Wrocilismy. Leos dostal krew, kroplowke, jakis cytostatyk stosowany przy bialaczce u dzieci (piorunsko drogi, na szczescie przy kocie wychodzi malo kropel, fiolka kosztuje 5 000 zl

)
Nosek mu sie oczywiscie zarozowil, jezorek tez, zjadl troche saszetki w lecznicy, gardlowal o kuwete, jedzenie, wode, zupelnie jak niemowlak
Potem kiedy dostal wszystko, co potrzebne poszedl spac.
Teraz bedzie odpoczywal. Kolejna morfologia jutro, potem za 3 dni i za kolejne. Jesli wszystko bedzie dobrze kolejna dawka cytostatyku za 2 tygodnie u dr Dominiaka. Jesli nie bedzie, to wlasciwie nie mamy juz opcji. Zapisal jeszcze jakis lek do decyzji dr Dominiki jesli morfologia sie bedzie pogarszac.
Jak powiedzial - dajemy mu ostatnia szanse, kiedy mysli o rokowaniach jest smutny. Bardzo bym chciala, ze Leosiowi udalo sie te szanse wykorzystac.
Moje kochane, gadajace sloneczko. Nigdy wczesniej tak nie gadalo, bo zawsze kuweta, woda i jedzenie byly
