Mam trochę do napisania. Niestety od wczoraj nie opuszcza mnie moja stała przyjaciółka - migrena

Na razie, na szybko napiszę, że nie zrobiłam wczoraj nawet pół zdjęcia, nie było o tym mowy. Nie udało mi się też ani spisać kto poszedł do domu, kto przyszedł ani kto nas opuścił na zawsze. Większość czasu spędziłam sprzątając w szpitaliku u dzikiej mamy z czwórką słodkich klusków

Niestety miałam też bliskie spotkanie z mamusią

rękę wciąż mam spuchniętą a siła uderzenia i ostrość pazurów była taka, że kotka przebiła się przez paznokieć do ciała i mam teraz dziurkę i w paznokciu i w ciele pod nim (dawno nie czułam takiego bólu, którego na początku nie umiałam nawet umiejscowić, bo zanim krew wyciekła spod paznokcia to nie umiałam znaleźć źródła tak wściekłego bólu). Stwierdziłam, że dam mamusi na imię Furia, no może Furcia w zdrobnieniu

Ponieważ znalazłam na podłodze żółte coś, coś, co mogło być wymiotami lub podejrzanym kupalem, podjęłyśmy z dziewczynami decyzję o podaniu leków. Dałam maluchom pastę z probotykiem, nifuroxazyd. Niestety musiałam też kłujnąć po dwa razy każdego - maluszki dostały po kreseczce betamoxu i lydium. I przyznam, że w sumie żaden klusek nawet nie pisną

Jednak im większy kot tym więcej robi paniki przy zastrzyku

Mam wielką nadzieję, że kluski przeżyją, że nie dopadnie ich pp. Że dziewczyny na czas zdążyły wszystko wydezynfekować i wirus się nie rozprzestrzenił, nie zaraził żadnego z naszych malców. Jak już posprzątałam szpitalik poszłam do izolatki, którą miałam powycierać i spsikać virkonem. Ale izolatka okazała się być zamieszkana przed dwa słodkie bobaski, dzięki którym to, dowiedziałam się co to znaczy być zasranym po kolana... Ale to już temat na po-migrenie. A ha, dodam, że były to psie bobaski więc obsranie nie było w temacie pp. Wyszłam ze schronu po południu zmachana jak koń po orce...
Przez te parę godzin bardzo związałam się kluseczkami Furci, bardzo, bardzo chcę by im się udało...
A ha, skończyły się puszki w schronie

Ja wczoraj kupiłam trochę Winstonów tak doraźnie ale to starczy może na 2-3 dni. Po tych zakupach i po zakupie 5kg Virkonu za 300zł OKK zaczyna bardzo chudnąć, jeśli ktoś mógłby nas jakkolwiek wesprzeć byłoby super! Gdyby ktoś z opolan miał w ciągu dnia, w tygodniu, czas i auto, trzeba by było podskoczyć do hurtowni Agra na Obrońców Stalingradu i kupić trochę puszek Butchersa. Hurtownia jest czynna od 6.00 do 16.00. Może ktoś dałby radę?