Dzisiaj nie chciało mi się w ogóle wychodzić, rano wytrzepałam dywan, trochę posprzątałam w domu. Ale mi spokoju nie dawała myśl, jeżeli nikt Kiciuni nie da jeść to będzie głodna do jutra. Wczoraj zostawiłam jej sporo suchego i mleczko. Postanowiłam ok. 16, że względu na Kiciunię wyjść na parking i rzeczywiście koteczka od 13-tej czekała na mnie, nic nie dostała jeść, puste miseczki tylko woda stała.

Biedne to maleństwo, chcą aby koteczka zawsze z nimi była ale na głodno i chłodno / jak to się zazwyczaj mówi/ . Zawołałam, zaraz zeszła z wysokiego muru, tam gdzie się urodziła - spała. Dzisiaj też dałam jej do karmy mokrej pół żółtka. Staram się być blisko jak je, nie ucieka, nie miałka tylko wsuwa.
