Sprowadza mnie na to forum przykra sprawa i totalna niemoc. Może któryś z doświadczonych Kociarzy, lub ktoś z podobną historią zechce nam pomóc, podzielić się swoją wiedzą, doświadczeniami, doradzić.
Mój ukochany kot- Jurek zaczął chorować.
Pewnego dnia zobaczyliśmy, że leży na swojej ulubionej szafie i nie chce zejść. Łasuch z niego a miska od dwóch dni nie ruszana. Był osowiały, zdjęty siłą przelewał się przez ręce, łapy mu się rozjeżdżały. Zabraliśmy go od razu do lecznicy. Badania krwi, temperatura, ogólne oględziny. Badania krwi wyszły w dolnych granicach norm, z czego poziom retikulocytów 0,4. w zeszłą niedzielę zapadła decyzja o transfuzji krwi. Po tym Jurek czuł się jakby lepiej. Zaczął podjadać, bawić się. Tydzień był na zastrzykach (sterydy + antybiotyk). Dzisiaj znów, równo tydzień minął, osowiały, chował sie, nie opierał się jak wcześniej przed braniem na ręce, dziąsła lekko blade ale nie białe- porceloanowe jak 15 lipca. Wiec do weta. Kroplówka, znów sterydy.
Wróciliśmy do domu, zjadł saszetkę Conva i poszedł spac, ale widzę, że jest marny. Od dzisiaj iał dostawac tabletki w domu encorton codziennie i we wtorek mieliśmy mieć badanie krwii, ale nie doczekaliśmy.
Poniżej zamieszczam zdjęcie Jerzego oraz wyniki badań.





Dostaliśmy telefon z lecznicy, że wyniki są w miarę ok i nie trzeba pilnie jechać na transfuzję.
Prosimy o pomoc w rozeznaniu co robić dalej?