Lilutkowo to my.I tymczasy. Maksiu ma nowotwór, Lili astmę:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 19, 2012 20:16 Re: Moje koty... moja miłość:) upał straszny, koty padły :):

A co tu tak cicho ? :roll:

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Pt lip 20, 2012 15:55 Re: Moje koty... moja miłość:) upał straszny, koty padły :):

I fajnych fotek nam brak :D
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Nie lip 22, 2012 22:29 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

a cicho, bo mnie kilka dni nie było :)

U nas chwilowo spokój :D Bazylek już w swoim domku, wędką, piórkiem i czym się jeszcze da macha mu teraz nowa Duża :lol: ja mam wolne :ryk:

Moje koty odpoczywają, delektują się spokojem i ciszą, szczęśliwe, że nikt im nie skacze po ogonach :lol:

Ale spokój mamy tylko chwilowy, jesteśmy tuż przed remontem, bo mi przez ostatnie lata kocie maluchy zdziebko chałupkę zdemolowały :mrgreen:


a z tych gorszych wieści to są takie, że wracają do mnie 2 koty z adopcji po...dwóch latach 8O para się rozstała, koty stały się problemem :evil:
Wyadoptowałam je jako maluchy (rodzeństwo), teraz to są dorosłe koty i nie wiem, w jakim są stanie psychicznym, podejrzewam że nie najlepszym :(
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pon lip 23, 2012 15:08 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

Bazylek :ok: :ok: :ok: :ok:

z tymi ludźmi to same problemy...

zuziu96, pozdrawiam WAS mocno :1luvu:
Klara i Filip. Obrazek

Hanulka

Avatar użytkownika
 
Posty: 30313
Od: Pon lip 06, 2009 14:17
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 29, 2012 22:01 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

U nas bez zmian, upały wróciły, koty leżą plackiem :)

Alusia ostatnio znowu smarkała, ale już jej przeszło. Maksiu ma się dobrze, a z Lilutkiem byłyśmy u weta, bo zauważyłam niepokojący objaw. Lili bardzo często oddycha szybko i tak jakoś brzuszkiem. Liczyłam, zawsze wtedy jest 65 oddechów na minutę, to za szybko. I nie jest to po wysiłku czy np. z gorąca. Pan doktor podejrzewał serduszko, zrobiliśmy wszystkie badania, rtg klatki piersiowej i na końcu ekg, ale żadne badanie nic złego nie wykazało. Doktor uważa, że to mogą być tzw.bóle fantomowe związane z brakiem łapki. Ale po badaniach się uspokoiłam, bo naprawdę przestraszyłam się tym serduszkiem.

Apetyty dopisują, ale tylko dwójce, bo z Alusi ciągle okropny niejadek


a tak wyglądają :D moje koty :D gdyby ktoś zapomniał, bo rzadko tu bywamy :D :D :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

U Bazylka byłam w odwiedzinach, ma się świetnie i ma super domek :ok:


no i... zaczęłam remont i nie wiem, czy przeżyję :twisted:
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pon lip 30, 2012 16:47 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

Ty jak Ty Zuziu , a co mają powiedzieć Maksio , Alusia i Lilutek ? 8) :wink:

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Pon lip 30, 2012 18:03 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

bubor pisze:Ty jak Ty Zuziu , a co mają powiedzieć Maksio , Alusia i Lilutek ? 8) :wink:

O właśnie, dokładnie to samo chciałam napisać :mrgreen:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 30, 2012 20:52 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

Cała Trójca zabezpieczona :D na czas głośnych robót wędruje na tymczas do sąsiadki :D
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt sie 03, 2012 20:11 Re: Moje koty... moja miłość.Bazylek na swoim, koty odetchnę

Niektórzy pamiętają pewnie jeszcze historię sprzed trzech lat, tragiczną historię Lili, koteczki porzuconej na stacji benzynowej w lesie... historię, która tym razem zakończyła się happy endem.
Kotka została uratowana, ale stan jej był tragiczny - urwana łapka, wysadzone na wierzch oko, urwana część ogonka. To wszystko po spotkaniu z jakimś leśnym zwierzęciem, prawdopodobnie lisem. Do tej pory przechodzą mnie ciarki, kiedy słyszę o jakimkolwiek kocie koczującym w lesie...

