jej siostra pisze:Tweety pisze:jej siostra pisze:Tweety pisze:jeżeli ktoś chce to może utrzymywać sam kota ale kot jest fundacyjny i może korzystać z tego co przysługuje każdemu jednemu fundacyjnemu w każdej chwili. Gdybyś to Ty go przytargała ze sobą, fundacja nie mogła go przyjąć, bo nie ma miejsca a głownie kasy to wtedy jedynie przy deklaracji, że wszystkie koszty Cię obciążają a jedynie korzystasz z preferencyjnych stawek, ogłoszeń, wrzucenia na stronę itp powoduje, że to tymczas własny..
Czegoś tu nie rozumiem.
Znaczy co, mogę się domagać karmy i żwirku, ewentualnego leczenia? Bo nie chcę (i nie mam zamiaru, na razie mi starcza. Byłby problem, gdybym na przykład straciła pracę. Ewentualnie czekam na szczepienie tricatem).
Ale na razie AFN nie ponosi z jego racji żadnych kosztów, więc dlaczego jest tymczasem AFN?
bo to jest kot fundacyjny czyli jego faktycznym opiekunem jest fundacja, która o nim decyduje. Tak jak jest nim każdy kot przypisany do fundacji a będący w domu tymczasowym np Rudi, Portos, maluchy itp. Nie musisz się niczego domagać, należy mu się to jak świni korytko, z automatu. Są domy tymczasowe, które dają tylko podłogę a my resztę (wersja mini), są takie, które zapewniają wikt i opierunek, bez leczenia (midi) ale jest i opcja full (maxi), np Synthia tak była u p. Iwony ale to nie znaczy, ze Synthia był tymczasem p. Iwony tylko naszym pod opieką tymczasową p. Iwony.
Czy jest to już w miarę zrozumiałe? Bo jak nie to musisz poczekać na dalsze wyjaśnienia dłuższa chwilę

Ja naprawdę już muszę się spakować a jeszcze odkurzyć po rozbitym przez koty telewizorze, bo plastikowych drzazg pół podłogi. Cud, że żadnego nie zabiło i nie spaliły domu

Teorię, którą tak explicite wyłożyłaś, rozumiem, (i rozumiałam, z natury dosyć pojętna jestem). Praktykę już gorzej, bo przeszkadza mi brak zróżnicowania między Kocimską a np. Glusiem - o innych się nie będę wypowiadać, bo nie mam dostatecznych danych. Nie domagam się automatu świńskiego koryta, bo uważam, że są koty, które naprawdę go potrzebują (a mnie, jak pisałam wcześniej wsparcia nie trza). Może się czepiam, ale z zapisu na pierwszej stronie wynika, że wszystkie fundacyjne koty dostają tyle samo [pośrednio- ciągnę forsę/wsparcie z fundacji]. Może zdrowiej byłoby napisać, ze X jest częściowo sponsorowany przez A, a Y jest sponsorowany przez B i C?
Dla jasności: nie chodzi mi o czyjąkolwiek sławę i chwałę, tylko o czystość, klarowność przejrzystość i transpartność.
Podział w pierwszym poście nie dotyczy tego kto i ile na kota płaci, tylko kto za niego odpowiada w kluczowych momentach czyli fundacja albo ktoś inny. Jeżeli, odpukać, zachorowałby Dymitr to wiadomo, że jest tymczasem własnym i trzeba poinformować osobę za niego odpowiedzialną, bo to ona decyduje co robić, jakie badania, gdzie leczyć itp. Albo jest dla niego dom i to nie fundacja decyduje czy ten dom jest odpowiedni tylko w tym wypadku queen_ink sprawdza dom i podejmuje decyzję, jak również może sobie zażyczyć, że chce być przy odstawianiu go do domu albo robi to samodzielnie. I tylko po to, li i jedynie, jest taki podział w pierwszym poście.
Kocuria - tak, takie koty mi się trafiły, być może podburzone przez Toffika
Miszelino - to był akurat jeden z pierwszych płaskich monitorów, stał na trasie przelotowej Miaucików. Tylko szkoda, ze nie u mnie w domu tylko w cudzym. Ale to też w trakcie urlopu, a jak wiadomo historia lubi się powtarzać.