MIECIO JUZ W SWOIM WSPANIALYM DOMKU- JEST SZCZESLIWY !!!!!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 22, 2012 22:05 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

toz-police pisze:
maneki pisze:
sylwia637 pisze:Widzę ze mamy odmienne zdanie wiec już nic pisać nie będę, bo jeden jest mądrzejszy od drugiego.
Nie widzę nic złego w tym żeby kot mieszkał w domu i miał możliwość wyjścia na zewnątrz a potem spowrotem do domu. ale cóż, każdy myśli inaczej.

Być może koleżanka nie miała doświadczenia, wystraszyła się, ale tak wyszło i nic tego nie zmieni. Nie będę jej bronić ani krytykować.


oczywiście, jak dom jest uświadomiony i wie, jak trzeba przeprowadzić zakocenie, to koty, jak mają warunki mogą wychodzić. Jednak nowy rezydent nie od razu, bo nie zna wszak domu i nowego miejsca. Tak z ręką na sercu - sprawdziliście wiedzę tej pani, czy tylko "bo była zakochana"? A co, by się stało, jakby od razu wypuściła Miecia, a ten by się zgubił, bo nie znałby terenu? Nie dość, że oddałyście kota kobiecie bez wiedzy, to jeszcze zachowałyście się, no trochę, nieodpowiedzialnie wobec bardziej świadomej użytkowniczki, która zgadzała się na wizytę przedadaptacyjną.


Dziekujemy bardzo za rady bardzo doswiadczonej pani


nie reaguj tak emocjonalnie, jakbyś czytała uważniej, nie tylko ja mam obiekcje. Forumowicze pokochali Miecia i się o niego martwią. Nadal mam nadzieje, że znajdzie wspaniały dom z waszą pomocą.
Dodam coś jeszcze, bo wyszło dość sucho i jednak atakowałam.
Jeśli chodzi o waszą pomoc kotom - jesteście wspaniałe w tym, co robicie. Naprawdę was cenię i podziwiam. Tylko, wiem, wiem, że w postach byłam napastliwa, ale jakoś wasze decyzje wobec Miecia są do cholery strasznie kontrowersyjne. Ta pierwsza, by go wypuścić w miejscu, gdzie go znalazłyście, na dodatek niekastrowanego. A teraz ta druga.
Ostatnio edytowano Pt cze 22, 2012 22:15 przez maneki, łącznie edytowano 1 raz

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pt cze 22, 2012 22:14 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Bardzo Was wszystkich proszę dajcie już spokój. Nie psujmy atmosfery. To wątek o Mieciu a nie o nas. Dziewczyny chcą dobrze dla Miecia, są kochane, bo gdyby nie one jego już by z nami nie było.
Zakończmy te przykrości!!!
Lepiej czekajmy na dalsze wieści o Mietku i jego dziewczynach. :wink: Może jakieś zdjęcia? :1luvu:

KONIEC !!!!!
Proszę :roll:

Renuś

 
Posty: 21
Od: Nie mar 25, 2012 22:27

Post » Pt cze 22, 2012 22:23 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Renuś pisze:Bardzo Was wszystkich proszę dajcie już spokój. Nie psujmy atmosfery. To wątek o Mieciu a nie o nas. Dziewczyny chcą dobrze dla Miecia, są kochane, bo gdyby nie one jego już by z nami nie było.
Zakończmy te przykrości!!!
Lepiej czekajmy na dalsze wieści o Mietku i jego dziewczynach. :wink: Może jakieś zdjęcia? :1luvu:

KONIEC !!!!!
Proszę :roll:

Jestem za :piwa: :ok:
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Pt cze 22, 2012 22:25 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

toz-police pisze:
maneki pisze:
hanelka pisze:Od początku śledzę wątek Miecia i muszę się w końcu wypowiedzieć.

To, jak potraktowałyście Renuś pozostawiam bez komentarza... :evil:

Jej ostatni post dowodzi, że jest osobą niezwykle odpowiedzialną i Miecio miałby bardzo duże szanse na szczęśliwe życie.

