Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 13, 2012 9:51 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bardzo dobrze że coś robią, może przyjdzie taki czas i taki lek który pozbędzie się wirusa w 100% ehhh tylko kiedy to nastąpi... :(
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pt lip 20, 2012 7:42 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Wiem, że nie na temat ale może któraś z Was ma ogródek i ma możliwość przygarnięcia takiej pociechy. Ja niestety nie mam takiej możliwości :(


"Sunia przybłąkała się wiosną do Halinowa na działkę do dobrych ludzi. Szła ulicą okrutnie wychudzona i wyczerpana. Dobrzy ludzie codziennie wystawiali jej miskę z jedzeniem i piciem (za bramę). Początkowo bardzo się bała, jadła łapczywie, wystraszona, po czym pośpiesznie odchodziła. Od okolicznych mieszkańców dowiedziano się, że jest to bezdomna suczka, porzucona zimą, mieszka w lesie. Po dwóch miesiącach psina odważyła się wejść na podwórko dobrych ludzi, z dnia na dzień wracała jej radość życia, pozwalała się głaskać, a nawet zaczęła się bawić, jednak codziennie gdzieś odchodziła, niepozwalając się odprowadzić. Teraz już wiadomo - biegła do swoich szczeniąt, które czekały na nią w lesie, dla których wykopała norę. Psy cudem przeżyły lutowo-marcowe mrozy! Halinka jest bardzo skrzywdzona przez ludzi, tąd jej rezerwa w stosunku do ludzi. Całą trójkę - trzy pieski, przyprowadziła na działkę tydzień temu, zaufała!!! Chłopcy mają około 4 miesięcy i są przecudowni. Oczywiście nie znały ludzi, nie wiedziały co to miska, byli wychudzeni i oszołomieni zmianą miejsca, bały się dosłownie wszystkiego, wykopywały dziury w ziemi, żeby się w nich chować (tak spały w lesie). Dzisiaj szaleją na działce, są radosne i ciekawe świata, przyzwyczajają się do ludzi. Każdy z nich ma inny charakter. Pokrótce: Jontek jest rozważny i ostrożny (woła je wszystkie jak widzi, że coś złego może im się stać), ale jeszcze trzyma dystans w stosunku do człowieka. Potrzebuje dużo miłości i troszkę czasu na oswojenie, Cepr (czarny podpalany) uwiebia leniuchować, jest nieabsorbującym pieskiem. Halny to wulkan energii, radosny i beztroski, uwielbia się bawić i wie już, że człowiek jest jego przyjacielem, przytula się i rozdaje buziaki.

I to tyle radosnych wieści.
Ludzie w ten poniedzialek opuszczają działkę. Poważnie zachorowała dokarmiająca psy pani i natychmiast musi znaleźć się w szpitalu. Psy nie mogą zostać tam same. Gmina przyjedzie po nie w TEN poniedziałek i zabierze do pseudoschroniska - mordowni!!! Pani z działki jeszcze bardzie rozchorowała się z tego powodu. Co za dramat! Halinka zaufała jej i jej mężowi, przyprowadziła im swoje dzieci na dobre i złe, a teraz ona sama i jej 2 synów (Cepr - czarny podpalany znalazł dom) pojadą do pseudoschroniska, w którym nie ma bieżącej wody (jest przywożona w kanistrach raz na kilka dni i racjonowana), gdzie nie ma prądu, nie ma opieki weterynaryjnej, a adopcje niby idą wspaniale!!!

Ta suczka tego nie przeżyje!!!

Nie wiemy jak im pomóc. Nie mamy już pomysłu. Nie mamy pieniędzy na hotel. Nie mamy domu tymczasowego dla matki z 2 synami!

Może Wam coś przyjdzie do głowy.

Bosz, to tylko 2 dni. Potem... Co będzie potem... na pewno nic dobrego :(((

Pomóżcie, błagamy. Tel. 509 117 723, 501 258 303."


