Glisty kocie i dziecko

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 26, 2012 15:42 Re: Glisty kocie i dziecko

Blue pisze:Wygląda że kociaczek był potwornie zarobaczony a ten epizod duszności/padaczki mógł wynikać z zatrucia nagle obumarłymi i rozkładającymi się pasożytami - stąd nagła poprawa po oczyszczeniu się układu pokarmowego z trucizny. Glisty po śmierci rozkładają się błyskawicznie wytwarzając ogromną ilość toksyn niesamowicie drażniących, Twój kociak na dokładkę ma atonię jelit więc tym bardziej to robactwo w nich zalegało i było bezkarne :(
Widocznie w pewnym momencie lek zadziałał skuteczniej niż wcześniej i życie wewnętrzne wytępił.

Kto wie - może i jelita teraz nagle ruszą?
Oby :ok:

Przepraszam że dopytywałam się o tego weta, ale ludzie często nie zdają sobie sprawy jakim zagrożeniem bywają dla kota nawet krótkotrwałe duszności.


Też mam nadzieję, że jelita zaczną teraz pracować normalnie - no może nie od razu, ale szanse na to chyba jednak wzrosły.

Spoko, ja pierwszy raz widziałam duszności u kota, sobotnia noc to mało sprzyjający czas na tego typu atrakcje, ale jasne było dla mnie, że do weta pojedziemy.

Wróciłam właśnie z małą od pediatry. Pani doktor potraktowała nasz problem tak poważnie, że znów jestem cała przerażona...

Mamy skierowanie na morfologię i ręczny rozmaz i z wynikiem, niezależnie od tego jaki będzie, mamy wrócić do Niej oraz mamy również skierowanie do poradni parazytologicznej, gdzie mamy zanieść ten wynik, również niezaleznie od tego, jaki będzie. Lekarka była naprawdę poruszona - mały kociak, robiący kupę w całym mieszkaniu, z gromadą glist w trzewiach. Za najbardziej niebezpieczną rzecz uznała intensywność tego kontaktu dziecka z jajami pasożytów. Można powiedzieć, że był to stały kontakt.

Moja prababcia mawiała: "Jak Pambuk chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera" i niestety coś w tym jest. Mi chyba odebrał.

I nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby nie pomagać kotom, tylko o to, żeby robić to z głową i dostosować jednak formę tej pomocy do okoliczności...

:(

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 15:48 Re: Glisty kocie i dziecko

Przecież nie mogłaś przewidzieć, że kot będzie tak zarobaczony. A pani doktor przesadza, tak jak myślałam. Przypadłość większości lekarzy, którzy tak na prawdę z pasożytami nie mieli wiele wspólnego. Tak jak ktoś wcześniej wspomniał, jaja pasożytów są wszędzie i żeby ich uniknąć to by chyba trzeba siedzieć non stop w hermetycznej kapsule. Mój tata jest lekarzem (akurat podchodzącym do wszystkiego z rozsądkiem) więc wiem co mówię ;) Mając tego zarobaczonego kota byłam w 6 klasie podstawówki. I nikt ze mną nie biegał po badaniach :wink: odrobaczylismy sie i wszyscy żyją cali i zdrowi.
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Czw lip 26, 2012 15:52 Re: Glisty kocie i dziecko

neron pisze:Przecież nie mogłaś przewidzieć, że kot będzie tak zarobaczony. A pani doktor przesadza, tak jak myślałam. Przypadłość większości lekarzy, którzy tak na prawdę z pasożytami nie mieli wiele wspólnego. Tak jak ktoś wcześniej wspomniał, jaja pasożytów są wszędzie i żeby ich uniknąć to by chyba trzeba siedzieć non stop w hermetycznej kapsule. Mój tata jest lekarzem (akurat podchodzącym do wszystkiego z rozsądkiem) więc wiem co mówię ;)


Nasza pediatra jest naprawdę rozsądna, naprawdę. Myślę, że to dobrze o Niej świadczy, że nie odesłała nas z kwitkiem. Nie wygłaszała również absolutnie nigdy żadnych kwestii na temat konieczności natychmiastowego pozbycia się kotów itd.. Ona uważa, że z małą będzie ok, ale jednak rentgena w oczach nie ma, dlatego, chociaż się boję, jestem Jej wdzięczna za to, że tak podeszła do tej sprawy.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 16:00 Re: Glisty kocie i dziecko

Pasożyt plus lekarz w większości przypadków daje dwa scenariusze.
Pierwszy - totalne olanie problemu, nawet gdy rodzic mówi że dziecko całe noce drapie się po pupie i spać nie może, gdy są naprawdę wielkie wskazania do tego by dziecko przeleczyć lub zdiagnozować, wydębienie od lekarzy skierowania lub leków często graniczy z cudem. Nie mówiąc o tym że np. niemowlętom odmawia się częstokroć prawa do posiadania pasożytów.
Ogólnie temat pasożytów nie istnieje - choć według badań praktycznie nie ma ludzi bez życia wewnętrznego. Tyle że u ogromnej większości nie daje ono objawów.
Robiono badania w Warszawie, w centrum, badano kurz z podłóg w mieszkaniach. Praktycznie w każdym, znaleziono jaja owsików.

