Glisty kocie i dziecko

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 25, 2012 19:34 Re: Glisty kocie i dziecko

Dokładnie :)

Powiem Ci nawet więcej - moje dziecko wychowane wśród 8 kotów, śpiące z nimi, co i rusz jakieś tymczasy (zwykle nie kwitnącego zdrowia), w parku raczkujące po trawie i zjadające zieleninę, bawiące się godzinami w piaskownicach (jak z tych co nie chuchają i nie dmuchają) miało kiedyś badania w kierunku toxokarozy (przeciwciała, miało wskazania) i okazało że ilość przeciwciał wynosi 0 (choć wynik ujemny zaczynał się znacznie wyżej).

Blue

 
Posty: 23909
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 25, 2012 21:35 Re: Glisty kocie i dziecko

Ja na razie mam potężną migrenę i doła.

Też, wbrew pozorom, nie chucham na małą i nie dmucham. Ona grzebie w piasku, w błocie, pełza w trawie, je jabłka spod drzewa i porzeczki z krzaka, ma kontakt ze zwierzętami, w tym gospodarskimi, z psami, kotami różnymi i jest ok.

Tylko, że teraz mam świadomość, że maksymalnie zwiększyłam ryzyko zakażenia się przez Nią tym świństwem, bo co innego, kiedy można to przynieść z piaskownicy, a co innego, kiedy podaje się to dziecku na talerzu, niemalże dosłownie :roll:.

To mnie przeraża, jakoś tak, po podaniu tego Stronholda, się uspokoiłam, pozwalałam kociakowi wszędzie chodzić i zostawiać te kleksy kupy - jak skończona idiotka jakaś. Oczywiście, że sprzątałam, ale wiadomo, że nie zawsze od razu...

Te dzisiejsze dorodne glizdy w kuwecie mnie rozwaliły na maksa.

No nic, już nie marudzę, wiem na czym stoję, znam możliwe scenariusze. Jutro idziemy do pediatry poprosimy o skierowanie na badanie krwi i będziemy myśleć ewentualnie co dalej.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 25, 2012 21:38 Re: Glisty kocie i dziecko

Olinko spokojnie. Ja wiem ,ze jezeli chodzi o dzieciaki to trudno o obiektywny spokoj, ale mala jest i bedzie zdrowa.


edit: moje dzieci nigdy nie byly chuchane i dmuchane i zyja. Jadly piasek z piaskownicy, pelzaly po ziemi z psem i robily milion roznych rzeczy. Łacznie z jedzeniem brudnych owocow.

Spokoj, tylko spokoj moze nas uratowac:)
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 25, 2012 21:50 Re: Glisty kocie i dziecko

aga9955 pisze:Olinko spokojnie. Ja wiem ,ze jezeli chodzi o dzieciaki to trudno o obiektywny spokoj, ale mala jest i bedzie zdrowa.


edit: moje dzieci nigdy nie byly chuchane i dmuchane i zyja. Jadly piasek z piaskownicy, pelzaly po ziemi z psem i robily milion roznych rzeczy. Łacznie z jedzeniem brudnych owocow.

Spokoj, tylko spokoj moze nas uratowac:)


Dzięki Aga!

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 25, 2012 22:01 Re: Glisty kocie i dziecko

Olinka,wychowałam 6 dzieci,mam jeszcze 2 małych-4 i 8 latek.W domu "zbieraczki"kupa zwierząt...kiedyś bywały tymczasy w różnym stanie ...całowane prawie w tyłek.NIGDY nikt się nie zaraził niczym :)
za to ja w przedszkolu miałam wszy :oops: i owsiki :oops: zreszta prawie całe przedszkole "oczyszczali"jak pamietam...Majac 19 lat zaraziłam sie na obozie karate..świerzbem...zakażone były materace wojskowe :) Żyję,dzieci zyją,zwierza żyją i Wy przeżyjecie :ok: Dobrze robić badania kontrolne dzieciom i odrobaczyć w razie potrzeby,ale żeby co 3 miesiące to jakiś chyba żart,albo hipochondria :wink:
Ten watek cos w sobie ma...jak go zaczełam czytać to uważniej zajrzałam pod ogony moich zwierzaków i kuwetek :) Żadnego "ryżu",ani "makaronu"nie widziałam :lol:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lip 25, 2012 22:15 Re: Glisty kocie i dziecko

Weźcie pod uwagę, że mój dzieć chodzi do przedszkola i dzięki temu 3 razy biliśmy owsiki. To była impreza.