Wydarzenie na Facebooku:
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 496&type=1

Kasia91

 
Posty: 53
Od: Sob maja 05, 2012 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 21, 2012 17:16 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Witam wszystkich;)
Nasza "przygoda" z białaczką dopiero się rozpoczyna, kilka dni temu Leoś został, na szczęście zdiagnozowany.
Przez 16 dni leczony była na koci katar, leczenie nie przynosiło żadnych efektów, nadżerka w pysiu rosła, temperatura skakała. Po morfologii lekarz powiedział mi,że wyniki są tak fatalnie fatalne, że nie widzi ratunku. Na moje życzenie(żądanie) dostaliśmy nowy antybiotyk, który zaczął jako tako pomagać. Po tym zdecydowałam (w podjęciu decyzji pomogło mi nieustanne linczowanie mnie na tym forum, w innym wątku;P), że należy zmienić weta.
Trafiliśmy do polecanej p. Ewy Pacałowskiej. Dostaliśmy Cykloferon ( a wcześniej powiedziano mi, że to nie ma już sensu) i kontynuacje antybiotyku. Walczymy.

Dziś ogólny stan kota jest raczej dobry, widać, że Bidulek nie ma siły, ale je pięknie, stara się nawet bać.
Zaniepokoiło mnie tylko to ,że starczenie warczy kiedy się go głaszcze. Po dokładnych oględzinach stwierdzam, że poza udami w które dostaje zastrzyki, boli go "coś" wypukłego, jakby guzek po prawej stronie na wysokości żeber. Czy to "pozostałość| po jakiś lekach, czy może robi się coś niedobrego?

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Sob lip 21, 2012 17:25 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Może być po zastrzykach też. Moja kotka miała ich kilka i Pani Pacałowska ściągała to strzykawką, ale może też się samo wchłonąć.
Pokaż to miejsce wetce, a Ona określi co to jest i pokieruje dalej jakby co.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40436
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob lip 21, 2012 17:35 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Oby było po zastrzykach...
A wie ktoś może jak dawkować żelazo Lekarz, mój ludzki przepisał mi Hemofer, 105 mg jonów żelaza. i immunit (odpowiedki Beta Glukanu)? Leoś ma 2 miesiące, waży 0,5 kg góra 0,7 kg.

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Sob lip 21, 2012 17:36 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Też uważam że to po zastrzykach, mój kubuś tak miał w listopadzie, dziś nie ma śladu.

Moniunia robiliście test ?
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Sob lip 21, 2012 19:43 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia ciesze się ,że przyszłaś na nasz wątek :)
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lip 22, 2012 12:20 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Też sie cieszę, chociaż przy czytaniu Waszych historii co chwila zalewam się łzami...

Tak robiliśmy test, pierwsza rzecz u nowego lekarza. Dwie kreski ;(
Nowe leki zdawały się działać, ale dziś znów skacząca gorączka (40,7 st a za 10 min 39,3 st), oklapnięte uszko, nowa-stara nadżerka w pysiu krwawi, apetyt jako taki jest.

Cylkoferon chyba nie działa, wczoraj była druga dawka, czy myślicie, że teraz trzeba będzie spróbować z Zylexisem czy można jeszcze zaryzykować Inmodulen? Nie ukrywam, że w Zylexisie przeraża mnie cena jednej iniekcji, a przecież jedna nic nie da....

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Nie lip 22, 2012 12:29 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Też sie cieszę, chociaż przy czytaniu Waszych historii co chwila zalewam się łzami...

Tak robiliśmy test, pierwsza rzecz u nowego lekarza. Dwie kreski ;(
Nowe leki zdawały się działać, ale dziś znów skacząca gorączka (40,7 st a za 10 min 39,3 st), oklapnięte uszko, nowa-stara nadżerka w pysiu krwawi, apetyt jako taki jest.