Przy całym szacunku dla tego, co robicie dla kotów w ogóle, przeraża mnie to, co robicie w szczegółach.
Po pierwsze przeraziła mnie wasza radość, że Miecio mógłby robić sobie wycieczki, bo las blisko. To raczej bardzo niefrasobliwe podejście, jeżące włos na głowie. :strach:
Już chciałyście wypuszczać Miecia w miejscu, gdzie został skatowany, bo bałyście się o kotki i kocięta. Jak się okazało, obawy były niesłuszne.
Miecio został wykastrowany bardzo niedawno i jego hormony jeszcze dają znać o sobie. Wcale nie jest przesądzone czy w dalszym czasie nie będzie sobie układał kontaktów z innymi kocurami na pokojowej stopie. Ale o tym można się przekonać dopiero po upływie czasu, którego nie dałyście ani Mieciowi, ani jego koledze. Ani Renuś... :(
Niestety, nie zawsze wszystko działa natychmiast, na pilota, na życzenie.
Mój ostatni tymczasik, zanim do mnie trafił, został oddany do domu z psem, bo psu umarł koci przyjaciel i zwierzak był bardzo smutny. Po jednej nocy kociak został zwrócony jako nienadający się do domu z psem. Bał się, syczał, nie chciał się zaprzyjaźnić. No porażka.
U mnie też jest pies. Zostali wielkimi przyjaciółmi. Ale trwało to ponad miesiąc, a nie jedną noc.

To tak do przemyślenia...


Zgadzam się. Niby takie kociary z was, a jakoś nie wiecie, że często dokocenie nie trwa wcale dwa dni. Jak po tak krótkim czasie możecie stwierdzić, czy dane koty nie pasują do siebie? Czy Mieciu i domownik byli izolowani? Czy ta wasza "wspaniała" pani głaskała koty naprzemiennie, by wymieszać ich zapachy?
Poza tym, sorry, ale to jest forum miau, na których są pewne adopcyjne zasady. Sprawdziłyście ten dom? Patrzyłyście czy ma zabezpieczenia, jacy to ludzie, wypełnili ankietę? Wszystkie koty tak wydajcie? Poza tym Renuś pisała, że o niej dokocenie będzie trwało etapami, że jest świadoma z czym to się wiąże, że mogą być na początku starcia, wasza pani jakoś o tym nie wiedziała i jak się pojawił problem, oddała kota.
Gratuluję.



No co ty my nic nie sprawdzamy !!! Najpierw zabieramy ranne koty z ulicy, leczymy je, dbamy o nie, jezdzimy po wetach, wydajemy kupe kasy, a pozniej poprostu oddajemy byle komu. Pijakom, patologi, dzieciom do zabawy, nawet male kotki wezom na pozarcie. Nie spisujemy umow adopcyjnych, ani nie sprawdzamy domow przed i po adopcji. Po co mamy sie w to bawic.
Przepraszam za ta ironie, ale nie moglam sie powstrzymac.
Ja mam 9 swoich prywatnych kotow i jedna tymczasowiczke polamana Cole i uwierz mi wiem jak postepowac z kotami. To nie ja adoptowalam Miecia i nie ja go oddalam po paru godzinach, wiec daruj sobie prosze.
Niepotrzebnie się tak oburzasz. Nic takiego nie sugerowałam. Robicie bardzo dużo dobrej i ciężkiej roboty, co Wam uczciwie przyznaję. Ale też popełniacie wiele koszmarnych błędów, których można w przyszłości uniknąć, jeśli tylko weźmie się pod uwagę dobro zwierząt, a nie tylko własną urażoną dumę.
Fakt, że łatwiej dopilnować adopcji, gdy dom jest blisko. Ale sama bliskość domu adoptującego, jak widać, nie wystarcza, by adopcja była udana.
Mietek dużo przeszedł. Włożyłyście bardzo dużo serca, wysiłku i pieniędzy, żeby go uratować. Dzięki Wam żyje i jest pięknym kotem.
Ale pomyślcie też, ile on może jeszcze znieść zmian i zwrotów akcji. Z adopcją, domem, dokoceniem jest dokładnie tak, jak pisała Renuś. Trzeba czasu, spokoju i zrozumienia.
Porównanie z adopcją dziecka z domu dziecka jest tu całkiem na miejscu i bardzo trafnie opisuje sytuację.
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2012 22:26 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Renuś pisze:Bardzo Was wszystkich proszę dajcie już spokój. Nie psujmy atmosfery. To wątek o Mieciu a nie o nas. Dziewczyny chcą dobrze dla Miecia, są kochane, bo gdyby nie one jego już by z nami nie było.
Zakończmy te przykrości!!!
Lepiej czekajmy na dalsze wieści o Mietku i jego dziewczynach. :wink: Może jakieś zdjęcia? :1luvu:

