Kawior jest pyszny, tylko rzeczywiście trzeba go umieć podać. Przede wszystkim nie jak na amerykańczańskich filmach - tego się nie żre łyżeczkami, no i nie z szampanem
Obudziłam się dzisiaj normalnie, wpół do szóstej rano. Wstałam grzecznie, jak Pan Bóg przykazał i ruszyłam do kuchni. Coś mi się kołatało po umyśle, ale o tej porze to mi się może kołatać do woli. Na szczęście czuwał Teżet i zakrzyknął: czego trzaskasz miskami o tej porze, masz urlop do cholery
Urlop ... to mi się kołatało

Muszę sobie nad łóżkiem wywiesić kartkę: nie idziesz do roboty, śpij kretynko
Skutkiem czego zawróciłam pod pierzynkę i zostawiłam zagłodzone koty do 10-tej
Wstawszy urlopowo zastałam sajgon - Amelia pewnie nasikała w locie, a że to bardzo porządny kot, więc posprzątała. Ściągnęła rolkę papierowego ręcznika z bardzo wysokiej i niedostępnej dla kotów półki i rozwłóczyła po całej kuchni skutecznie zagrzebując sikanie
Troszkę się zdziwiłam. Normalnie używa do tego papieru toaletowego przyciągniętego z łazienki
