Nie miała wcześniej czasu zajrzeć- Jutro Chrzest Św. Alicji więc jestem zabiegana:)
Tak się nasze życie układa, że raz jest szczęście, a raz rozpacz. Ale każda strata jest motywacją do kolejnych działań.Musimy być silni, dla tych, których mamy i dla tych, których jeszcze nie znamy a na pewno "będą" ważni w naszym życiu:)
U nas niestety pare tygodni temu ze spacerku nie wróciła Marlenka. Sąsiedzi widuja ja na wieżowcach pareset metrów od naszego bloku- tam jest budka dla kotów, ocieplana styropianem- Moja starsza córa i ja zanosimy tam codziennie jedzenie dla kotów- mam nadzieję, że trafimy na Marlenkę. Sąsiadka z dołu pare dni temu ją złapała ale zanim doszła z nią te 300 metrów, Marlenka sie spłoszyła i jej uciekła. Liczę, że jak przyjdą silne mrozy to sama wróći. Uciekła z obrożą i identyfikatorem (Lusia i nasz pies Scooby też takie mają) więc jeżeli ktoś by ja znalazł lub trafiła by do weterynarza, czy schroniska- na pewno dostałabym telefon:)
Lusia zadomowiła sie na dobre- charakterek z każdym dniem ma pewniejszy

Sypia po kołdrą między moim mężem a mną, czasami jeszcze ze starszą córką- kiedyś tylko z nią sypiała- uwielbia gryżć palce u nóg, nie można ruszyc paluchem pod kołdrą bo go "zagryza" i kopie

Bardzo lubi towarzystwo dzieci- jak mąż albo dzieci idą po klatce czeka na nich pod drzwiami. Bardzo zżyła się z Alicją- szczególnie jak teraz nie ma Marlenki do zabawy. Alicja może ją ciągać za ogon, wyrywać włoski a Lusia nic sobie z tego nie robi. Za to jak Ala płacze od razu do niej biegnie- jak mała wstanie w swoim pokoju a ja jestem w kuchni Luśka przychodzi i mi "mówi", że Ala juz nie śpi. Jak któreś dziecko płacze jest u nich pierwsza. A jak Ala płacze na moich rękach to wchodzi mi łapkami na ramię i miauczy. Podobnie jest jak ja albo mąż podniesiemy głos- czy krzyczymy czy np. wołamy dzieci na obiad, przychodzi- zawsze od strony pleców i drapie w bok albo wspina się łapami na ramię i miauczy- chyba nie lubi jak sie krzyczy

nie boi sie już prawie niczego- został tylko ten piekielny odkurzacz- staram sie jak najmniej odkurzać, ale nie zawsze miotłą mogę wszystko posprzątać. I zauważylismy, że bardzo boi sie jak ktoś podnosi karton... obojętnie czy szary czy kolorowy. A tak to nie boi się ani ściskania dzieciaków, ani obcych- ba jak ktoś przyjdzie to chce być w centrum uwagi

A dzisaiaj np Angela robiła jej kitki (bo ma już 10 lat i chce nauczyc sie samam czesać) i Lusia chodziła cała w gumkach, a na głowie miała spinkę koronę

Ogólnie Lusia bardzo lubi czesanie i lubi towarzystwo- psów, kotów i ludzi:D
[
Przy okazji chciałam życzyć Wesołych Świąt spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Szczęśliwego Nowego Roku, pełnego genialnych pomysłów i sił, aby je realizować 
A Tu Lusia z prezentem od Św. Mikołaja
