morelowa pisze:Ogarnęłam wątek
Sprawę Broszki pamiętam od jej początku, tylko potem przestałam śledzić jak juz widziałam, że jest OK [no.. ] i w jakich jest łapkach

.

Podziwiam że chciało Ci się doczytywać
morelowa pisze:Broszka, co z tymi meblami co je miałaś wymieniać/tapicerować? Tak pytam z ciekawości - miałam kiedyś - oj, kiedyś - warsztat tapicerski ..
Ekipa remontowa się wypięła i przesunęli termin naszego remontu na wrzesień-październik
Na razie odłożyliśmy temat tapicera bo chcieliśmy sofy zawieźć w czasie remontu. Mam namiary na dwóch tapicerów i przy okzaji miałam podjechać pogadać, ale jak dotąd nie dojechałam
morelowa pisze:I powiedz mi w jakiej ilości do czegoś używasz stewii? Właśnie wczoraj dzwonił syn z Wro, że mi kupili w doniczce i żebym se po nią pojechała do Wro, bo oni dzisiaj jadą [pojechali ] na wakacje na wieś ze swoim dzidziusiem . Mogę podlać kwiatki przy okazji
Moich 5 sadzonek rozrosło się na niezłe krzaczki - ale rosną w gruncie nie w doniczce
Podobno po ususzeniu robi się jeszcze bardziej słodka, ja na razie nie suszyłam i używam świeżych liści. Dodaję siekane do potraw na słodko np makaronu czy naleśników z serem, twarożku, ciast itp Robiąc konfitury z wiśni do małej partii dodałam stewii i mocno zmniejszyłam ilość cukru - wyszły pyszne i za słodkie, mogłam cukru nie dawać wcale
A i jeszcze słodzę stewią kompoty gotowane ze śweżych owoców.
No i jak przechodzę obok krzaczków to zrywam listek czy dwa i zjadam - wspaniale zaspokaja chęć na słodycze bez obawy o ilość kalorii
Stewia daje specyficzny posmak, mój TZ trochę kręci nosem że mu nie pasuje ale mi smakują potrawy z dodatkiem stewii - tym bardziej że mam świadomość o ile mniej cukru użyłam a słodycz w smaku jest odpowiednia
morelowa pisze:Już tu ktoś sugerował wynajęcie kogoś do pomocy .. a ja pomyślałam, czy na ten czas , taki jakiś po zimie, nie wynajęłabyś kogoś z innej okolicy. Tak mi się po poście ... KropkiXL ? skojarzyło, jak napisała, że u nich żadnej roboty. Np. na 2 tyg. za jedzenie i zapłate jaką dajęcie chłopakowi? Bo na stałe to nie, ale tak trochę - ponaprawiać płoty itp. Tylko nie wiem czy potem ten ew. ktoś chciałby wyjechać po Broszkowej kuchni, domowym chlebie...
Myślę że skórka nie warta wyprawki bo trzeba by takiej osobie zapewnić pokój, wikt i opierunek - więc chyba w sumie by nas to kosztowało więcej niż ta robota jest warta
Jakoś dajemy radę: robię tyle na ile sił mi starcza a jak narobią mi się zaległości to TZ przez weekend pomaga mi nadgonić robotę. Wiosną był horror bo chłopak zwodził mnie przez prawie dwa miesiące że przyjdzie lada dzień i nadrobi zaległości i kiedy w końcu stało się jasne że nie zrobi tej roboty to było jej tak dużo że masakra bo wiosną jest najwięcej do zrobienia... Ale daliśmy radę z TZtem wyprowadzić to wszystko na prostą. Teraz oby tylko nie dopuścić do zaległości i jakoś się kula
morelowa pisze:Drylownica - są w Niemczech jakby kto jechał. Takie jakby szydełka, za grosze. U nas nie ma, bo patent zbyt prosty chyba. Używacze mówia, że genialne.
TZ kupił mi coś takiego:
http://allegro.pl/drylownica-do-wisni-c ... 50856.html Podrylowałam wiśnie, ugotowałam z tego syrop do lodów (ze stewią

)
i o mało nie połamaliśmy zębów bo okazało się że część pestek jednak została w owocu
Jak dryluję spinaczem to jestem w 100% skuteczna - żadnej pestce nie przepuszszę. Odpowiednio wygięty spinacz pewnie działa jak to szydełko o którym piszesz
Drylownica powędrowała na dno szafki
morelowa pisze:Hmmm.. pogoda... jak mam poniżej 24 st. w mieszkaniu to się zaczynam źle czuć

Więc życze każdemu takiej jakiej potrzebuje i lubi
Masz rację - odczuwanie temp jest cechą bardzo osobniczą
morelowa pisze:A poza tym - Broszka, chapeau bas za konie głównie- cudowne, choć nie wiem czy to nie za mało.. moze należałoby plackiem paść...
Różne rzeczy Ci dolegają, ale myślę , ze trzeba być tytanem, żeby tyle samej robić.

Ale ja naprawdę nie czuję się żadnym tytanem
Wydaje mi się że prowadzę normalne życie jak to ludzie na wsi mający zwierzęta gospodarskie
Różnimy się tylko tym że rolnicy zarabiają na swoich zwierzętach a my wręcz odwrotnie: nieustająco ładujemy kasę w ten wór bez dna

Rany, ale się napisałam
Lecę do roboty puki jeszcze nie jest gorąco na dworze