KONIEC !!!!!
Proszę :roll:
Przepraszam, pisałyśmy chyba równocześnie... ;)
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2012 22:36 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

maneki pisze:
toz-police pisze:
maneki pisze:
hanelka pisze:Od początku śledzę wątek Miecia i muszę się w końcu wypowiedzieć.

To, jak potraktowałyście Renuś pozostawiam bez komentarza... :evil:

Jej ostatni post dowodzi, że jest osobą niezwykle odpowiedzialną i Miecio miałby bardzo duże szanse na szczęśliwe życie.

Przy całym szacunku dla tego, co robicie dla kotów w ogóle, przeraża mnie to, co robicie w szczegółach.
Po pierwsze przeraziła mnie wasza radość, że Miecio mógłby robić sobie wycieczki, bo las blisko. To raczej bardzo niefrasobliwe podejście, jeżące włos na głowie. :strach:
Już chciałyście wypuszczać Miecia w miejscu, gdzie został skatowany, bo bałyście się o kotki i kocięta. Jak się okazało, obawy były niesłuszne.
Miecio został wykastrowany bardzo niedawno i jego hormony jeszcze dają znać o sobie. Wcale nie jest przesądzone czy w dalszym czasie nie będzie sobie układał kontaktów z innymi kocurami na pokojowej stopie. Ale o tym można się przekonać dopiero po upływie czasu, którego nie dałyście ani Mieciowi, ani jego koledze. Ani Renuś... :(
Niestety, nie zawsze wszystko działa natychmiast, na pilota, na życzenie.
Mój ostatni tymczasik, zanim do mnie trafił, został oddany do domu z psem, bo psu umarł koci przyjaciel i zwierzak był bardzo smutny. Po jednej nocy kociak został zwrócony jako nienadający się do domu z psem. Bał się, syczał, nie chciał się zaprzyjaźnić. No porażka.
U mnie też jest pies. Zostali wielkimi przyjaciółmi. Ale trwało to ponad miesiąc, a nie jedną noc.

To tak do przemyślenia...


Zgadzam się. Niby takie kociary z was, a jakoś nie wiecie, że często dokocenie nie trwa wcale dwa dni. Jak po tak krótkim czasie możecie stwierdzić, czy dane koty nie pasują do siebie? Czy Mieciu i domownik byli izolowani? Czy ta wasza "wspaniała" pani głaskała koty naprzemiennie, by wymieszać ich zapachy?
Poza tym, sorry, ale to jest forum miau, na których są pewne adopcyjne zasady. Sprawdziłyście ten dom? Patrzyłyście czy ma zabezpieczenia, jacy to ludzie, wypełnili ankietę? Wszystkie koty tak wydajcie? Poza tym Renuś pisała, że o niej dokocenie będzie trwało etapami, że jest świadoma z czym to się wiąże, że mogą być na początku starcia, wasza pani jakoś o tym nie wiedziała i jak się pojawił problem, oddała kota.
Gratuluję.



No co ty my nic nie sprawdzamy !!! Najpierw zabieramy ranne koty z ulicy, leczymy je, dbamy o nie, jezdzimy po wetach, wydajemy kupe kasy, a pozniej poprostu oddajemy byle komu. Pijakom, patologi, dzieciom do zabawy, nawet male kotki wezom na pozarcie. Nie spisujemy umow adopcyjnych, ani nie sprawdzamy domow przed i po adopcji. Po co mamy sie w to bawic.
Przepraszam za ta ironie, ale nie moglam sie powstrzymac.
Ja mam 9 swoich prywatnych kotow i jedna tymczasowiczke polamana Cole i uwierz mi wiem jak postepowac z kotami. To nie ja adoptowalam Miecia i nie ja go oddalam po paru godzinach, wiec daruj sobie prosze.



