Nawet nie wiesz jakbym chciała.... Ale nie chcę się nastawiać aby potem łez rozpaczy nie było. TZ to cudowny człowiek. Jezu... Ile on miał przez te grubo ponad 25 lat od ślubu cierpliwosci do moich wariactw.... Zreszta przez te wariactwa zwierzęce teraz mamy problemy z kasą i on jest taki przybity przez to. Ale słowem mi nigdy tego nie wygadał... Przeze mnie kupił dom - na raty. No bo ja chciałam wczesniej. Mieliśmy wystarczajace dochody - z naddatkiem. Było nas stać. On nie chciał. Bał się tych rat.... Wiele, wiele lat było super. Aż nastał kryzys... I doopa. A kupił dom bo ja zwlekłam do domu niufkę kojcową. Mieszkaliśmy w bloku i mieliśmy 50 m2, kota i niufke. Zwlekłam bez pytania. Pojechałam ja zobaczyć aby szukać jej domu. I..przywiozłam... Została. No to TZ kupił dom.... Teraz...no...walczymy abyśmy mieli gdzie nadal mieszkać. Udaje sie i jestem dobrej myśli. Jednak na szaleństwa typu kolejne zwierze ( i to z problemami kosztownymi) nie stać nas. I on się tego panicznie boi. I dlatego może poważnie zawetować to moje chcenie....
Ale co innego gdyby syn zakochał sie po uszy

On pracuje. Wiadomo-młody człowiek i ma wydatki. Tym bardziej ze nie zarabia kokosów. Jednakże gdyby się zakochał i go chciał, to kot przechodzi na jego wikt i opierunek kosztami.
Muszę wiec czekać co da życie. Tak naprawde to syn będzie w domu dopiero w połowie sierpnia. O kocie wie i jest go ciekawy. Przyjedzie więc w sobote go zobaczyć. Ale nie nastawiałabym sie na decyzje od razu. To co zachwyciło mnie w nim wcale nie musi jego.
Pewnie że na siłę wypłakałabym Tuptusia w rodzinie. Ale czy to byłoby madre? Raczej nie.
Najważniejsze że będzie zdrowy. Jest w typie rasy i co najważniejsze- charakter ma idealny. Taki idealny kot nawet nie najmłodszy dom znajdzie szybko jak już będzie odpasiony i wnormalnym stanie. Nawet juz mam pytania o niego
2+1 to w/g mnie idealna liczba

Ja leżę w grudniowy świąteczny wieczór na sofie a w moich nogach jeden pies. Drugi pod sofą tuż pod mą ręką. A na piersi leży mi kot. A w fotelach siedzą maż i syn. Cudny obrazek. Taki miałam...
gisha pisze:Edytko, ja bym mu nie mieliła tej wolowinki, tylko pokroiła na malutkie kawałeczki, zeby mógł łykać bo jak mu sie przyklei mielone do dziaseł to bedzie miał problem, a jak juz zmieliłas, to zrób mu maciupcie kuleczki z mięska
Tak też zrobiłam. Łyknął w całości kulke . Rzucił się na to mięso. No ale po tej jednak kuleczce zniechęcony bólem odszedł

Dam mu jeszcze za chwilkę ostatni raz jeść i tak czy siak głodówka do jutra.
Biore burki i idę do sklepu sie z nimi polansować po wsi

Dalszy ciąg:
Burki wylansowane a ja zapomniałam kupić sok. Musimy iść jeszcze raz.
Tuptuś biedak dość ze głodujacy to jeszcze miski mu pozabierałam. Woda tylko została

Wskoczył mi na kolanka jak go zawołałam ale wydaje mi się że słabszy jest niż wczoraj rano

Ale w końcu ile on zjadł od wczoraj? Prawie nic. To nie że mam psy. Miałam przecież kota i to niejadka. A ten zjada tak 1-3 kawałeczki mokrej i koniec. Wyliczyłam ze od wczoraj zjadł może z 8 kawałeczków... To za mało aby go utrzymać w jakiejkolwiek formie

A widać ze jadłby....
Normalnie żałuję że już w środe nie zrobiłam mu tych ząbków. Mielibyśmy oboje to za sobą. Ale miałam nadzieję że będzie ok.
Skaner mi strajkuje. Walczę z nim od wtorku bo chcę wstawić wyniki badań. W końcu zrobiłam fotke.
[b]Link do wyników:[/b]
http://s869.photobucket.com/albums/ab25 ... sia003.jpgTylko link bo nie zmniejszałam aby czytelne było. Tam są dwie wartości ciut poniżej normy ale wytłumaczono mi że znaja swoją aparature i jest to granica jego błędu.