Neigh zrobiła wielką pracę.Uratowala mu życie.
Moja Amelka niedotykalska była.Kot nie głaskany.Brałam na siebie, glaskałam...gryzła.Jedyna forma zabawy to było gryzienie.I sikała z nerwów jak wypuszczałam z objęć.
Stopniowo polubiła myzianki, teraz sama się ładuje na kolana.
Jak na nią patrzę to sobie myślę JAKI ona miała potencjał i jak się to marnowało.
Czas, czas i jeszcze raz czas.
No i miłość.Swój ludź ,któremu nie przeszkadza ,że kot sika, że gryzie.
Patrzy i mysli "sobie sika...ale moja jest!".
Jak kiedyś napisałam ,że Teoś to kot wybraniec Neigh ,to się oburzyła.ON Ciebie wybrał, tak napradę.
Nic się nie dzieje ot tak.
Miało być, on miał zostać u Ciebie.
Teoś jest najbardziej "dotkniętym" z naszych
dotknietych kotów.
Naznaczonym.
A że jest debilny z lekka-jego prawo,jest PERSEM!
