
Ach ci teściowie... Ale od początku - się zdarzyło, że na cały dzień musiałam zniknąć z domu (praca), ale jako, że mój partner miał dzień wolnego, to uznałam, że żaden problem. Pod moją nieobecność przyszli przyszli teściowie, też nie wyczuwałam zagrożenia. Czerwona lampka zabłysła, gdy samiec powiedział mi, że teść dość agresywnie bawił się z maluchem - szturchał go, pozwalał się drapać i takie tam. Teść to człek o skórze jak u słonia więc jemu to nie przeszkadzało, a wręcz było przyjemne. Pojawił się jednak problem... Kociakowi, który do tej pory zawsze chował pazurki przy zabawie (wypadki owszem zdarzały się, ale z tym się liczyć należy) zrobił się wręcz agresywny. Rzuca się na nogi, ręce w ciągu dnia i wczepia się pazurkami jak najmocniej, podobnie jak ząbkami. Strofuję go, ale wydaje się skołowany i zawiedziony jak to robię - najwyraźniej nie rozumie czemu mu zabraniam. Przyznam ze skruchą, że raz zareagowałam dość mocno krzycząc na niego, gdy rzucił się na moją rękę, gdy już praktycznie spałam (długo go potem musiałam przepraszać, ale przynajmniej moja twarz jest teraz w miarę bezpieczna). Co mam robić? Oczywiście nie mówię o zamordowaniu teścia co już jest w planie, gdy ten tylko się na horyzoncie mi pokaże