Oraz, że środki do odrobaczania to nie tylko chemia, ale także homeo i inne tego typu środki.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro lip 25, 2012 22:33 Re: Glisty kocie i dziecko

Żeby jajo glisty kociej / lub tasiemca/ u dziecka spowodowało toksokaroze to musi być tzw inwazyjne- tzn w odpowiedniej temperaturze i wilgotności nabrać tzw inwazyjności- dlatego najczęściej spotyka się u dzieci które.....nie mają w domu zwierząt tylko chodzą sie bawić do piaskownicy bo tam jajo ma szansę i odpowiednie warunki do rozwoju. W domu jak coś nie tak to od razu się sprzata i myje , dlatego rzadko do tego dochodzi. Natomiast w przypadku owsików jest inaczej - jest to choroba brudnych rak tylko i wyłącznie i samozakażania! Polega to na tym, ze samica w nocy wychodzi na zewnatrz z doopki i składa jaja na skórze, trza je potem zjeść żeby pojawiły sie nowe osobniki i to stosunkowo szybko, bo dosyc szybko tracą swoją moc przeżycia. Gdyby nie dopuścić do zjadania przez dziecko tych jaj to w końcu przestaną być owsiki - ani leków nie trzeba :twisted: To mówię ja spec od robali :mrgreen: A na toxocarę można pobrać krew i jak bedzie wynik dodatni to przeleczyć i będzie ok. Toxocara nie leczona rzeczywiście może być problemem bo w końcu dolezie gdzieś np oko tam się otarbia , wapnieje i może dawać duże problemy. Podejrzewana, zdiagnozowana, przeleczona - nie ma problemów
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Śro lip 25, 2012 22:42 Re: Glisty kocie i dziecko

majencja pisze:Żeby jajo glisty kociej / lub tasiemca/ u dziecka spowodowało toksokaroze to musi być tzw inwazyjne- tzn w odpowiedniej temperaturze i wilgotności nabrać tzw inwazyjności-


Wiem, wiem i nawet mam swoją teorię, że u nas w mieszkaniu ta inwazyjność mogła się pojawić :oops: :roll:. Nie będę może tej teorii upubliczniać, bo pewnie jest neurotyczna w dużej mierze, ale dręczy mnie to tak, czy owak...

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 25, 2012 23:34 Re: Glisty kocie i dziecko

A właściwie to Stronhold powinien działać przez miesiąc, miesiąc od podania go mija jutro. Podawała kociakowi ten preparat wetka, więc zakładam, że podała go właściwie.

Może dlatego te wszystkie dzisiejsze glisty były martwe, sztywne, jak pal Azji...

A w ogóle, to kociak w ostatnią sobotę mało się nie udusił, miał straszne duszności, przez jakies pół godziny, ruszał nozdrzami, wciągał boki brzucha, a potem nagle chlusnął z jednej strony wymiotami, z drugiej biegunką, po czym błyskawicznie doszedł do siebie. W tych wydalinach jednak zdecydowanie nie było widocznych robaków, ale teraz myślę, że to miało z nimi jakiś związek.

Tak, po zażyciu leków przeciwmigrenowych powinnam pójśc spać, a nie wypisywać na forum.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 4:38 Re: Glisty kocie i dziecko

Olinka pisze:A właściwie to Stronhold powinien działać przez miesiąc, miesiąc od podania go mija jutro. Podawała kociakowi ten preparat wetka, więc zakładam, że podała go właściwie.


Ale ze względu na powszechność stosowania obecnie u zwierząt leków odrobaczających pasożyty niestety coraz bardziej się na nie uodporniają :(


A w ogóle, to kociak w ostatnią sobotę mało się nie udusił, miał straszne duszności, przez jakies pół godziny, ruszał nozdrzami, wciągał boki brzucha, a potem nagle chlusnął z jednej strony wymiotami, z drugiej biegunką, po czym błyskawicznie doszedł do siebie. W tych wydalinach jednak zdecydowanie nie było widocznych robaków, ale teraz myślę, że to miało z nimi jakiś związek.


A wet go widział wtedy?? W czasie lub po?
Masz rację, o ile to były duszności to kociak był w stanie poważnego zagrożenia życia i bardzo cierpiał :(
Druga sprawa - to mógł być też atak padaczkowy, one czasem tak wyglądają, bardzo silny niepokój, szybki oddech, zakończone wymiotami i biegunką.

