Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Pon cze 25, 2012 20:33 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:Dzisiaj spróbujemy z Ewą złapać ostatniego malucha i mamę. Oby była to już ostatnia wyprawa po nie. Robi się niebezpiecznie, maluch zaczyna wychodzić ze swojej kryjówki i łazi po parkingu samochodowym. Boję się o niego.

Ja opiekuję się koteczką na parkingu, załatwiłam jej sterylizację. Koteczka śliczna, czarna, drobniutka, ma dopiero 1 rok. Na parkingu przecież auta jeżdzą tylko 5 km/godz. nie powinno mu się coś stać. Lepiej żeby dali się złapać. Ja też bardzo bym chciała dzikuskę bardziej oswoić, bo do klatki nie chce wejść, pamięta marcową łapankę. Więc chciałabym aby miała domek z prawdziwego zdarzenia i kochanych ją ludzi.
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Śro cze 27, 2012 8:54 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Niestety, nic z łapanki. Zostałyśmy prawie napadnięte przez tamtejsze tzw. karmicielki, oskarżone o robienie krzywdy kotom. Padło dużo nieprzyjemnych epitetów pod naszym adresem. Te nawiedzone kobiety straszyły nas policją, czego nie boję się, ale nie chcąc wywoływać większej sensacji, wycofałyśmy się.
Koty tam żyją niedojedzone, zagrożeniem jest parking samochodowy, mieszkają pod deskami, mają robaki, matka słabiutka i może już w kolejnej ciąży. Ale według wspaniałych pań karmicielek mają się dobrze. Szkoda słów. Najgorsze, że nawet późnym wieczorem nie można ich łapać, ponieważ szacowne starsze panie pilnują tego miejsca i w momencie pojawiają się, aby "bronić kotów" przed nami.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro cze 27, 2012 9:41 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Podobnie jest u nas na parkingu strzeżonym. Kiciunia bo tak nazwałam swoją małą podopieczną jest sama, brat jej wczesną wiosną sobie gdzieś poszedł, matka kiedyś się pokazywała. Teraz już chyba 1,5 miesiąca nikt jej nie widział. Nie wiadomo czy żyją, koteczka Kiciunia jest bardzo szczupła, panowie którzy pilnują aut chcieli by aby tam była ale nie starają się jej oswoić i zabrać do stróżówki, jeść też nie dają - ale ma tam być. Gdybym nie załatwiła jej sterylizacji to już by się błąkało więcej kotków, natomiast ona ponieważ była to jej pierwsza rujka mogłaby nie przeżyć narodzin kociąt. Właściciele podobnego są zdania, nawet załatwi jej budkę ocieplaną, tak powiedział jeden z właścicieli. W zimie u nas było aż minus 24 st.C, cały czas martwiłam się o nią czy przeżyje. Ona nie chce się złapać do klatki - łapki i w tym problem, pamięta poprzednią łapankę. :roll: Staram się ją oswoić, doradzono mi abym przy karmieniu pozostawała coraz bliżej jej może potem / ale kiedy/ będę mogła ją złapać do rąk. Chciałabym jej postarać się o dobry domek. :D
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Śro cze 27, 2012 15:27 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Staraj się oswajać i łapać małą. Nie patrz na tych panów, to pseudoopiekunowie, którzy tylko mogą Kiciuni zaszkodzić. Ja także miałam kocurka, który mieszkał na portierni, lecz kiedy budynek został sprzedany, nikt z portierów nie zainteresował się kotem i zostawili go na pastwę losu. Był wszystkich, a tak naprawdę niczyj.
Teraz znalazłam mu dobry dom :1luvu:

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro cze 27, 2012 16:40 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Dzisiaj rano zajęłam się trochę sprzątaniem i trzepaniem dywanu. Nie chciało mi się już wychodzić, ale nie dawała mi spokoju myśl, że Kiciunia na parkingu będzie głodna bo wątpię, że ją ktoś nakarmi. Wyszłam ok. godz 16-tej do Kiciuni i faktycznie puste miseczki tylko w jednej woda stoi. Ponoć czekała do godz. 13-tej tam gdzie dostaje jeść. Potem głodna poszła na wysoki mur, bo tam się urodziła i usnęła. Jak tylko zawołałam to zeszła i zjadła. Daję jej do mokrej karmy 1/2 surowego żółtka, bo moja Sisi nie zjada całego więc dziewczynki obcielam. Koteczka ma trochę marną sierść i myślę, że żółtko ją naprawi. Staram się aby przy karmieniu być możliwie blisko jej, dzisiaj byłam jakieś 1,5 metra. Może się oswoi i da się złapać. :roll:
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Śro cze 27, 2012 19:42 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Mój jeden kotek, którego niedawno wzięłam do domu również ma marną sierść. Wetka podejrzewała nawet grzybicę, ale zeskrobiny wykluczyły tą chorobę. Dostał na sierść Megaderm. Są to malutkie saszetki z kwasami omega3 i omega6. Już po kilku dniach nastąpiła poprawa. Są taniutkie, u mnie w lecznicy po 1,50 saszetka. Są smaczne dla kotów, można dodawać do jedzenia. Mam podawać co drugi dzień przez 20 dni po pół saszetki. Polecam te kwasy, są bardzo dobre. Drugą połowę saszetki wypijają inne, nie zaszkodzi im.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro cze 27, 2012 20:09 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Dzisiaj wróciłam z pracy z maleńką sunią pod pachą. Przyszła do mnie kobieta, której podrzucono psiaka pod drzwi, prosząc o mleko dla małej. Znam tę kobietę, ponieważ codziennie przychodzi do mnie po darmowe obiady. Jest alkoholiczką i ma troje dzieci. Psina umierałaby tam z głodu. Zabrałam jej sunię i od razu zadzwoniłam do znajomej weterynarz dr. Pałys, czy nie przetrzymałaby małej. Pani Pałys, człowiek o wielkim sercu zgodziła się, więc malutką dzisiaj zawiozłam do Katowic do lecznicy. W międzyczasie dałam już ogłoszenia i podobno telefony dzwonią bez przerwy. Cieszę się, będzie można wybierać aby znaleźć dla suni najlepszy dom. Maleńka chciała zjeść kurczaka razem z miską, na której jej podałam, taka była wygłodniała.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro cze 27, 2012 20:17 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Śliczna do mnie przyszedł facet że sunia się oszczeniła i ma 4 młode ja się pytam ile mają a on tydziej ja że uśpić a on nie są takie ładne.Ma do dwóch domek jak będą same jadły da mi zdjęcia reszty i spróbuje znaleźć im domki a sunie może załatwe coś żeby ja wysterylizować , załamka ......

lidka02

 
Posty: 15911
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro cze 27, 2012 20:34 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

lidka02 pisze:Śliczna do mnie przyszedł facet że sunia się oszczeniła i ma 4 młode ja się pytam ile mają a on tydziej ja że uśpić a on nie są takie ładne.Ma do dwóch domek jak będą same jadły da mi zdjęcia reszty i spróbuje znaleźć im domki a sunie może załatwe coś żeby ja wysterylizować , załamka ......


