No, dzisiaj też byłam od 6 do 14... Ledwie ciepła jestem. Z bycia artystą niestety nie zawsze da się wyżyć. Nie tutaj- nie w Ełku. Lubię szyć fajne rzeczy, bawić się w biżu wszelakiego rodzaju. Tylko często jest tak, że ludzie wolą tanio a najlepiej za darmo. Ostatnio pokazałam królika tildowego koleżance. Tylko tego mniejszego (ok. 40cm). Barzdo chce ,żebym uszyła jej córce. Jak powiedziałam, że taki jest warty 50zł, a ja wezmę 40, to ona- " ale dla koleżanki zrobisz za 35? ". Ręce mi opadły. Żenada. W tej firmie, w której teraz pracuję- wiedziałam jak jest. Zapierałam się rękoma i nogami żeby tam nie iść. Ale po tylu miesiącach bez pracy- coś musiałam . Na rachunki muszę zarobić. Tyle, że na maszynie na której teraz szyję nie jestem w stanie zrobić normy bo często zrywa nitkę i tracę połowę czasu. Nikogo to niestety specjalnie nie interesuje. Ale co rano jak wybiegam z domu na autobus powtarzam sobie- no i h**- do pracy rodacy. Płacz ze złości nic mi nie da niestety.
A, żeby nie było tylko o mnie. To w końcu wątek mojego Rychosława. Wczoraj zastanawiałam się dlaczego nie postawił qpsztala. Dzisiaj jak tylko wróciłam do domu- otworzyłam balkon bo akurat jest bardzo ciepło. Zobaczyłam rozgrzebaną ziemię w jednej dużej donicy (szczęśliwie pustej- stoi tam tylko taka mała ze szczypiorem ). I już się domyślacie co znalazłam...

. Posprzątałam i w donicy i poza- bo przecież musiał przesunąć tą małą, żeby było wygodniej- i poszłam zanieść szufelkę. Wracam na balkon a Rysiek znowu w donicy i tym razem centralnie się skupia i stawia kloca.

. Tym razem dałam mu lekkiego klapsika. Nie sądzę , zeby to coś dało

bo pewnie jak się uprze, to i tak narobi znowu. Nie wiem czy to wina żwirku- znowu mam silikonowy. Wcześniej się w nim załatwiał ale nie zakopywał. W bentonitowym jakoś chyba lepiej mu szło. Ale mam jeszcze 7 paczek

. Ehhhh , nawet nie wiem dlaczego tak zaczął w tych donicach... Dobra, dzisiaj się rozpisałam. Idę znowu na balkon sprawdzić...