No coś Ty!!!
Ja myślałam o kolibrze, a Ty mi proponujesz ptaka wielkości Amelki!!!
Toć to jak struś dla Kotkinsa!
O ptaku opowiem historyjkę, tyle,że nie kocią :
Przyjmuje sobie spokojnie i powoli pacjenctwo w gabineciku.Nagle wpada z rozwianym włosem zdenerwowana pani z rejestracji z kartoteką w dłoni i krzyczy od progu: "NAGŁY WYPADEK!!!".Za nią wchodzi facet w dosyć wczorajszym podkoszulku typu
żonobijka(taki na ramiączkach , z dziurkami) i się malowniczo za oko trzyma.
Pacjenta ,który był akurat w gabinecie grzecznie wyprosiłam, pana posadziłam i pytam tradycyjnie "co się...?"
-Paniiii doktór...szwagier mnie kaczką przywalił!
Nie wyraziłam zdziwienia, bo oniemialam.A facet opowiada,że u nich bylo tego dnia kaczkobicie.I oni się ze szwagrem zabrali za usuwanie pierza, czyszczenia i tak dalej.Ponieważ praca dosyć nudnawa była , panowie zaczęli dyskusję o polityce.No i -od reformy emerytalnej do sprawy smoleńskiej- pokłócili się.A ponieważ było gorąco-a oni obaj zwolennicy dwóch wiodących przeciwnych partii politycznych ( a wspierali się piwem!)- doszło do rękoczynu.A właściwie- kaczkoczynu.
Otóż rozwścieczony szwagier przyłożył panu kaczymi zwłokami w twarz.O tyle nieszczęśliwie,że jakaś kacza część wystająca trafiła w oko.
Uraz nie był poważny,ale bolesny.
Pan poszkodowany zawziął się w sobie.
Zawezwał policję i pogotowie.Policja spisała, kaczke martwą zatrzymała na wyraźną prośbę ofiary jako dowód zbrodni, zaś pogotowie przywiozło go do mnie.
Opatrzyłam, dałam receptę.
Na koniec wizyty pan poprosił,żebym DOKŁADNIE opisała jego uraz, wraz z przyczyną w kartotece.To będzie kolejny dowod "na szwagra".
Lekko skonsternowana zapytałam: "ale co ja mam wpisać jako powód urazu..?"
-Pani pisze: UDERZONY MARTWYM PTAKIEM!!
I tak właśnie napisałam!