Drugi scenariusz, taki jak opisany powyżej. Dziecko i kot z robakami????, o matko jedyna, szpital, odkażanie, niemal chemioterapia na wszelki wypadek, mieszkanie należy zmienić, kota uśpić i co najwyżej wypchać i na półce postawić (za szkłem).

Olinka - spokojnie, spokojnie, badania zrób, będziesz wiedziała na czym stoisz, ale na pewno nie panikuj.
Nie ma żadnych podstaw do tego.
Super że lekarka wysłała Was na badania i dała skierowania, jakby co, będziesz miała o wiele łatwiej niżbyś musiała to wszystko samodzielnie załatwiać i wypraszać.
Ale nie panikuj.

Blue

 
Posty: 23910
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lip 26, 2012 16:02 Re: Glisty kocie i dziecko

Blue pisze:Ale nie panikuj.


Tak jest!

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 16:05 Re: Glisty kocie i dziecko

Olinka pisze:
Blue pisze:Ale nie panikuj.


Tak jest!

O :mrgreen:


I jeszcze jedno, lekarz musi tak zareagowac, bo jest odpowiedzialny za pacjenta. W tym przypadku za dziecko, co podnosi według mnie range samej odpowiedzialnosci. Ona nie wie, musi zbadac. Profilaktycznie.
Dopsz bedzie, wdech wydech wdech wydech.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 17:09 Re: Glisty kocie i dziecko

Olinka pisze:Nie wygłaszała również absolutnie nigdy żadnych kwestii na temat konieczności natychmiastowego pozbycia się kotów itd.

No to o tyle dobrze :ok: Bo ja mam już uraz do takich lekarek, co w ogóle są zbulwersowane jakimkolwiek kontaktem człowieka z naturą a zwierzę w domu to pewna śmierć w męczarniach z powodu rozmaitych egzotycznych chorób :roll:
Poczekaj spokojnie na wyniki. Na pewno wszystko będzie ok.
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Pt lip 27, 2012 12:09 Re: Glisty kocie i dziecko

Olinka pisze:Wróciłam właśnie z małą od pediatry. Pani doktor potraktowała nasz problem tak poważnie, że znów jestem cała przerażona...

Olinka, ale przeciez Mała korzysta z ogólnodostępnych, nieprzykrywanych piaskownic-to dopiero powinno byc dla Pani doktor podstawą do siania lęku dotyczącego intensywności kontaktu dziecka z jajami pasożytów ;)
i jakkolwiek jestem daleka od lekceważenia ewentualnego ryzyka-ale nie tu szukałabym zagrożenia, że tak powiem ;)

Rooda

 
Posty: 15854
Od: Pon sie 25, 2008 20:36

Post » Pt lip 27, 2012 13:35 Re: Glisty kocie i dziecko

No, w każdym razie kociaka się wczoraj ostatecznie pozbyłam!

Poszedł z całą wyparzoną (! :wink:) wyprawką do wspaniałego DS, do ludzi, którym nie przeszkadzają jego robale, wypadający odbyt i gubienie kupy, to naprawdę optymistyczne, że tacy ludzie są.

Glisty nadal wychodzą z niego tyłem, martwe, jak złoto, dostaje Flubendazol przez trzy kolejne dni, ponieważ od podania Strongholdu minął dokładnie miesiąc.

Wetki twierdzą, że to coś w jelitach, widoczne na zdjęciu RTG, to mogły być kłęby martwych robali, trawił je na bieżąco, chociaż z trudem i wysiłkiem, więc nie były widoczne w kupie, a w sobotę, zgodnie z tym co napisała Blue, nastapił jakiś przełom, związany pewnie z cyklem rozwojowym glisty. Mam ogromną nadzieję, że teraz wszystkie jego problemy z przewodem pokarmowym się stopniowo wyciszą.

Miałam u siebie kilkanaście tymczasów, w bardzo różnym stanie, ale tak zarobaczonego, pomimo odrobaczenia, kociaka jeszcze nigdy.

A mojej córeczce przydadzą się badania profilaktyczne.

8)

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 02, 2012 10:38 Re: Glisty kocie i dziecko

Już po badaniach.

Moje dziecko nie złapało robali od kotka 8).

Z naszego przykładu wnoszę, iż bardzo, straszliwie, niezwykle trudno jest się jednak tym paskudztwem zarazić. To bardzo optymistyczny wniosek.

