Wszyscy się z tego ciesza, podwórkowe opiekunki ze łzami wzruszenia w oczach oddawały mi malucha, pani Ela dzwoni prawie codzień pytając co u małych (odnowiła jej się paskudna choroba i dzień złapania Afi był ostatnim, kiedy zdrowotnie mogła sobie na to pozwolić.. Teraz czuje się na tyle źle, że spodziewa się nawet amputacji palucha

), a ja nieustająco mogę tylko ją uspokajać.. Jakie to cudowne uczucie..
No bo tak jest naprawdę: dzieciaki są tak żywotne i wesołe, że chyba jeszcze takich wariatów nie miałam. Za każdym razem zastanawiam się, kiedy spadnie na podłogę ich domek (metrowa klatka królicza stojąca na pralce i zmywarce)
Żartuję, klatka jest mocno stabilna, trzyma się bardzo dobrze, a że małe dokonują prób zmiany tego stanu, to ich prawo, a nawet - obowiązek

Poza tym ich obowiązkiem jest być zdrowym i szczęśliwym maluchem!
Kiedy nie śpią, walcza ze sobą, gonią swoje ogony, podgryzają się, rzucają się sobie do gardeł, tupią i skaczą po kuwecie, wodzie (czasem miskę w związku z tym opróżniają szybciej niż powinny

), zawieszają się na prętach "sufitu" jak akrobaci..
Podanie jedzenia to walka o ogień, mimo że oczywiście dostają i regularnie i wystarczającą ilość, wchodza sobie na głowy, warczą na siebie zastawiając karmę łapami i ciałkiem przed potencjalnym zjadaczem..
Kiedy zaczynają odpoczywać, układają się wszystkie obok siebie lub na sobie w kartoniku, czasami tylko największy Abi jest poza posłankiem, ale przylega do jego ścianki i śpią całymi sobą. Niektóre do góry kołami, nieprzytomne, ze zwisającym do tyłu łebkiem (luzacki Ado w tym przoduje), nie zwracające uwagi na to co się dzieje wokół i czy ktoś po nich depcze. Kiedy człowiek wchodzi do łazienki choć ze dwa-cztery oczka z ośmiu ciut się otwierają i są ciut czujne, ale tak naprawdę, to dalej śpią i widać że czują się bezpieczne i szczęśliwe.
Kiedy pora spania mija, małe batmany rozbudzają się, wodzą oczami za każdym człowieczym ruchem, a później zaczyna się krzyk, żeby wziąć je na ręce, bo chcą pomruczeć

Zawieszają się na prętach bocznych klatki, wyciągają łapiny i człowiek MUSI je poprzytulać
Buraski Afi i Ado są najbardziej proludzkie już dawno mruczą, Ada i Abi czasem się wygłupiają i syczą, Abi próbuje nawet uciekać, ale uogólniając: na rękach czują się dobrze i na swoim miejscu

Moje małe kocie dzieci
