
Jak ja jej nie lubię, to tylko ja wiem, niech sobie będzie najlepszym wetem na świecie



Wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie - pani, która chce adoptować Awanturę ma na imię tak samo, jak pani, która adoptowała Gringa[*]

W sumie wszystko b. fajnie, fajni ludzie, okna zabezpieczone, zadbana kocica, tylko całkiem sporo wątpliwości dzięki uprzejmości w/w pani doktor

Z dużym trudem, ale udało mi się powiedzieć, co miałam do powiedzenia (duża sztuka mieć większy słowotok ode mnie


Podeślę im skan książeczki w tygodniu, niech konsultują ze swoją wetką. Dokacanie to zawsze jest ryzyko, wg mnie, w tym wypadku minimalne, ale jest - to oni mają je podjąć, nie ja. Kota nie będę im wciskać na pewno. I bez tego mam wątpliwości

Po czym poinformowałam, że jak się państwo prześpią z tematem, to oczekuję od nich JASNEJ deklaracji, że kota chcą i są zdecydowani, bo ja ich przekonywać nie będę
