Cóż mogę powiedzieć...
Bawi się nawet Stefan

na początku było to przekomiczne, bo nie wiedział w ogóle, jak do tego toru podejść. Delikatnie dotykał łapuncją plastikowych części u góry. Myślał biedny, że jak tam dotknie, to piłeczka już się potoczy. Pięć minut nie minęło, jak Bombaj wpadł do pokoju. Ten to umie się bawić! Przejął tor i jak szalony dręczył piłeczkę

W pewnym momencie Stefek podłapał o co chodzi i bawili się razem. Buras na jednym końcu, Biszkoptas na drugim. Chciałam to złapać na filmie, ale Bombaj ma coś takiego, że jak tylko zobaczy aparat, to od razu zostawia dotychczasowe zajęcie i ociera się o kolana. Próbuję od piątkowego wieczoru ich podejść, ale nie idzie mi to najlepiej.
Cwaniaczek, jak tylko usłyszy, że biorę aparat z szafki czy zdejmuję osłonę, to już jest obok. Stefan ma coś takiego z odkurzaczem. Najmniejszy ruch, nawet przez przypadek i kot demolując pół mieszkania, w ciągu pięciu sekund jest na szafkach w kuchni.
Co jakiś czas słyszę nawet pomruki przeganiające od toru. Samoluby wychodzą z tych moich panów kotów.
U kotów:
Niestety wieczorne, nocne i poranne walki aktualne. Z tego też powodu panowie śpią oddzieleni, ażebym się mogła trochę wyspać. Za dnia jest naprawdę fajnie. Jeśli ja leżę, to leżę z kotami ułożonymi futro przy futrze. Jeśli odpoczywają sami, to owszem, czasem zdarzy się taka sytuacja, ale raczej będą spali po prostu na jednym łóżku, kanapie czy parapecie, w niewielkiej odległości. Muszę też powiedzieć, że Bombaj jest okropnym zazdrośnikiem. Kiedy tylko zobaczy, że Stefan jest głaskany, to od razu ładuje się na kolana

albo i nawet próbuje na ramiona się wdrapać. Strasznie to wszystko jest urocze. No to, że bez Bombaja nie sposób przyrządzić cokolwiek do jedzenia już trochę mniej
Zdrowie kociznom dopisuje. Kupy też są już ładne.
Ewo, dziękujemy z Figusiem na czele za termofor. Był już w użyciu w piątek, bo on biedny ma zapalenie ucha do kompletu. Ukradkiem mama podkłada mu pod pysk.
Póki co, wstawię takie oto zdjęcie.
