Nie wiem, czemu jesteście wszystkie nastawione na atakowanie mnie, to chyba taka tradycja tutaj, za wszelką cenę widzieć tylko kota, a jak ktoś ma problem, to jest ten zły...
Ja mam prawo się bać. Nie piszę, że Nela jest złym, agresywnym kotem, piszę tylko, że dom, do którego trafiła sprawia, że będzie się aklimatyzować znacznie dłużej niż to konieczne i kosztuje ją to więcej stresu. Nic więcej. Gdyby tu był spokój, wyszłaby szybciej. Nam bardzo na niej zależy i chcielibyśmy żeby się po prostu tak nie męczyła. I doskonale wiem, dlaczego bywa agresywna. Ona wychodzi spod łóżka tylko w absolutnej ciszy, a cisza jest po 22....
Wczoraj wieczorem, jak już się spokojnie zrobiło, Andzia spała, u nas było światło w drugim pokoju, ale nic już nie "grało", Nela wychyliła się zza drzwi biedniusia taka, wystraszona i na ugiętych łapkach postanowiła do nas przyjść. Widok był przesłodki, szła taka ugięta z wyciągniętą szyją, obwąchiwała wszystko po kolei, wskoczyła nawet na wersalkę. No niestety tu się bajka kończy, bo zobaczył ją Bartek i jak się nie rzucił....przegonił ją z krzykiem po całym domu, wylądowali w końcu pod stołem z wielkim darciem się i tylko kłębki sierści zostały

Jak ona tylko wyjrzy spod łóżka i chce wyjść no to on się rzuca. A jak siedzi pod łóżkiem to jest zainteresowany i się tylko skrada do niej. W nocy musiałam znów zamknąć pokój, w któreym śpimy, żeby Nela mogła spokojnie chociaż do łazienki pójść.
Ja go chyba dzisiaj zamknę na balkonie wieczorem, zeby Nela mogła spokojnie pochodzić.
Już się poryczałam wczoraj, jak już ona się przełamała i chciała przyjść, to teraz temu gadowi szajba odbiła.
Czy oni się w ogóle dogadają ?