Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - 5-6 maleńkich kociąt!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 07, 2012 10:17 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Super, gratulacje - przede wszystkim wspaniale, że matka już nie będzie rodziła!
To można powiedzieć, że jeden kotek już znalazł dom! :) Fajną masz Teściową :ok: :kotek:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lip 07, 2012 11:16 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Nawet więcej niż jedna kotka nie będzie rodziła, bo wykastrowałam też osiedlowego reproduktora :P ;) A to jeszcze nie wszystko! :D Teściowa kociara, od razu się zakochała w maluchach! Myślę, że zostaną u niej dłużej nić na weekend, pewnie nawet aż do wyadoptowania :)

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 07, 2012 14:20 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Świetnie, naprawdę! Zwłaszcza, jeśli u Teściowej nie ma kotów "z problemami" - u Was nie ma możliwości malców nawet okresowo izolować, a nie było by dobrze, gdyby znowu pojawiły się kałuże ( :strach: ). A jak malce - już pozwalają się dotknąć?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie lip 08, 2012 7:26 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Kot teściowej jest zdecydowanie bezproblemowy :) A kociaki niestety nadal uciekają przed ręką i syczą oraz pacają :( Ale to syczenie nie jest już tak intensywne jak było. Teraz doszła jeszcze czwarta dzikuska, która wprowadza lekki zamęt, bo okropnie panikuje przy wkładaniu ręki do klatki. Teściowa twierdzi, że już 2 kotki jedzą z ręki (mi jadł tylko 1), także postępy są.

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 09, 2012 20:09 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Wieści z frontu: koty nie oswajają się nic a nic :( nadal syczą, pacają i gryzą. Wpadliśmy na pomysł, że będziemy brać po jednym kotku do nas i oswajać - może jak się oddzieli po jednym od reszty to jakoś to pójdzie. Są chętni na jednego z kociaków, tylko musza go zabrać w sobotę, bo wracają do Niemiec, gdzie mieszkają na stałe.

A może lepiej się poddać, połączyć je z mamą i za jakiś czas wypuścić?


[EDIT]: dodam, że ci ludzie z Niemiec to bliscy znajomi, zaufani ludzie, którzy po prostu chcą pomóc, bo tu się już wątpliwości pojawiają ;)

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 12, 2012 11:43 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Co u Was słychać?
Jeśli chodzi o branie takich kociąt, to poza absolutnymi wyjątkami jest to droga w jedną stronę: tzn. nie można ich zabrać ze środowiska, odizolować od kotki, a np. po 3 tygodniach wypuścić. Nie ma wtedy żadnej gwarancji, że kotka będzie się nimi interesować, że po prostu nie rozpierzchną się na wszystkie strony i nie zginą. Niestety - one rosnąc w swoim środowisku muszą się bardzo wielu rzeczy od matki nauczyć, muszą liczyć na jej opiekę. Inaczej są całkowicie bezbronne. :( Dlatego zawsze trzeba się zastanowić PRZED wyłapaniem, czy jest to sensowne, czy nie lepiej zabrać jedynie matki (na zabieg) na tydzień, kiedy już podrosną, a je same wysterylizować w odpowiednim czasie.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lip 12, 2012 17:46 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Dziękuję, że pytasz :) 3 kotki są u teściowej, jeden u nas. Ten u nas je z ręki, można go głaskać, gdy jest zaspany (przechyla wtedy z rozkoszą główkę i mruży oczka), daje się też wyjmować z klatki i trzymać chwilę na rękach bez wyrywania i syczenia oraz można bawić się z nim zabaweczkami, nawet całkiem blisko. Natomiast nadal, gdy otwieram klatkę syczy i kładzie uszy po sobie, ale gdy go głaskam to po kilku chwilach się uspokaja. W piątek zamierzam go odrobaczyć po raz drugi (mam tylko nadzieję, że to nie będzie zbyt wcześnie, bo pierwsze odrobaczanie było w środę, ale w sobotę zabierają go nowi opiekunowie do Niemiec). Mam też wrażenie, że trochę kicha i zastanawiam się, czy nie zabrać go do weterynarza.

Bardzo chciałabym go wypuścić z klateczki, bo on strasznie miauczy jak widzi moje koty i chciałby się z nimi bawić :(

Jak tylko wydamy tego malucha, bierzemy następnego na oswajanie i tak po kolei.

