzeczy, czasami.
Całe popołudnie, do wieczora, miałam dużo zajęć, więc dopiero około 22-giej pomyślałam sobie, że nadal Kasi nigdzie nie widzę, nie przychodziła tez przecież jeść ani pić. Czując już spory niepokój wzięłam latarkę i poszłam przepatrzeć teren. Kaśki nigdzie nie było :!:

Pierwsze zasadnicze pytanie brzmiało: którędy wyszła :?:
A drugie: gdzie mogła pójść :?:

Odpowiedzi były łatwe. Przez płot Kasia nie mogła przejść, dla niej to niewykonalne. Mogła przecisnąć się pod płotem, ale tylko w jednym jedynym miejscu: pod furtką, gdzie chyba jakiś pies podkopywał się i zrył trochę ziemię. Ziemia zrobiła się miękka w tym miejscu i w zasadzie można by było się tu przecisnąć pod furtką, rozpłaszczywszy się dostatecznie. To by wyjaśniało także, dlaczego Kropcia siedziała cały czas koło furtki.
Odejść daleko Kasia też nie mogła, bo ona nie zna życia poza domem i boi się. Gdy raz uciekła na poprzednim mieszkaniu to siedziała w krzakach obok budynku i bała się choćby drgnąć.

Tutaj, jeśli wyszła pod furtką, to mogła tylko albo wyjść na ulicę, co było bardzo mało prawdopodobne, albo pójść w prawo, gdzie jest wszystko ogrodzone i siedzieć w trawie pod ogrodzeniem.

W stanie przedzawałowym, trzęsącymi się rękami otworzyłam furtkę, zaczęłam rozglądać się w prawo i lewo i nawoływać Kaśkę. Widać wiele nie było - była 22.15. Zamknęłam więc furtkę i weszłam do mieszkania, żeby się ubrać i wyjść w celu dokładniejszego zbadania okolicy. W tym czasie Bisia spała w domku na łóżku, a Kropcia nadal siedziała przy płocie.

Tak więc zaczęłam się przebierać, gdy nagle dał się słyszeć solidny łomot czegoś o płot i głośny krzyk Kaśki, grubym, przerażonym głosem "mrauauauau".
Złapałam więc klucze od furtki i biegnąc wołałam "Kasia, Kasia", żeby Kaśka wiedziała, że to ja.
Otworzyłam furtkę i zobaczyłam uciekinierkę, półprzytomną ze strachu, z wytrzeszczem przerażonych oczu.
Kaśka wbiegła do ogródka, a ja nie byłam nawet w stanie zrobić jej awantury. Poszła zaraz do mieszkania i padła na podłogę, z wyczerpania psychicznego.

Tak więc było dokładnie tak, jak przypuszczałam: Kaśka musiała siedzieć kawałek dalej w trawie, przy ogrodzeniu, bojąc się ruszyć - na wprost jest wejście do następnego budynku i ludzie ciągle łażą, także z psami. Poza tym dużo ludzi siedzi na balkonach, rozmawiając, pełno psów szczeka i nie jest wcale tak prosto przecisnąć się pod furtką z powrotem. Siedziała tak przynajmniej ze 3 godziny i musiała się porządnie najeść strachu. Odważyła się wyjść dopiero wtedy, gdy zobaczyła mnie, jak stałam w furtce i ją wołałam i starała się wrócić przez płot, skacząc na niego.
Po powrocie, przez całą noc, leżała obok mnie, mruczała i co chwilę chodziła jeść i pić.

Mam nadzieję, że po tej przygodzie odechce jej się uciekania, przynajmniej na jakiś czas.

Ciekawi mnie tylko, co one jeszcze potrafią wymyślić w celu urozmaicenia mi życia :evil:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 03, 2012 9:40 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

Co ta niegrzeczna Kaśka wyczynia! :twisted: Na zwiedzanie jej się zebrało? :wink:
Jakie szczęście, że była blisko i nie stało jej się nic złego. :( A niby to taka kochana, słodziutka koteczka z niej jest. :lol: :oops:
Nie dziwie Ci się Marysiu, że byłaś w stanie przedzawałowym, bo któż by nie był w takiej sytuacji! :?
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pt sie 03, 2012 10:15 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

Dobrze, że miała chociaż tyle rozumu, żeby łomotać po płocie i krzyczeć, dzięki temu mogłam ją zlokalizować :evil:

Słodziutka to ona może i jest, ale do złego to ją ciągnie od początku :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 03, 2012 11:35 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

No właśnie, bo jak by sie nie odezwała to nie wiadomo co by mogło z nią być.
Dobrze, że chociaz w tym czasie żaden pies jej nie zlokalizował, bo mogłaby się wystraszyć i pobiec w nieznane i wtedy szukaj wiatru w polu.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pt sie 03, 2012 12:34 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

Ja nawet staram się nie myśleć, co mogło by się stać - tam jest tyle terenu z chwastami, zdziczałym sadem, ulica, zagajniki, brrrrr :strach:

Na szczęście, po licznych awanturach, u nas już wszyscy wychodzą z psami na smyczy, szczególnie z tego następnego budynku.

Żałuję, że wcześniej nie sprawdziłam, co one właściwie robią w tym ogródku. Może nie musiałaby siedzieć tam tak długo.
W każdym razie tak się nastraszyła, że teraz na pewno nie będzie myślała o wycieczkach po osiedlu.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 03, 2012 13:02 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

Ło matkoicórko! Bardzo Ci współczuję tego stresu i Kasi też. :(
Posadzisz pod tą furtką jakieś dodatkowe zielsko? Albo donice wielką postawisz? Bo wiesz, jakjej strach przejdzie, to może znów zechcieć zostać eksploratorem (tfu, tfu, odpukać!), przeciez to jest KOT!

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pt sie 03, 2012 13:16 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

I to szybko bym tamto miejsce zabezpieczyła, bo Kaśka teraz już wie, że tamtędy można się wydostać, a o strachu jaki tam przeżyła, to pewnie już zapomniała. :wink:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pt sie 03, 2012 18:43 Re: Bombilla i reszta - koty chcą mnie wykończyć

Już jest przytkane glebą i udeptane :lol:

A Kaśka nadal jednak potrzebuje mocnych wrażeń.
Właśnie przesiedziała pod tują całą dwugodzinną burzę :smiech3:
Pioruny były takie, że nawet Kropcia nie wytrzymała nerwowo i uciekła do domu. A Kasia - nie, jej było super wśród szalejącej nawałnicy :lol:

Natomiast z Bisią okazało się ostatecznie, że to nie było zatwardzenie po wołowinie.
Po powrocie do domu znalazłam jeszcze jednego pawia Bisi: tym razem był to wielki kłąb futerka z odrobiną jedzenia. Tak więc było to mega zakłaczenie, mimo, że ją ciągle wyczesuję.
A może to było jedno i drugie.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości