O ile mi wiadomo z Werterem - oraz z tym, co zostało z jego pięknych klejnotów - wszystko OK. On chyba w ogóle nie zauważył, że coś się zmieniło. W zachowaniu żadnych zmian nie odnotowano, choć nikt mi nie donosił o zasiusianej pościeli - może więc są zmiany na lepsze?
A teraz hit sezonu - dzisiaj kotkę dostałam. Dziewczynkę-kosmitkę. Małe wychudłe ciałko obciągnięte buro-białą skórką. Dziwne stworzonko, we wszystkim chyba inne od moich chłopaków...
Dostałam, bo przyszły wakacje i w dotychczasowym domu nie mogła dłużej zostać. Ponoć jest uratowana z bardzo złych warunków, gdzie koty zamknięte były w koszmarnym brudzie i karmione co jakiś czas, nie za często, makaronem. Podobno jest zdrowa, choć oczywiście pojedziemy na pełne badania, w tym testy na wirusówki. Ale to w piątek, teraz niech odetchnie. Muszę też mieć chwilę, żeby ją poobserwować.
Dziwny jest z niej kot. Może mieć 3-4 miesiące. Albo więcej? Nie oceniałam ząbków, a biorąc pod uwagę, jaka była zaniedbana, może być po prostu niewyrośnięta. Jest bardzo spokojna, wręcz apatyczna. Porusza się powoli, głównie siedzi przycupnięta z przymkniętymi oczami. Ale myje się normalnie, przez chwilę spała też jak każdy zwykły kot, zwinięta w kłębek, i chętnie zwiedziła pokój. Zjadła też z apetytem mokrą karmę z puszki. Nie wiem tylko, czy jej oczka działają jak należy. Bo ona nie śledzi ruchu ręki i tak niepewnie się porusza. Obraca łepek we wszystkie strony w taki trochę ptasi sposób. Ma bardzo mocno rozszerzone źrenice, które reagują na światło, ale potem bardzo powoli rozszerzają się z powrotem. Nie mam normalnego kota, żeby porównać. Ale może to tylko stres? Nie jest przyzwyczajona do ludzi. To takie delikatne, uległe stworzonko. Nie bardzo chce być dotykana, ale jak zaczynam ją głaskać, nie ucieka, toleruje moją dłoń. Na ręce też daje się brać, choć nie jest to dla niej przyjemnością.
Oczywiście kotka przebywa u mnie TYMCZASOWO. Rodzice na pewno nie będą zachwyceni, że dorobiłam się trzeciego kota i z całą pewnością nie będą chcieli słyszeć o zostawieniu go na stałe. Plan jest więc taki, że mała zostanie przebadana, odkarmiona, oswojona, zaszczepiona i wysterylizowana - i przeprowadzi się do nowego domu. Może to nie być takie proste, bo wpierw będzie musiała spotkanie z kocurami i jamnikami przetrwać, a potem zauroczyć kogoś swoją biało-burą skórką i niezbyt otwartym usposobieniem.

