Ostatnia moja dziś relacja, trzeba dać chłopakom odrobinkę prywatności. Rudy wyszedł był

Leguje się na legowisku. Chyba zrozumiał, że jak mu jakiś ludź siedzi w pokoju i przez kilka godzin gapi się w monitor i go nie zaczepia - to ludź niegroźny. Żeby nie było - droga przed nami daleka - ale jest lepiej niż myślałam, że będzie. Jak już Rudy wyszedł był, to miał okazję popatrzeć, jak ludź dopada Figara, co to mu sobie spał przy monitorze. Dopada z grzebieniem. No o czesaniu bardziej "profesjonalnym" to mowy jeszcze nie ma, ale chciałam sprawdzić, jak Figo na grzebień reaguje. No i niniejszym oświadczam, że się podsuwa, wypina i jest bardzo zadowolony, że go ktoś grzebieniem mizia

. Gdyby mój pierwokot i teokot tak reagowały - to ja bym mogła normalnie wszystkie rękawiczki, co to ich muszę używać powyrzucała.

Muszę chyba ze swoimi chłopakami o tym jeszcze raz pogadać, może im "wejdę na ambicję"... Jak już dorwałam Figaro, to się i do Rudziaszka z lekka przyczepiłam - ścierpiał kilka ruchów z miną - "nienawidzę cię za to, ale zniosę z godnością". Potem się odsunął, to i dałam spokój. (Czarny ma sierść rozczesaną, Rudy ma kilka dredów, może Pan je czesał na tyle, na ile sobie pozwoliły).
Rudziaszkowe oczy "przemyłam" - przyznam, że nie umiem, kieruję się instrukcjami z netu

(ale ja już tak mam, kiedy jakieś dwa lata temu się dowiedziałam, że dostanę kota, to sobie dużo czytałam i przeglądałam, między innymi "obrazkowe instrukcje prawidłowego brania kota na ręce" i ćwiczyłam na pluszowym miśku.

Tzet miał taki ubaw... że domyślacie się

) Umiem myć zaropiałe oczyska kociakom z kk, bo takie miałam, krzywdy im nie zrobiłam, więc mam nadzieję, że Rudziaszkowi też nic nie zrobię, a przy okazji wizyty u weta, poproszę o pokazanie jak to robić. Uszu nie ruszałam, bo wiadomo - niedługo wizyta u weta, a do weta to się z brudnymi uszami chodzi.
Najważniejsze - Rudy zjadł ok 50 gr karmy mokrej

. Nie wiem, czego oni do tej Sheby dodają, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby jakiś kot tego nie chciał. Moje kociste wściekłe, bo one takich specjałów nie dostają, nawet jako smakołyk.
Jeszcze tylko czekamy na dzisiejszy urobek kuwetkowy.
Figaro od początku się spodobał (on taki mniej perski jest

).
A jeśli kiedyś dostanę persjozy, to wiem co powiem: "Kochanie, ale ty się nie denerwuj! No żartowałam tylko! Niieee... Persy nieeeeeeeee.... Trzeci kot będzie miał nos... No taki wielki nochal będzie miał, wielgachny, większy niż nasze dwie ciamajdy razem wzięte..."