No jakie "tatka latka" znowu, ja się pytam, co?
Porządny człowiek w Polsce, jak się obroni, to chla przecie przez tydzień

, no a jak tu potem w takim stanie w klawiaturkę stukać?
Mówiąc poważnie, dziać działo się w ostatnim czasie całkiem sporo, choć po prawdzie wstyd pisać. Taki skandal, w nobliwym, podobno, domu
Jecie? To lepiej odłóżcie kanapki, albo jeszcze lepiej - zamknijcie ten wątek nie czytając. Z serca radzę

Rzecz bowiem będzie o "prezentach", niespodziankach i życiu wewnętrznym
Krótko po Mikołajkach Kit zaszczycił kochającą dwunożną swoim towarzystwem w Sali, nazwijmy to, Tronowej. Elementu zaskoczenia nie było, Kit bowiem lubi pewne czynności wykonywać w miłej kompaniji

Cóż, do wszystkiego się można przyzwyczaić, do braku intymności również
"Skupienie" Kita zapewne nie stało by się zaczątkiem opowieści, gdyby nie fakt, iż rudy skubaniec nie był w kuwecie sam. A jego towarzysz już na pierwszy rzut oka wydał się bardzo niesympatyczny

Zdecydowanie nie był to kompan godny dobrze wychowanego domowego kota. Nie wierząc jeszcze do końca własnym oczom wezwałam w sukurs konsylium.
Zaalarmowany wołaniem o pomoc TŻ wtoczył się do łazienki z boleściwą miną 40 młodzianków w piecu ognistym.
- Nażarł się czegoś - zawyrokował - albo jakiś żwirek mu się do kaktusa przykleił.
- Żwirki się nie ruszają - upierałam się.
Nieproszony gość został poddany strumieniowi światła latarki. Nie było wątpliwości. Przemieszczał się wolno, lecz systematycznie ruchem posuwistym

, a jego żwawa obecność stanowiła policzek wymierzony wszelkim obowiązującym w domu zabiegom higienicznym. Przy okazji obnażyła też całą mizerię polskiego systemu oświatowego, dzięki któremu pamiętałam, co prawda, jak który robal wygląda pod mikroskopem, jednak w wielkości naturalnej był on dla mnie równie łatwy do rozszyfrowania jak pismo linearne typu B

.
Podejrzenia padły oczywiście na Aliena, jako głównego dostarczyciela zdrowotnych atrakcji, którymi szczodrze dzielił się z Kitem. Świerzbowca na ten niechlubny przykład, na szczęście dość szybko wyleczonego u obu panów.
Rudy tym czasem dał się ponieść nieopanowanej fali czułości - jak na złość przytulał się, obśliniał wszystkich dookoła i przy lada okazji uparcie usiłował dawać buzi

Noc spędził na poduszce, choć ostatni raz zdarzyło mu się to jeszcze w zamierzchłym kocięctwie

, później z reguły preferował nogi

.
Wet wysłuchawszy historii oględzin z detalami orzekł tasiemca
- Muchę się żarło, co? - zapytał rudego niemal czule
- Mrrrau - potwierdził Kituś radośnie, a Ali poparł kolegę radosnym zmrużeniem powiek, niesiony falą wspomnień. Było radości co niemiara, gdy obudzone ciepłem w domu dwie bzyczące tłuste robaczyce wypełzły z ciemnych zakamarków. Jedną zła dwunożna wyniosła na szufelce, ale drugą udało się wszamać po szaleńczym pościgu. Mniam. Teraz za to, "w nagrodę" za sukcesy myśliwskie, trzeba było przełknąć gorzką pigułę.
Hop – i jeden Drontal zniknął w małym gardziłku. Hop – i druga piguła powędrowała w czeluści Kitkowej nienażartej paszczy. Rudy wytrzeszczył oczy ze zdziwienia, przypomnając sobie niejasno, że właściwie powinien plunąć specyfikiem siarczyście jak dojrzała lama, a tu już po ptokach.
- No i co? - zapytał z pewnym rozżaleniem wet, zaledwie pół minuty wcześniej ostrzeżony, że ma do czynienia z prawdziwym tygrysem, kocim ninją i real desperado w jednym futrzastym ciele – miałeś być taki chojrak, a tu gapę widzę przed sobą.
No przykro mi, może następnym razem pokażemy na co nas stać

A stać nas na wiele, niejeden wet w Krakowie świadkiem
Ale, ale... Tasiemiec

Toż to koteczki schudnąć przecież musiały!!!
Kategorycznie żądam wsadzenia mizeraków na wagę.
Wet robi w pierwszym odruchu tak:

, potem tak:

, ale wskazuje maszynerię ręką. Stawiam Kitka. Elektronika pokazuje 5 kilo i 10 deko

Wet jawnie umiera ze śmiechu, insynuując, że nic zwierzakowi nie brakuje, a nawet, jak pokazuje przebieg wizyty, nawet ma za dużo - tego życia wewnętrznego w każdym razie. Teraz mały Ali. Mały Ali dobiega 3 kilogramów. Kto dokarmia moje koty

Ujawnij się dobra duszo, ja im przecież tyle nie daję
A wracając do nieproszonego życia wewnętrznego Kitka - kiedyś na forum była dyskusja, czy warto "truć" niewychodzące koty odrobaczaniem co pół roku. Jak dla mnie wątpliwości rozstrzygnęły się same. Dotąd odrobaczałam profilaktycznie co 3 miesiące, a mimo to tasiemiec-skubaniec się trafił

To chyba daje do myślenia
No dobra, obiecuję, że następnym razem opowieści nie będą już takie niesmaczne. Oby. Bo jednak życie z dwoma kotami obfituje w niespodzianki