Dzisiaj mija 3 lata nowego życia Lili - życia szczęśliwego kota :1luvu: Dokładnie pamiętam, jak jechałam na stację benzynową 15 km od Rzeszowa szukać kota bez nogi i cały czas w aucie powtarzałam do siebie "kotku bądź, proszę cię bądź" (byłam już tam dzień wcześniej, był potworny upał i kota nie znalazłam). Tym razem był! Zobaczyłam tylko oko! okropne, wysadzone oko, z którego lała się ropa. Łapki tam w tym lesie nawet nie widziałam, kota wsadziłam szybko do auta i dopiero w domu zobaczyłam sterczące na wierzchu kości z urwanej/odgryzionej łapki.

tak mnie wzięło na wspomnienia.....odszukałam stare zdjęcia, ale uprzedzam, są drastyczne, można nie powiększać.

Teraz Lili jest piękna! :1luvu: Jest kochana, pieszczona i bezpieczna. Wie że to jest jej dom i wie, że nic złego już jej nie spotka. Na oczko nie widzi, wszystkie struktury w oku są zniszczone, ale na szczęście nie trzeba było go usuwać. Ale przeszłość zostawiła ślady w psychice Lili. Boi się wszystkiego, głośniejszych odgłosów, nawet suszarki do włosów i czasami jak się przestraszy miauczy i chce gdzieś uciekać. Trzeba ją wtedy wziąć na ręce, przytulić i powoli się uspokaja.

Obrazek teraz Obrazek
Obrazek teraz Obrazek
Obrazek teraz Obrazek Obrazek

Obrazek teraz Obrazek
Obrazek teraz Obrazek
Obrazek teraz Obrazek Obrazek
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt sie 03, 2012 20:21 Re: Moje koty... moja miłość. NOWE ŻYCIE LILI, to już 3 lata

Pamiętam historię Liluni...
Śliczna, dzielna koteczka. I mimo wszystko szczęściara, bo ma ciebie :1luvu:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 03, 2012 20:32 Re: Moje koty... moja miłość. NOWE ŻYCIE LILI, to już 3 lata

Bazyliszkowa pisze:Pamiętam historię Liluni...
Śliczna, dzielna koteczka. I mimo wszystko szczęściara, bo ma ciebie :1luvu:

Wiem Dorotko, że Ty na pewno pamiętasz Lilunię, bardzo mnie wtedy wspierałaś :love: :love:
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt sie 03, 2012 21:10 Re: Moje koty... moja miłość. NOWE ŻYCIE LILI, to już 3 lata

Wszystkiego naj naj Lilutku i jeszcze wielu takich rocznic razem z kochającą Dużą :balony: :torte: :balony:

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Sob sie 04, 2012 7:50 Re: Moje koty... moja miłość. NOWE ŻYCIE LILI, to już 3 lata

bylam i jestem ci nadal wdzieczna, ze tam pojechalas, znalazlas ja i sie zaopiekowalas.
My two American dreams. Disco [*] June 10, 2009, Jazz [*] October 16, 2005
Fiodor [*] 30.01.2011 - na zawsze w moim sercu.
Pysia [*] 18.04.2014 - moja księżniczka.

aga-zgaga

 
Posty: 1443
Od: Sob lip 04, 2009 8:28
Lokalizacja: Jozefow near Otwock

Post » Sob sie 04, 2012 9:04 Re: Moje koty... moja miłość. NOWE ŻYCIE LILI, to już 3 lata

Lilutek jaki śliczny, jaki szczęśliwy :1luvu: :1luvu: :1luvu:
to już 3 lata!
To jedna z moich ulubionych historii :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 05, 2012 23:20 Re: Moje koty... moja miłość. NOWE ŻYCIE LILI, to już 3 lata

Lilutek dziękuje za pamięć i odwiedzinki :1luvu:



u nas remont w pełni, rzadko tu teraz bywamy :wink:
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, Google [Bot], puszatek, Tundra, welon i 464 gości