Kubuś, jednooki burasek o cudownym charakterze.Za TM.

Wiewióra, jasne. Wetka mówiła też, że jej mąż jak będzie trzeba to się wkłuje, ale zobaczymy jaka będzie sytuacja i ile jej nieobecność potrwa

Pozdrowionka dla kochanego koteczka :1luvu:

Kubuś naprawdę ładnie wygląda. Wsuwa moje potrawki i muszę nieskromnie przyznać, że moja kuchnia mu smakuje

Zważyłyśmy go z wetką - jest 3,250, czyli przytył. Ciekawa jestem jak wyjdą badania i poziom kreatyniny:)
To jest taki wspaniały kot - kocha ludzi i ociera się o każdego klienta sklepu, głośno przy tym mrucząc.

Ja cały czas mam nadzieję, że to była ostra niewydolność nerek i teraz będzie już coraz lepiej. Katalina, ja bym nalegała u wetki, żeby zrobić Kubusiowi USG, dobrze byłoby wiedzieć i widzieć, co tak naprawdę dzieje się z nerkami.

Chyba się wproszę na obiad, skoro tak dobrze gotujesz :lol:

Ja też mam taką nadzieję, ale wetka tłumaczyła mi dlaczego badania nie wskazują na to...niestety nie jestem w stanie tego powtórzyć. Zapytam o usg.

A na obiad zapraszam...robię świetną potrawkę niskobiałkową i niskofosforanową z wątróbką

Przemyślałam to sobie i bardzo dziękuję, ale nie skorzystam, bo aktualnie nie chciałabym przytyć

Za niecały miesiąc idę na wesele, a kupiłam sukienkę, która się nie rozciąga, więc sama rozumiesz

Szkoda, że tak daleko mieszkam :wink:

A co do Kubunia, to też mam nadzieję, że to ONN :ok:

Tutaj popieram wiewiórę-usg jest konieczne-trzeba wiedzieć co się dzieje z nerkami aby je leczyć-niestety moja sonda przeprowadzona w naszym mieście mówi że tak naprawdę to my nie mamy dobrego specjalisty w tej dziedzinie

Nie wiem, czy u nas weci boją się robić usg? Tyle kotów już miałam na tymczasie, a tylko raz robione było usg.Chodziło o to, czy kotka nie jest w ciąży. Ponoć wynik był niejednoznaczny.Była sterylka, kotka nie była w ciąży.Teraz znajomy siostry poszedł z kotem poszarpanym przez psa. Niczego nie zlecono, poza "obserwować" i uwagą, że mogą być uszkodzenia wewnętrzne.Od czego więc jest rtg i usg?

z tego co mi wiadomo chyba nie za bardzo

Maxowi robiłam 3 razy ,było wiarygodne-Dusi w Lublinie obalili-chcieli tutaj kroić ropomacicze-a tam nowotwór trzustki :evil:

już za TM-więc nie wiem ,nie wiedział :?:

pełna biochemia.rtg :?:

Kubusiek jest w formie

Naprawdę...zrobił się z niego super-przystojniak. Sierść błyszcząca, a on bawi się jak kociak

Z apetytem różnie. Jednego dnia zje bardzo dużo, innego tylko skubnie. Staram się mu wmieszać w jego nerkową karmę coś smacznego, żeby zjadł.
Dziś wymyślił, że moje nogi to drzewo i wspinał się po nich

Ależ ma silne te łapy, muszę tylko pilnować, żeby nie ostrzył pazurów o moje stopy w sandałkach

Rozczula mnie ten kot...im dłużej go znam, tym bardziej kocham :1luvu:

Tak żeby było jasne. On naprawdę nie wygląda na chorego kota

Wręcz przeciwnie - jest wesoły i żywiołowy

ps. nawadnianie idzie mi coraz lepiej. dziś tylko się wkłułam, a wetka go trzymała, ale wkłucie było chyba niezłe

Fajnie czytać takie wieści :1luvu:

Gratuluję Kasiu-a domki jakieś o Kubusia pytają :?:

TRZYMAMY KCIUKI :ok:

Były już zapytania o niego

dla mnie to już coś pozytywnego, bo nie sądziłam że możliwa jest jego adopcja. Są jednak gdzieś na świecie Dobre Dusze

Z drugiej strony, myślałam że ta dieta i nawadnianie to jakiś problem. Tymczasem to wszystko jest takie proste

Do lecznicy przychodzą ludzie którzy sami nawadniają swoje zwierzaki...a te czują się całkiem dobrze i żyją sobie w komforcie mimo choroby.

Kubusiowi teraz brakuje właśnie domu. Żeby mógł posiedzieć w oknie, tak jak uwielbia, pooddychać świeżym powietrzem albo leżeć caaały wieczór na kolanach.
To co ja mu mogę zaoferować to codzienne wypuszczanie z klatki - w sumie jakieś 2 h, gotowane potrawki dla nerkowców (lubi), zabawa, przytulanie...no i otwieram mu drzwi wejściowe do lecznicy, żeby mógł pooddychać świeżym powietrzem. Robię szczelinę na kilka cm, a on wciska tam nosek i oddycha.

Dziś zrobiłam przystojniakowi parę zdjęć.

Kubuś, jednooki burasek o cudownym charakterze.Za TM.

Kto przegląda forum