Właśnie nie przemyślałam do końca tej łapanki - a w zasadzie myślałam, że kotki są trochę młodsze i łatwiej się oswoją, natomiast niestety idzie opornie. Ale już zdecydowaliśmy, że walczymy i oswajamy maluchy, także nie ma odwrotu ;) Teściowa jednego zostawia u siebie, jeden jedzie do Niemiec, a dwóm trzeba będzie szukać niebawem domów... Jak oceniasz, jaka jest szansa, że je znajdą, takie pół dzikie (bo pewnie całkowicie ich nie oswoimy w tak krótkim czasie)

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 12, 2012 17:51 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Myślę, że trzeba by jedynie zwiększyć częstotliwość/długość tych sesji (i jednak nie wypuszczać go na razie), można go np. brać na kolana i trzymać pół godzinki podczas rozmowy przez telefon czy też np. przeglądania wiadomości w necie, oglądania tv... No i zabawa, zabawa, zabawa - by przełamywał dystans, by nawiązywać kontakt fizyczny.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lip 12, 2012 18:33 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Dooobrze :) Tak zrobimy! Na następny ogień pójdzie najdziksza dziewczynka, więc to dopiero będzie wyzwanie...

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 12, 2012 18:56 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Aaaaa właśnie dzwoniła pani sąsiadka, że jej rodzice chcą 2 kotki :D Chcą je wziąć już teraz, mogą je oswajać, bo mają doświadczenie z kotkami. Podobno ich kotek niedawno umarł i zamierzali przygarnąć nowego, a usłyszeli o naszych i chcą je wziąć. Czy to dobry pomysł? Wydawać je tak szybko? Pani zapewniała mnie, że rodzice wiedzą, że kotki są dzikuskami i że wykastrują je w odpowiednim czasie. Ale mam mieszane uczucia. Nie znam ludzi, nie wiem czy zapewnią dobrą opiekę, nie wiem, czy nie wyrzucą kotków, jeśli się nie będą oswajać wystarczająco szybko...

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 12, 2012 20:13 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Weź telefon do rodziców sąsiadki, by z nimi bezpośrednio porozmawiać. Deklaracje to jedno, a umiejętności i świadomość sytuacji, to drugie. Poza tym pytałabym także, do jakich warunków mają trafić koty - już bezpośrednio zainteresowanych.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lip 12, 2012 20:18 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Dokładnie tak zrobię, jak tylko sąsiadka oddzwoni do mnie po przedstawieniu moich wstępnych warunków rodzicom :) Dziękuję!

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 13, 2012 18:09 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

No i nic z tego :cry: poprosiłam dziś tą sąsiadkę o numer do rodziców i oddzwoniła, że rodzice rezygnują, bo skoro ja nie wierzę córce, że dobrze się zajmą kociakami, to oni ich nie chcą... co to za ludzie muszą być!? Masakra...

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 17, 2012 12:03 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Jeden z kotków pojechał już do Niemiec. Od razu zaaklimatyzował się w nowym domu. Jest cudowny, a jego nowi państwo zakochani po uszy. Będzie miał cudowne życie.

Dwójka maluchów nadal u teściowej - jeden zostaje na stałe, drugi jest oswajany. Proces oswajania postępuje całkiem nieźle, kotek je z ręki, chętnie się bawi, nawet mruczy, gdy głaskany, także już można szukać mu nowego domu.

Dziewczynka od wczoraj jest u mnie, bo u teściowej nie chciała się oswajać. Kompletnie dzika. Nie dość, że nie daje się dotknąć, to jeszcze od tygodnia leży z uszami położonymi po sobie, niewiele je, niewiele się bawi (chociaż w nocy chyba odchodziły jakieś harce, bo słyszałam miauki, a rano klatka była zdemolowana. Jak tylko zbliżę się do klatki, zaczyna po niej biegać jak oszalała. Na jedzonko się nie da skusić, bo jest niejadkiem. Na zabawę też nie, bo jest przerażona. Będzie z nią ciężko, a mam czas tylko do 4 sierpnia...

W dodatku dziś próbowałam złapać dzikie koty do kastracji i jakiś koleś zniszczył mi klatkę (tzn. pani Nehring...) i nici z polowania...

gamga

 
Posty: 119
Od: Pt mar 12, 2010 10:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 19, 2012 12:21 Re: Koty z Borkowskiej (KRAKÓW) - oswajanie dzikusów!!!

Ojej, co się stało z tą klatką? :( :(
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, puszatek i 54 gości