Tymczasem na Kociarni kolejny wątek typu "oddam koty, ponieważ jestem w ciąży" - nie będę uważać, badać sie, diagnozować i nie pogadam z innymi lekarzami, tylko od razu, z marszu - oddam koty, bo tak jest, ku..., najłatwiej.

:evil:

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 02, 2012 10:47 Re: Glisty kocie i dziecko

:ok: Co do wątków ciężarno - alergicznych to niestety norma. Nagle ludzie mają alergię itd itp. A jak ktoś oddaje kota z powodu ciąży to można być pewnym, że dziecko wyrośnie na alergika lub astmatyka. Pewnie będą sterylne warunki, wyparzanie wszystkiego w domu. Kiedy byłam wychowawca na obozie miałam w grupie dzieciaka, który padł ofiarą takiej mamuśki. Dzieciak brał taką baterie leków alergiczno - astmatycznych, że konia by z nóg zwaliło. Sto zakazów czego on to nie może. Obozowy lekarz po przebadaniu chłopca stwierdził, że matka jest histeryczką i robi dziecku straszną krzywdę. Chłopak biegał i bawił się jak inne dzieci. Jak się zmęczył przysiadał na chwilę. Ani razu nie miał żadnego ataku a wg lekarza jego wydolność oddechowa nawet się poprawiła. Dobrze, że mamusia nie wiedziała, że na terenie ośrodka są zwierzęta bo by jeszcze kazała napalm zrzucić :roll:
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Czw sie 02, 2012 16:02 Re: Glisty kocie i dziecko

neron pisze:A jak ktoś oddaje kota z powodu ciąży to można być pewnym, że dziecko wyrośnie na alergika lub astmatyka.


Nie przesadzajmy :roll:
Bardzo nie lubię takiego uogólniania.

Kiedy byłam wychowawca na obozie miałam w grupie dzieciaka, który padł ofiarą takiej mamuśki. Dzieciak brał taką baterie leków alergiczno - astmatycznych, że konia by z nóg zwaliło. Sto zakazów czego on to nie może. Obozowy lekarz po przebadaniu chłopca stwierdził, że matka jest histeryczką i robi dziecku straszną krzywdę. Chłopak biegał i bawił się jak inne dzieci. Jak się zmęczył przysiadał na chwilę. Ani razu nie miał żadnego ataku a wg lekarza jego wydolność oddechowa nawet się poprawiła.


Całe szczęście że lekarz na obozie na który pojechał mój syn również z lekami nie wpadł na pomysł odstawiania mu leczenia i lekceważenia moich próśb - za moimi plecami.
Owszem, ja wręcz nalegałam żeby na Przemka nie chuchali i dmuchali mimo informacji o stanie zdrowia które muszę przekazać (a trochę tego niestety jest - w tym również astma), wręcz przeciwnie - ale kto wie, może lekarz który po raz pierwszy na oczy Przemka by widział uznałby że specjaliści pod których jest opieką to idioci i on mu leki poodstawia, mleko każe pić litrami, a orzechy jeść kilka razy dziennie bo zdrowe a jak Przemek znowu zacznie widzieć na niebiesko to mu powie że wymyśla, kto widział takie ataki padaczkowe.

Nie wiem co lekarz o którym piszesz chciał osiągnąć - skoro dziecko i tak wróci za te dwa tygodnie do domu i będzie żyło jak wcześniej - a działając za plecami matki i wbrew jej zaleceniom, mocno się narażał.
Więcej by osiągnął spokojnie rozmawiając z nią - a nie nazywając ją histeryczką i wprowadzając swoje rządy na dwa tygodnie.
Owszem, może była histeryczką, ale mając dziecko z astmą i doświadczywszy kilku ataków duszności - łatwo w taki stan wpaść.
Z drugiej strony - wysłała syna na obóz. Odważyła się na to.
A baterię leków dla dziecka nie zleciła mu matka tylko lekarz.

Ten lekarz po obozie zadał sobie trud pogadania z nią?

Blue

 
Posty: 23910
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw sie 02, 2012 17:49 Re: Glisty kocie i dziecko