Cylkoferon chyba nie działa, wczoraj była druga dawka, czy myślicie, że teraz trzeba będzie spróbować z Zylexisem czy można jeszcze zaryzykować Inmodulen? Nie ukrywam, że w Zylexisie przeraża mnie cena jednej iniekcji, a przecież jedna nic nie da....



Nie..nie przerywajcie terapi...trzeba serie skończyć...od razu nie ma poprawy...po cykloferonie moze byc mocz fioletowy,takze się nie wystrasz jakby co...
Nie mieszaj wszystkiego.Skoro się zdecydowaliscie na cykloferon to go podajcie wedłu rozpiski...jeszcze kilka zastrzyków trzeba dac i poczekac na reakcje organizmu.Kotek moze miec goraczke,więc tym sie nie przejmuj,ale obserwuj...
Przy podawaniu cykloferonu rezygnuje sie z innych stymulatorów,bo on sam w sobie jest stymulatorem...

Mój Rumcajsik dalej walczy,ale od piątku zaczyna łysieć :roll: Wymioty ustapiły w sobote nad ranem...wtedy wyłysiała jedna łopatka,dzisiaj po nocy kolejna :(
Kornelka tez jest objawowa już..dostaje leki też,Kizia ma kolejny gorszy tydzień...ech...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie lip 22, 2012 12:34 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Idź do Pani Pacałowskiej bo za tydzień idzie na urlop, podpowie co najlepsze będzie w jej przypadku.
Moje białaczkowe kotki źle znosiły ImmunodoCat, dlatego dostawały Zylexis w 3 dawkach jak i Virbagen Omega, tak wiem że drogi, ale odmówiłam sobie i nie tylko sobie :wink: sporo.
W paszczy musi być koniecznie zrobiony porządek, a nadżerki może spróbuj smarować balsamem Szostakowskiego,- tylko nie w sprayu.
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=& ... YB8gGtf2Vw
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40436
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie lip 22, 2012 12:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

U nas choroba bardzo agresywnie dała o sobie znać :( teraz odpukać koty bezobjawowe. Jeden jest po terapii virbagenem, drugi od jutra ma 2 serie. Koszta powalające, odmawiam sobie wiele rzeczy, ale nie żałuję. Na koniec drugiej serii Tofiego będziemy mieć u wetki 1160 zł długu ehhhh ale powoli wyrównamy, tak żeby na początek 3 serii byliśmy na zero :wink:

Anna61 po czym stwierdziłaś że koty źle znoszą immunodol ?
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lip 22, 2012 12:50 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Do pani Pacałowskiej idziemy w środę, tzn do środy mamy leki. Myślicie, żeby iśc juz jutro?
Szostakowskim smarujemy na zmianę z Solcoserylem stomatologicznym, nadżerki pojawiaja się i znikają...
Leon ma anemię ktos mi pisał, żeby nie podawać Virbagenu, bo to go wykończy....

Mam straszy problem z Rozalką, mamą kociaków. Do tej pory była kotem wychodzącym, na zyczenie, miała swoje uchylone okienko, wychodziła i przychodziła kiedy chciała. Od kilku dni, tzn odkąd wiem (raczej domyslam się, bo jeszcze testów ani ona ani brat nie mieli), że i ona jest chora okieno zamkęłam, Kota siedzi w domu, ale tak strasznie rozpacza, atakuje drzwi, kiedy tylko usłyszy, że się otwierają, dosłownie atakuje, o mało człowieka nie przewróci. No i zwiała, wczoraj wieczorem. Otworzyłam okienko, żeby mogła sobie wejśc jak jej sie znudzi.
I co zastałam rano w kuchni? ptaszki w liczbie 2, myszki w liczbie chyba 4 i jaszczurkę w liczbie 1. Śniadanie dla całej rodziny. Chyba kota myśli, że narozrabiała i dlatego nie wolno jej wychodzić, chciała przeprosić.
Żeby z nią wychodzić na szelkach nie ma mowy, kładzie się, miauczy, nie da ani kroku.
Wypuszczać ją bez zmian, czy nie wiem....?

