Padłam dziś. Mój pesel dał o sobie znać. A moje sarnie łydki dawały znać o przyszłym deszczu.I głowa. Powinna być jakaś firma posiadająca zastępcze członki by choć na czas jakiś je udostępnić.
W domu jak zwykle kipisz.Do tego duchota okrutna.
Koty pospały się ze mną.Rudzikowi nie przeszkadzało polegiwanie na mnie. On się nie spocił, ja tak.Tyle dobrego,że zwiotczałe mięśnie brzucha musiałam zasilić by nie wpadły do środka.Moja pobudkę przywitano wyjątkowo radośnie. Prosta przyczyna sie okazała -michy puste były.Ale przez moment miałam fajnie bo nie świadomie.
Żuniek jakby mniej ulewał się.Czyżby zajął się jego organizm produkcją kolejnych zatkań bo miejsce się zwolniło?

Ma apetyt. Oczko łzawi i pokichuje deczko.Trzyma się z dala dziś od kotów więc musi deczko źle się czuć.
Lucuś stracił urok dziecinności. Jest jak nastolatek długaśny i chudy. Ale przytulak z niego wielki. Łapinkę nadal ciumcia.Cudnie się bawi i przepięknie gada.
Lucynka rozbraja gruchaniem.Pcha się na kolana, gada i zawojowuje nas na każdym kroku.Ale je dalej tylko jedno.I śpi w kontenerku.Ale to drugie już tylko czasami.Przepięknie bawi się.Ale sama.
Julka, upierdliwy namolniak, lgnie do nas bardzo. Gaduła i mruczuś daje popalić swym wszędobylstwem.Gania z kulkami jak głupia.Kocha Żuka.
Miszczyni olimpijska w podrzucaniu myszek.Rekordem jest przerzucenie mychy przez cały pokój i trafienie w kubek TZ-ta.
Karmelek przytył i w brzusznej części zrobił się zwisły. Jest delikatniejszy obsługując nas pazurkami. Mruczy na cały dom.Najgłośniej ze wszystkich kotów.Uwielbia polowanie na Lilkę.Wie,że to ją denerwuje więc droczy się z przyjemnością. Karmel wiele kotów denerwuje.
Nastka stara się nie zwracać uwagi na gówniarstwo. To taki cudny kot.Tyle czeka na dom. Przestała przychodzić nocami na mnie.Zakocenie.Znalazła sobie miejscówkę wśród srebrnej tacy i kryształów.Zmierzch świetności epoki.Pasuje tam bo sama wygląda jak porcelanowa figurka.Utyta ale porcelana.