Moniunia pisze:Wiem, że nie możemy się poddawać tyle, że przy ostatniej wizycie widziałam bezradność w oczach Pani doktor, one już sama nie wiedziała co ma mi powiedzieć, jakie leki podać, pomysły jej się skończyły. Była zszokowana tym, że tydzień leczenie nie przyniósł żadnych rezultatów, teraz po 4 dniach nowego antybiotyku zmian żadnych tez nie ma. A coś powinno się już poprawiać. I to reakcja Pani Doktor tak mnie zdołowała.
Przed sekunda dzwoniłam do gabinetu, jesteśmy umówieni ma morfologie w poniedziałek, a dziś jadę tylko po kontynuacje antybiotyku.
Z tym karmieniem przez matkę to jest straszna historia, ona w ogóle nie chce do Małego podchodzić,a karmieniu nie wspominając żeby mógł zjeść trochę mleka muszę ją trzymać na siłę, a i to nie zawsze pomaga.
Ojciec Leonka był kotem po przejściach z pękniętą przeponą i przepuklina żył ponad rok, miał wszystkie badania, testy nic w nich nie wyszło. Natomiast matka, żadnych testów nie miała,ale krótko po urodzeniu maluchów pojawiły jej się w pyszczku zajady, ale dostała leki, Vitalin i po długim stosowaniu przeszło. Może to ma jakiś związek?
Nie wiem czy zmienić weterynarza, Panie u których teraz się leczymy są kochane, wertują książki, konsultują się z innymi lecznicami, ale nie wiem czy to wystarczy
A Pani doktor wspomniała mi, że może "załatwić" jakiś rosyjski lek przeciwwirusowy, którego nie ma na rynku polskim, nie dostał licencji. Zna ktoś ten lek, wiecie o czym mowa?
Trzymajcie za Nas kciuki!;)
rosyjski lek to pewnie cykloferon...mam w razie potrzeby.Albo convenia..(tej nie mam)Nie mozesz pisać pw,bo masz za mało pstów,więc odezwij sie na e-maila:
bozena.oslowska@gmail.com.
Dobrze by było test na wirusówki jednak zrobić matce kociąt
Moniunia
z białaczka koty moga żyć długo tez,więc to nie wyrok,tyle,ze będziesz musiała koty wysterylizowac i nie wypuszczac na zewnatrz...