darialekarzyk pisze:Dziewczyny mnie i TZ nie ma w Ol nie mamy jak pójść i jej poszukać, a ludzi których znam w więkzości wyjechali, a ja nie mam jak przyjechać z miejsca odległego o 500km, bo nie jestem tam na wakacjach. I co do postów wyżej to dla mnie życie kota ma wartość bo jakby nie miało to bym nie brała poprzednich kotów, i nie pozmieniała tak sytuacji , żeby Feliks został u mnie a nie trafił z powrotem do schronu, więc nie podobają mi się ataki w moją stronę bo ja nie mam jak teraz pomoc, a takie ataki tylko mnie zniechęcają do jakiejkolwiek pomocy dla pozostałych kotów, które bym mogła zabrać jak wrócę i Feliks pojedzie.
Co ciebie zniechęca?Nie musisz czytać ale możesz szukać. Proszę nie zwalaj winy na mnie, winy za swoją bezczynność, bo moje zdania nie mogą być usprawiedliwieniem braku poszukiwań. A co ma moje gadanie do bycia DT? Wypadek każdemu może się zdarzyć.Kwestia tego jak osoba odpowiedzialna postąpi po.Moze należy wyciągnąć wnioski i zwiększyć czujność przy wyborze DS? Bo jakieś fakty, okoliczności spowodowały,że DS nie chce szukać kota. Choć ma zapewnienia,ze nie wróci on do niej.
Jest wątek Mikitki. Mikitka została wyadoptowana do domu w W-wie. Z Konina. Zaginęła. Ja-Ba z Konina kierowała poszukiwaniami w W-wie. Jej desperacja, chęć znalezienia kota spowodowały zbiorowe ruszenie na miau. Janka stawała na głowie by były ogłoszenia, by ludzie szukali, by kota odnaleźć.Wyznaczyłą nagrodę.Nie przeszkodziły jej kilometry.Są znajomi, są ludzie bliscy i są obcy ,którym zależy na kotach.Jeśli widać zaangażowanie, starania to jest szansa,że kot się znajdzie. Chwytała się wszystkich sposobów by Mikitka została odnaleziona, łącznie z wróżem.
Tak wspominając Mikitkę, zastanawiam się kiedy zaginęła Wenus? Czy od razu poszła informacja o tym,że kota nie ma. Mam niejasne przeczucie ,że DS było na rękę jej zniknięcie. Może już jej dawno nie było zanim ten fakt wyszedł na jaw.Dlatego jest taka opieszałość w pomocy. Bo nie ma komu pomagać?
Nie wiem w jakim celu DS zaadoptował kota, ale na pewno nie po to by być z nim "aż po grób". Jak jest to dobrze, jak nie ma to też dobrze.Mogę wysnuć (moje przemyślenia) wniosek ze kota może już dawno nie ma. Mikici zniknięcie wydało się jak zaistniała "groźba" wizyty pa. Ze stanu kotki wynikało,że musiała już długo przebywać na ulicy.
Zaznaczę,ze Mikitka znalazła się i jest DS u Ja-By.