wiem, że robicie wiele dla kotów, naprawdę was w tym cenię, ale fakt faktem ktoś podjął decyzję, by tej pani oddać kota. Po prostu zastanawiam się, czym was ona zachwyciła, że całkiem odrzuciłyście, moim zdaniem, sensowną kandydaturę Renuś. Oczywiście, kot jest u was, wy się nim opiekujecie i wy podejmujecie decyzje. Ciekawi mnie po prostu, dlaczego właśnie taką, i co przyczyniło się do niej. No i czy pogadaliście z panią i uprzedziliście, że koty nie muszą się od razu polubić.
Mam nadzieje, że Mieciu jednak znajdzie swój wymarzony, wspaniały domek.


Oczywiscie, ze wszystko powiedzialysmy pani. Miecio byl tam okolo 3 godziny i wierzcie mi nic mu sie nie stalo, jak wrocil to nie byl zestresowany od razu zabral sie za maluchy.
KOCHANA BASIENKO NA ZAWSZE ZOSTANIESZ W MOIM SERCU [*]



ObrazekObrazekObrazek

toz-police

 
Posty: 1154
Od: Sob sie 27, 2011 13:50

Post » Pt cze 22, 2012 23:12 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

...od razu zabrał się za maluchy... Bo Miecio KOCHA swoje maluchy i nigdzie się nie wyprowadzi :wink:
( no tak trochę żartuję, ale wzruszający jest ten kiciuś z tym " matkowaniem")

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

Post » Sob cze 23, 2012 0:19 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Kurcze, a moze on tam wyl i szalal bo po jakims czasie zorientowal sie, ze nie ma maluchow ? Myslicie, ze tak moglo byc ? On naprawde ma bzika na punkcie kociakow. Przedwczoraj przyszly 2 nowe i zamknelysmy je narazie w klatce to Mietek stal kolo klatki i koniecznie chcial sie do nich dostac.
KOCHANA BASIENKO NA ZAWSZE ZOSTANIESZ W MOIM SERCU [*]



ObrazekObrazekObrazek

toz-police

 
Posty: 1154
Od: Sob sie 27, 2011 13:50

Post » Sob cze 23, 2012 0:24 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Nie wiem o co te całe halo i te oskarżanie.Ja osobiście nie mam nic wspólnego z oddawaniem zwierzaków do adopcji,sporadycznie oddaję psiaka jakiegoś.Moje zajęcia w tozie są zgoła odmienne,jednakże na bieżąco staram się być w temacie.

Kot znaleziony połamany,wychudzony-został wyleczony,odkarmiony i jak to bywa z wolnożyjącymi dorosłymi kotami lub kotkami-miał zostać wypuszczony.Nie mamy funduszy na to,by kastrować każdego złapanego do leczenia kota,dla nas priorytetem jest sterylizacja kotek.Druga nasza obawa dotyczyła tego,że kot wykastrowany na wolności może być napiętnowany przez inne koty i nie dać sobie rady,dlatego nie zdecydowałyśmy się go kastrować,gdy myślałyśmy,że zostanie wypuszczony.Nie widzę w tym nic dziwnego,ani nic,co bulwersuje.Mamy tyle kotek i kocurów rocznie do leczenia ,sterylizacji,że nie jesteśmy w stanie wszystkie udomowić i oddać do adopcji,więc są one wypuszczane w miejscu złapania/znalezienia.Sami dobrze wiecie jak ciężko znaleźć dom dla dorosłego kota,szczególnie gdy wokół kociaków małych pełno.Jednak dziewczyny zdecydowały,że Miecio jest tak kochany,że damy mu szansę spokojnie dożyć końca swoich dni i wiedziały,że choć to będzie bardzo trudne-postarają się znaleźć mu nowy dom.Dopiero wtedy kot został wykastrowany.

