Przepraszam, że się tak długo nie odzywałam ale brakuje mi czasu. Macia wyjechała na tydzień i zostałam z wszystkim sama, mam ciągłe wyjazdy do weterynarza (suki po sterylkach, pies po operacji -
http://www.facebook.com/media/set/?set= ... 858&type=1) a do tego jeden z moich kocich tymczasów (Johnny -
http://www.facebook.com/media/set/?set= ... 858&type=3) się dość poważnie rozchorował. Masakra.
Zaczynając od początku. Bardzo dziękuje Emigrantka, pieniądze dla Zombisia dotarły. Jak macia wróci to zrobi rozliczenie na początku. Jeżeli chodzi o RTG to pani weterynarz nam powiedziała że nie warto go narazie robić bo Zombiś ma "ucięta" łapkę w śródstopiu gdzie jest mnóstwo małych kosteczek i nic nie będzie widać. kości są zmiażdżone i nie będzie widać krawędzi. Przy dotykaniu nie czuć w łapce kości tylko taką jakby masę. Pani weterynarz mówiła, że gdyby był jakikolwiek ostry koniec to już byłoby zakażenie. Powiedziała że jej zdaniem RTG narazie póki Zombiś jest taki mały to wyrzucone pieniądze bo zdjęcie będzie i tak nieczytelne.. RTG trzeba zrobić ale trochę później. Wiem Emigrantka, że przelałaś pieniądze konkretnie na RTG więc daj znać i jeżeli będziesz chciała to przeleję ci tą kasę spowrotem. Też chciałam zobaczyć jego łapkę na zdjęciu ale teraz już nie wiem. Przyjrzałam się za to dokładnie jak Zombiś chodzi i w których momentach najczęściej kuleje. Ogólnie to utyka i to dość mocno po zabawie i jak wstanie. W zabawie i jak się rozrusza to na nią staje ale nie wiem czy staje bo go nie boli czy staje bo jest w ferworze zabawy i tak nie zwraca na to uwagi. Może by mimo wszystko spróbować zrobić to RTG? w sumie nie wiem bo jak wet mówi, że nie wyjdzie to szkoda wydawać pieniądze. Sama nie wiem. Patrze na tą łapke i nie do końca jestem zadowolona z tego jak jej używa. Mogłoby być lepiej.
Poza tym to Zombiś już umie korzystać z zamykanej kuwety, którą mam w pokoju. Na początku jak był mniejszy to wspinał się na krawędź kuwety i wpadał do środka

wychodził tak samo

mimo tego że miał swoją prywatną kuwetę otwartą wolał tą zamykaną. Poza tym Zombiś rośnie i robi rozpierduche na maksa. Z małym kocurkiem jak zaczną to gonią się po pokoju czy na kanapie i toczą bójki. Zombiś ma ochotę na zabawę dużo częściej niż ten drugi. Tamten to taki upierdusek, który ciągle chciałby na rączki. Zombiś jest inny. Lubi się potulić ale woli zabawę i szaleństwa. Pięknie umie bawić się sam. Wczoraj zostawiłam moją torebkę na wierzchu (a miałam w niej pełno papierów, ogłoszeń, ulotek) i kociaki wywlokły mi wszystkie papiery z torebki. Kartki pokryły cała podłogę a maluchy bawiły się i ślizgały po tym, wchodziły pod kartki, itd. Zombiś to normalny kociak, a broi nawet za dwóch. Do tego jest niesamowicie wesoły, bardzo, bardzo samodzielny i niezwykle szybko się też uczy. Pokój to już ma w małym paluszku. Jak Zombiś chce wejść na biurko to skacze mi na łydkę

wie że go nie zepchnę tylko podniosę do góry

to kochany kociak dlatego też szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie że miałby mieszkać ponad 100km ode mnie. najlepiej jakby mieszkał w Lesznie

jeżeli chodzi o kwestie wychodzenia to ja mam 7-letniego niewidomego kota (mieszkam w domku), który chodzi po tarasie, a jak ja jestem na ogrodzie to również chodzi po ogrodzie. Upiorek nie skacze więc poza działkę nie wyjdzie. Ale ja go pilnuje i jak jesteśmy na dworze to co chwile sprawdzam gdzie jest. Upiór ma niesamowita frajdę, ja mniej

Ogólnie jeżeli chodzi o ten domek dla Zombisia to odległość jest nie do przeskoczenia.. Zombiś to jeden z tych tymczasów, które wolę miec na oku