Lekarz nie odstawił dziecku żadnych leków. I nie wprowadzał żadnych rządów :lol: Nic takiego tutaj nie napisałam. Dzieciak dostawał leki jakie miał dostawać i wszystkie zalecenia były stosowane. Lekarz po prostu co jakis czas osłuchiwał dziecko, czy wszystko z oskrzelami dobrze. Owszem, rozmawiał z nią wielokrotnie ale z tą kobietą nie dało się normalnie rozmawiać. Była święcie przekonana, że jej dziecko umrze na tym obozie - za bardzo nie wiem po co więc je wysyłała na ten obóz. A rozmowa o jej histerii miała miejsce tylko między mną a lekarzem. Ja też z nią rozmawiałam i prócz tego, że była histeryczką to równiez niewychowaną babą. Nie będę tutaj przytaczać na czym to polegało. Można o dziecko dbać, ale zachowywać sie przy tym normalnie i nie obrażając innych.
P.S widziałam ataki astmy, przez które sie ląduje w szpitalu, mój brat je miewał.
Co do uogólniania to niestety taka jest prawda. Bo jaki jest powód oddania kota w ciąży? Albo jakiś nieuzasadniony strach, że dziecko umrze od wszystkiego co się napatoczy, albo kot rzeczywiście był zabawką na czas bez dziecka. Innego wyjścia nie widzę. Ja i mój brat byliśmy takimi dziećmi chowanymi pod kloszem. Oboje z astmą i alergią.
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Pt sie 03, 2012 6:16 Re: Glisty kocie i dziecko

neron pisze:Lekarz nie odstawił dziecku żadnych leków. I nie wprowadzał żadnych rządów :lol: Nic takiego tutaj nie napisałam. Dzieciak dostawał leki jakie miał dostawać i wszystkie zalecenia były stosowane. Lekarz po prostu co jakis czas osłuchiwał dziecko, czy wszystko z oskrzelami dobrze.


No to skoro dostawał wszystkie leki i zalecenia matki były przestrzegane - to w czym tak naprawdę problem?
Skąd lekarz nie znający dziecka wiedział co by się działo bez leków i bez przestrzegania zaleceń?
I dlaczego matkę nazwał histeryczką?
Wysłanie na obóz dziecka z ciężką astmą to wielkie przeżycie dla matki, uważam że to iż mimo swoich lęków zdecydowała się na to - dobrze o niej świadczy.
Osłuchiwanie oskrzeli... Mój syn ma spirometrię lepszą niż sporo zdrowych dzieci, pulmunolog twierdzi że już bardzo dawno nie widziała dziecka u siebie w gabinecie w tak świetnej formie i kondycji. Osłuchowo jest pięknie. Mimo to co jakiś czas dostaje duszności.
Taka pozostałość po fatalnie leczonym zapaleniu płuc.


Co do uogólniania to niestety taka jest prawda. Bo jaki jest powód oddania kota w ciąży? Albo jakiś nieuzasadniony strach, że dziecko umrze od wszystkiego co się napatoczy, albo kot rzeczywiście był zabawką na czas bez dziecka. Innego wyjścia nie widzę..


A w tym drugim przypadku to dziecko od czego astmy dostanie?
Tak za karę dla rodziców? Skoro oddanie kota w czasie ciąży gwarantuje astmę u dziecka?
Ja znam jeszcze kilka innych powodów oddawania kotów w ciąży.
Np. straszliwa presja (czasem cięzko uwierzyć jak daleko sięgająca) na młode mamy ze strony najbliższych, rodziny, znajomych, lekarzy - że musi to zrobić, co z niej za matka będzie skoro kot już teraz jest dla niej ważniejszy etc.
Sporo maili dostawałam od roztrzęsionych kobiet w takiej sytuacji.
Plus wiele mitów silnie zakorzenionych w ludzkich umysłach - co zwykle łączy się z powyższym.
To się czasem kończy oddaniem kota i wcale tak do końca nie wynika ze złej woli przyszłej matki i wcale nie oznacza że będzie ona hodowała dziecko pod kloszem.

EDIT: dopisek.

Mocno zeszliśmy z tematu, OT się zrobił, Olinka przepraszam :)

Blue

 
Posty: 23910
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt sie 03, 2012 6:37 Re: Glisty kocie i dziecko

Matkę nazywał histeryczką, bo kiedy dzieciak dostał chrypki, to ta żądała wzywania pogotowia lub wożenia go do szpitala :)
A co do leków to chyba jako lekarz umiał określić, że skoro jego kondycja wygląda tak i tak to bateria, którą brał była mocno przesadzona. Wiem co to spirometria bo przechodziłam przez to wszystko. Matka nieraz jeździła z bratem do lekarza. A mimo wszystko nie zachowywała się tak. A co do rzeczy odnośnie oddawania kotów co wypisałaś są równie smutne a o ludziach którzy w to wierzą i nie przyjmują racjonalnego tłumaczenia mam podobne zdanie jak o tej mamusi ;) Swój rozum trzeba mieć i bronic swojego zdania a nie płynąć z prądem, jak inni każą. Co do tego konkretnego przypadku o którym mówi Olinka i ja to jak czytam "zrobiłam badania krwi i niestety muszę się pozbyć kotów" to nie mam więcej pytań. No może poza jednym. Co te koty jej takiego z tą krwią zrobiły. Ale tego już się nie dowiemy bo pani zamilkła. Sorka, koniec offtopa ;)
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Google Adsense [Bot], irissibirica i 556 gości