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Nie lip 22, 2012 12:55 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miraclle pisze:Anna61 po czym stwierdziłaś że koty źle znoszą immunodol ?

Mowa o kotach białaczkowych,-
były osowiałe, cały czas spały, nie miały apetytu, wymiotowały.

Też jutro jadę do Pani Pacałowskiej z moim maleńkim dymniaczkiem na kontrolę.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40436
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie lip 22, 2012 12:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Jak z moim Kubusiem był źle dostawał interferon nie podałabym mu virbagen, z resztą on potrzebuje czasu. To nie jest tak że od razu lek działa... Virbagen w naszym przypadku został podany w stanie bezobjawowym za 6 miesięcy test. Tofi tak samo bezobjawowy we wrześniu skończy terapię.
Nie wiem czego mam się spodziewać po virbagenie, nie wiem na ile pomoże, nie chce sobie robić złudnych nadziei... czas pokaże
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie lip 22, 2012 13:10 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Do pani Pacałowskiej idziemy w środę, tzn do środy mamy leki. Myślicie, żeby iśc juz jutro?
Szostakowskim smarujemy na zmianę z Solcoserylem stomatologicznym, nadżerki pojawiaja się i znikają...
Leon ma anemię ktos mi pisał, żeby nie podawać Virbagenu, bo to go wykończy....

Mam straszy problem z Rozalką, mamą kociaków. Do tej pory była kotem wychodzącym, na zyczenie, miała swoje uchylone okienko, wychodziła i przychodziła kiedy chciała. Od kilku dni, tzn odkąd wiem (raczej domyslam się, bo jeszcze testów ani ona ani brat nie mieli), że i ona jest chora okieno zamkęłam, Kota siedzi w domu, ale tak strasznie rozpacza, atakuje drzwi, kiedy tylko usłyszy, że się otwierają, dosłownie atakuje, o mało człowieka nie przewróci. No i zwiała, wczoraj wieczorem. Otworzyłam okienko, żeby mogła sobie wejśc jak jej sie znudzi.
I co zastałam rano w kuchni? ptaszki w liczbie 2, myszki w liczbie chyba 4 i jaszczurkę w liczbie 1. Śniadanie dla całej rodziny. Chyba kota myśli, że narozrabiała i dlatego nie wolno jej wychodzić, chciała przeprosić.
Żeby z nią wychodzić na szelkach nie ma mowy, kładzie się, miauczy, nie da ani kroku.
Wypuszczać ją bez zmian, czy nie wiem....?


We środe będziesz u Pani to się wszystkiego dowiesz...kontynuj ustawione przez lekarza leczenie :!:
Napisałam JA ,żeby kotu z anemia nie dawać Virbagenu.Takie było zdanie wetów zajmujacych się kotami z białaczką.To jest bardzo silny lek,który niszczy wirusa,ale tez niszczy zdrowe krwinki.Przy anemi jest to niebezpieczne
Co do Virbagenu to ja niestety go nie polecam,nie zachecam..tak to ujme,bo mój kot odszedł 2 dni przed 3 seria Virbagenu,nagle...Po 1 zastrzykach 1 serii stan bardzo się poprawił.po drugiej serii tez było ok...Kajusia dostała nagłego paraliżu(wykręć karku,niedowład łap i mimo naychmiastowej pomocy zmiany neurologiczne nie ustapiły)
Sporo osób ma negatywne niestety doswiadczenia z tym lekiem i po 1-2 jesli kot taka terapie przezyje to sa nawroty...Dzwoniły do mnie osoby w ub.roku i tym i niestety kot jest umierajacy.Dlatego osobiscie uwazam wydawanie takich duzych pieniędzy na kota białaczkowego za "bez sensu",bo wystarczy dbac o kondycje kota chroniąc go np.Intrerferonem ludzkim,czy cykloferonem..Podac Lydium..i leczyc objawowo...antybiotyki,...
BOZENAZWISNIEWA
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Wix101 i 165 gości