Blue

 
Posty: 23909
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lip 26, 2012 8:50 Re: Glisty kocie i dziecko

Wet widział kociaka po całym wydarzeniu, ponieważ to się działo około godz. 1 w nocy. Najpierw po prostu z nim siedziałam na balkonie, w chłodnym powietrzu, żeby oddychało mu się chociaż trochę łatwiej, potem zwymiotował i się wypróżnił, bardzo obficie i bardzo gwałtownie, potem musiałam go całego wykąpać, wezwałam taksówkę i pojechaliśmy na nocny dyżur, do lecznicy, zresztą bardzo niepolecanej :wink:. A cały ten epizod z dusznością zaczął się od takiego niezbyt niepokojącego pokasływania.

Wet nie znalazł absolutnie niczego niepokojącego, kociak został osłuchany i obmacany bardzo dokładnie. Wróciliśmy do domu bez żadnych leków i żadnych zaleceń. Jedno, co się zmieniło - od tamtej pory kociak przestał być wzdęty, jego brzuch zaczął wyglądać normalnie, tak jakby zwymiotował coś, co zalegało w jego jelitach i gazowało je.

Jeszcze coś sobie przypomniałam - na zdjęciu RTG, robionym kilkanaście dni wcześniej, wyszła u niego oprócz kłębowiska jelit wypełnionych nie wiadomo czym, bardzo powiększona wątroba, ale wyniki krwi były przy tym ok.

Trudno to wszystko ogarnąć.

A dziś na godzinę 16 idziemy z małą do pediatry.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 8:54 Re: Glisty kocie i dziecko

Przy dużym zarobaczeniu kociak mógł być wzdęty a i wątroba mogła dostać "po głowie". Może to nie wiadomo co na rtg to były właśnie robaki.
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Czw lip 26, 2012 8:59 Re: Glisty kocie i dziecko

neron pisze:Przy dużym zarobaczeniu kociak mógł być wzdęty a i wątroba mogła dostać "po głowie". Może to nie wiadomo co na rtg to były właśnie robaki.


Teraz też jestem skłonna przyznać, że to robaki mogły powodować większość jego problemów.

Niestety i mnie i nasze wetki również, uspokoiło to odrobaczenie Strongholdem.

I, chociaż była taka ilość tych pasożytów, to ani w tych jednorazowych wymiotach, ani w kupie przez cały miesiąc nie było po nich żadnego śladu - a tę jego kupę widywałam przecież naprawdę często :roll:. Zaczęły paskudztwa wyłazić wczoraj, za to atak był zmasowany.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 26, 2012 9:04 Re: Glisty kocie i dziecko

Ja kiedyś miała jak się okazało, strasznie zarobaczonego kota. Niby był odrobaczony przez poprzednich właścicieli...niby. trzy miesiące nic i nagle jak się raz załatwił do kuwety, to praktycznie same glizdy. Jeszcze potem jedna mu wylazła z tyłka jak siedział na pralce....brrrrr. Nie wiem dlaczego u twojego kotka miesiąc po odrobaczeniu pojawiły się pasożyty. ja swoje odrobaczałam advocatem a ostatnio milbemaxem. Przy podejrzeniu, że kot może być zarobaczony (np. tymczasy, nie wiadomo jakie licho w nich siedzi) skłaniałabym się jednak do preparatów "dopyszcznych".
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Czw lip 26, 2012 11:56 Re: Glisty kocie i dziecko

Wygląda że kociaczek był potwornie zarobaczony a ten epizod duszności/padaczki mógł wynikać z zatrucia nagle obumarłymi i rozkładającymi się pasożytami - stąd nagła poprawa po oczyszczeniu się układu pokarmowego z trucizny. Glisty po śmierci rozkładają się błyskawicznie wytwarzając ogromną ilość toksyn niesamowicie drażniących, Twój kociak na dokładkę ma atonię jelit więc tym bardziej to robactwo w nich zalegało i było bezkarne :(
Widocznie w pewnym momencie lek zadziałał skuteczniej niż wcześniej i życie wewnętrzne wytępił.

Kto wie - może i jelita teraz nagle ruszą?
Oby :ok:

Przepraszam że dopytywałam się o tego weta, ale ludzie często nie zdają sobie sprawy jakim zagrożeniem bywają dla kota nawet krótkotrwałe duszności.

Blue

 
Posty: 23909
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ametyst55, Bestol, elmas, Google [Bot], Silverblue i 371 gości