Beznadziejni ludzie, po co rozmnażać zwierzaki, potem płacz co zrobić z małymi. Nie może sam wysterylizować, a nie narażać kogoś na koszty? Przecież nie jest bezdomna, tylko jego.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro cze 27, 2012 20:52 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Z nimi to długa historia to taka rodzina wiesz .......co rusz inny facet ...mają sunie ta baba ma bo to jej i ona dała kiedyś szczeniaka znajomej sunie , znajomej sunia urodziła młode zostawili jednego i ta baba chciała wyjechac nie miała co zrobić z psami to wzieła menela i poszła z sunią i tym menelem do parku tam ją powiesili i obijali kijem był mróz , myśleli że psina nie żyje i ją rzucili do rowu .Ktoś widział to i zadzwonił na policję na drugi dzień sunie znaleźli wyziębioną ale żyła , baba zwiała gdzieś a faceta złapali .Ja zauważyłam zdjęcie suni u nas w weterynari w internecie pies na betonie z gnotem po kurczaku w misce osikany cały , zadzwoniłam na straż czy czegoś nie potrzebują do niej oni że nie bo pies jest pod dobrą opieką a ja gdzie u nas kpina .Zadzwoniłam do znajomej zabrali psa do Bydgoszczy do kliniki pies był ledwie żył u nas nie ma weta to kat .....I potem właśnie była rozprawa w sądzie w Mogilnie i tam się spotkałam z panią z Animalsu prezes i tak se piszemy .Kobita się odwoływała do Bydgoszczy ale ją skazali na kilka miesięcy i grzywną i faceta też .Tamta skatowana sunia ma naimie Psotka i ma dobry dom a ja jeszcze od niej miałam wtedy maleństwo miesięczne straż miejska mi je przywiozła do domu .....I ten facet co teraz ma młode boje się żeby one znów tak nie trafiły ....dużo pisać

lidka02

 
Posty: 15911
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro cze 27, 2012 21:02 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Ludzie są okropni. Pieseczek śliczny, myślę,że on będzie duży jak urośnie, bo ma takie większe łapki. :roll:
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Sob cze 30, 2012 11:57 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Uff, jak gorąco. Koty popadały, tylko maluchy biegały żwawe i pełne energii :) Podziwiam je, gdyby mnie teraz założyli futro to nie wiem jak to przeżyłabym.

Adopcje stoją, maluchów wszędzie mnóstwo a małe rosną :( Będzie ciężko, ale poczekamy sobie. Miałam kilka telefonów o małe, ale nie było to to, o co mi chodzi.
Trudno, lepiej poczekać i znaleźć dobre domy. A szkoda, bo to taki fajny okres w życiu kociąt, ktoś miałby dużo zadowolenia.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob cze 30, 2012 12:11 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:Uff, jak gorąco. Koty popadały, tylko maluchy biegały żwawe i pełne energii :) Podziwiam je, gdyby mnie teraz założyli futro to nie wiem jak to przeżyłabym.

Adopcje stoją, maluchów wszędzie mnóstwo a małe rosną :( Będzie ciężko, ale poczekamy sobie. Miałam kilka telefonów o małe, ale nie było to to, o co mi chodzi.
Trudno, lepiej poczekać i znaleźć dobre domy. A szkoda, bo to taki fajny okres w życiu kociąt, ktoś miałby dużo zadowolenia.


Fakt, adopcje stoją. Myślę że wakacje, choć mimo to niejedna osoba podejmie się adopcji, choćby dlatego że może mieć więcej czasu przez ten okres dla kociaka :ok:
MIKUŚ
 

Post » Sob cze 30, 2012 12:41 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

MIKUŚ pisze:
iwoo1 pisze:Uff, jak gorąco. Koty popadały, tylko maluchy biegały żwawe i pełne energii :) Podziwiam je, gdyby mnie teraz założyli futro to nie wiem jak to przeżyłabym.

Adopcje stoją, maluchów wszędzie mnóstwo a małe rosną :( Będzie ciężko, ale poczekamy sobie. Miałam kilka telefonów o małe, ale nie było to to, o co mi chodzi.
Trudno, lepiej poczekać i znaleźć dobre domy. A szkoda, bo to taki fajny okres w życiu kociąt, ktoś miałby dużo zadowolenia.


Fakt, adopcje stoją. Myślę że wakacje, choć mimo to niejedna osoba podejmie się adopcji, choćby dlatego że może mieć więcej czasu przez ten okres dla kociaka :ok:


Czekamy więc spokojnie, może, może. Moje maluchy mają komfort, jednak cały czas myślę o tym, który tam jeszcze pozostał i mamcia może już w ciąży.
Cholerne babsztyle, żal kotów, one je zniszczą w imię źle pojętej miłości i troski.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości