» Pt lip 20, 2012 18:03
Re: Mirmiłki. Duża oszalała, foty ZNÓW cykała...
Ten apetyt, by nie rzec obżarstwo, może zostać Bolusiowi do końca życia. Miałam taką koteczkę, przestawała jeść po wchłonięciu kilku porcji. Umiała jak wąż połknąć surowego sznycla w całości i tym sposobem przetransportować go z kuchni w miejsce, gdzie spokojnie mogła się nim raczyć. Zamrożone ryby kradzione z balkonu także konsumowała bez względu na skórę czy ości. Wszystko jej smakowało. To był jedyny mój kot, który nigdy nie sprofanował posiłku pogardliwym zagrzebywaniem łapką. Nigdy też, w najcięższej chorobie czy żołądkowej niedyspozycji apetyt jej nie opuszczał.
Póki była jedynaczką, dawało się to kontrolować, ale gdy nastał drugi kot, musiał jadać na najwyższej szafie, gdzie niezbyt skoczna kicia nie umiała się dostać.