Dziś nie domknęłam drzwi do pokoju Dyzia i Saba tam wlazł. Dyzio się stresował, chował i syczał, ale Saba nic sobie z niego nie robił i po prostu łaził po pokoju, kładł się na fotelach. Potem przyszła sabcia, trochę bardziej się bała, ale połaziła i oszła spać do kontenerka. Dyzio trochęzwiedzał resztę mieszkania, ale ciągle syczał na spotkane koty (Sabę i Sabcię, bo Pusia na szczęście spała na szafie). Musiałam iść spać (wszystko się działo o 5 rano)., więc jak Saba i sabcia polazły do dużego pokoju, zamknęłam Dyzia na powrót w mniejszym. Gdyby nie Pusia, moze bym zaryzykowała połączenie stada, ale wiem, że Puśka na syk reaguje sykiem i awantura gotowa. A tu jeszcze zaraz wróci Jaś, z łazienki trzeba będzie wypuścić Małgosię. Poza tym Dyzio wyraźnie odetchnął z ulgą, jak go znowu zamknęłam. Trudno, jak ma być względny zpokój, to Dyzio musi być oddzielnie.
Małgosia chyba lepiej, jutro pokażemy ją wetce (tej, która leczy Jasia). Oczko jeszcze ropne, ale w nosku mniej kataru. Powinna dostać coś na wzmocnienie odporności, może jutro wetka cos da w zastrzyku.
Gorąco, koty śpią - Sabcia w kuchni, Saba na balkonie w szafce, Pusia na regale, Dyzio w swoim apartamencie na fotelu, Małgosia w łazience, za pralką albo w szafce. Muszę im dać kolację, ale nie sądzę, zeby miały apetyt
Fasolko, wiesz, byłam dziś u Dyzia. On się nas boi - mnie i Saby. I syczy na nas i nawet na Dużą syczał. Chyba wolę, żeby go Duża nie wypuszczała,chociaż bardzo się cieszyłam, że mogłam choć na chwilę być w małym pokoju. Szczególnie że łazienka zamknięta, bo Małgosia chora i tam jest izoklatka czy jakos tak...
Twoja Sabcia