Bardzo serdecznie Cię przepraszamza to co napisałam.
Nie znamy się bezpośrednio i nigdy nie rozawiałayśmy.
Po prostu dostałam taką informację, że koteczki już nie chcesz i trzeba jej szukać domu.
Nie byłabym tym zdziwiona, bo zdaję sobie sprawę z tego, że koteczka okazała się nie tym czego oczekiwałaś.
Nie tylko chora ale również narażała cię na zniszczenia domowe. Nie można jej bylo wysterylizować (ciągłe rujki)...
Rozumiem, że to pomyłka.
Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.
Zdaję sobie sprawę, że było ci coraz ciężeja heroicznym wysiłkiem wałczyłaś z chorobą kotki. Zawsze mogłaś ją oddać, ale tego nie zrobiłaś.
Nie brałam udziału w adopcji koteczki, nie wiem jakie były jej warunki.... ale rozumiem, że koteczka miała być zdrowa, a tobie nikt nie wspomniał o zabezpieczeniach, choćby takich przeciwdzieciowych z Ikei, które umożliwiają wietrzenie tak żeby kot nie był w stanie okna otworzyć i wyjść na zewnątrz...
Przepraszam za panikę jaką stworzyłam na wątku.
Ja po prostu sama przeżyłam zaginięcie koteczki i wydaje mi się to koszmarną traumą.
Nie mogłam jeść, spać, pracować, czytać ani normalnie funkcjonować.
Dostawałam histerii i wykrzykiwałam, że jak kotka się nie znajdzie to się powieszę (wiem, jestem histerykiem).
Wstawiłam się w twoją sytuację i pamiętam, że byłam rycząca, bezwolna i bezdecyzyjna, dlatego błagąłma dzieczyny o wsparcie.
Równocześnie podesłałam tego linka do wątku na miau o tym jak szukać i o szczęśliwych zakończeniach poszukiwań, również w centrum Warszawy.
Czytałam o tym, że tak mało kotów się znajduje właśnie dlatego, że ich nie szukamy, albo za mało szukamy...
Na wątku jest wiele praktycznych i pocieszających porad... Myślałam, że się przydadzą.
Ja Wenus nie widziałam na oczy (oprócz tych trzech zdjęć zamieszczonych na forum), ale bardzo przeżywam jej zaginięcie i czuję sie za nią współodpowiedzialna.
Ja nie potrafię zaakceptować myśle, że koteczka się nei znajdzie.
Myślę o niej w kółko. Śniła mi się.
Ogromnie ci współczuję całej sytuacji...
I jeszcze raz powtarzam, ja jestem winna zaginięcia Mili, z tego też względu nigdy nie miałabym najmniejszego nawet powodu żeby ciebie krytykować... Nawet i to przez myśl nie przyszło.
Równocześnie bardzo proszę wszystkich pomagających i czytających wątek...
Nie piszmy, że może się znajdzie...
Na pewno się znajdzie...
Ja wierzę, w to że dobre myśli są istotne...
Oraz w to, że nie można jej szukać myśląc o tym że się nie znajdzie. Trzeba myśłeć pozytywnie.
Nie będę już rozrabiać na wątku...
Jeszcze raz przepraszam jeżeli kogoś uraziłam, albo źle oceniłam.
Nie mam zbyt dużych doświadczeń z akcji poszukiwawczych, ale są tu na forum osoby, które mogłyby coś poradzić lub pomóc.
Liczę na ich udział.
Czas działa na naszą niekorzyść, ale....
Wybaczcie raz jeszcze emocjonalny i chaotyczny styl moich wpisów. Martwię się kosmicznie i tak mi przykro, że jestem daleko i tylko klepię w klawiaturę... zresztą niezbyt mądrze.
Jeśli ktoś może poradzić, pomóc...
choć kciuki trzymać.
Proszę bardzo w imieniu tej koteczki, która nie jest winna naszych błędów.
Nie będę już rozrabiać.
Wybaczcie i pomóżcie dziewczynom i koteczce.
Za Wenus
