Mam nadzieję, że Roksi dobrze trafila. Dostalam zdjęcie z jej nowym małym towarzyszem

- kotkiem rudzielcem niewiele od niej starszym, przygarniętym z podwórka. Myślę, że się dogadają. Ludzie robią wrażenie odpowiedzialnych i oby tak było dalej
A ja dziś jestem po odrobaczaniu mojego towarzystwa, więc kilka zadrapnięć i odbicie ząbka na palcu się znajdzie. Na szczęście opanowałam już metodę wciskania tabletki schowanej w zamrożonym maśle do gardła, który to sposób skutkuje u większości podopiecznych. Co prawda Kaja jest tak wrażliwa na gorycz, że kilka godzin po podaniu tabletki toczyła pianę z pyszczka. Wcześniej nie poczuła goryczy i juz myślałam, że pójdzie bez kłopotów. A jednak nie odpuściła

Wygląda to tak jakby się wściekła. Biega po mieszkaniu i z pyszczka sączy jej się piana. Pierwszy raz taką akcję widzieliśmy kiedy była młoda i na balkonie podżarła jakiegoś robala. Mój TŻ był przerażony widząc wściekłego kota. Potem powtórzyła kiedy podałam jej no-spę bezpośrednio do pyszczka. Inne koty tak nie reagują. Ona ma jakąś wyjatkową wrażliwośc na smak goryczy.
Niestety jeszcze jedna Żorka zostala do odrobaczenia. I tu jest to najtwardszy orzech do zgryzienia. Nawet podanie kropli na kark to problem. Mój TŻ twierdzi, że to jest kotka wolnobytująca w naszym mieszkaniu. No i tak jest naprawdę