Dziewczyny podjęły decyzję,by dać pani szansę nie ze względu na to,że blisko i że będziemy miały go blisko siebie,tylko ze względu na to,że w razie niedogadania kot może bez problemu do nas wrócić.Wycieczki mógłby zacząć sobie robić oczywiście dopiero po kilku tygodniach-miesiącach,to jest dokładnie tak samo,jak bierzesz psa ze schroniska,nie wychodzisz za bramę schroniska i nie spuszczasz od razu ze smyczy z nadzieją,że będzie do ciebie wracał na każde zawołanie,dobrze to wiemy.To nie my nie dałyśmy czasu Mieciowi na oswojenie się z kolegą kocurem,tego czasu nie dała mu ta pani i nie możecie za to winić dziewczyn.Pani została przez nas o wszystkim powiadomiona,chciała spróbować,nie nasza wina,że nie za bardzo mocno chciała.Mówiła tak samo pięknie jak Renuś,a my jasnowidzkami nie jesteśmy,nie umiemy przewidzieć przyszłości.



Renuś-pytałam się wcześniej w postach i dziewczyny też,czy jak chłopaki się nie dogadają,czy masz gdzie go przetrzymać,czy przywieziesz go z powrotem,jeżeli musiałaś uzbierać pieniądze na podróż po niego,to jak go nam odwieziesz,jeżeli dogadywanie się kotów nie wypali.Renuś nie napisała,że ma koty jak od siebie odseparować,napisała,że nie odda,że będzie behawiorysta-ale czy do czasu dogadania się kotów Mieciu będzie miał gdzie przebywać,a jak jednak koty się nie dogadają to co z nim będzie-na te wszystkie pytania musimy znać odpowiedź.
Chcesz być kimś-najpierw bądź człowiekiem!!!

Obrazek

tatankas

 
Posty: 59
Od: Pt paź 07, 2011 19:30
Lokalizacja: Police

Post » Sob cze 23, 2012 0:59 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Renuś odpowiedz na pytania Tatankas i sprawa się wyjaśni :ok:
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob cze 23, 2012 17:03 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

toz-police pisze:Kurcze, a moze on tam wyl i szalal bo po jakims czasie zorientowal sie, ze nie ma maluchow ? Myslicie, ze tak moglo byc ? On naprawde ma bzika na punkcie kociakow. Przedwczoraj przyszly 2 nowe i zamknelysmy je narazie w klatce to Mietek stal kolo klatki i koniecznie chcial sie do nich dostac.

On tak wszedł w rolę matkowania,że może faktycznie brakowało mu maluszków.Kochany jest ten Miecio :1luvu: Może gdyby się znalazł domek,który by wziął Miecia z jakimś maluszkiem,w dwupaku,to by się szybko przyzwyczaił :?: Czuł by się potrzebny.
Cały czas kibicuje Mieciowi :1luvu: Za najlepszy domek :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazek
Wątek moich tymczasów i rezydentów http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... 7#p9892897

halinka1403

 
Posty: 5833
Od: Nie maja 30, 2010 16:06
Lokalizacja: krosno

Post » Sob cze 23, 2012 19:51 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Mietek wył, bo miał jaja. Potem hormony mu się stabilizowały.

Dziewczyny zmieńcie ogłoszenia, dajcie nowe zdjęcia i napiszcie, że szukacie mu domu np. w Policach. One już pewnie dawno gdzieś przepadły.

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Nie cze 24, 2012 19:56 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

Mieciu tak dziś u ciebie cicho :oops:
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie cze 24, 2012 20:10 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

WeraW pisze:Mietek wył, bo miał jaja. Potem hormony mu się stabilizowały.

Dziewczyny zmieńcie ogłoszenia, dajcie nowe zdjęcia i napiszcie, że szukacie mu domu np. w Policach. One już pewnie dawno gdzieś przepadły.


Weronika on wyl teraz jak byl u tej pani
KOCHANA BASIENKO NA ZAWSZE ZOSTANIESZ W MOIM SERCU [*]



ObrazekObrazekObrazek

toz-police

 
Posty: 1154
Od: Sob sie 27, 2011 13:50

Post » Nie cze 24, 2012 20:20 Re: KOCUREK MIECIO SZUKA CZLOWIEKA...KTORY NIE BEDZIE BIL...

No przecież zostawił maluchy bez własciwej opieki, to wył... :wink:
Obrazek Obrazek

bagheera

 
Posty: 2312
Od: Pt mar 11, 2011 20:22
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MB&Ofelia i 22 gości