kotkins pisze: ...albo aniadowa Polcia,że o Misiu nie wspomnę...no,to jest całkiem inna jakość.
Polcia zachowuje się jak stary dachowiec. Ale Miś - oooo, to jest P.E.R.S.
Dwa latka uczył się, że jak mówią "Miś" to o niego chodzi. "Mirmiłek" to za długie i zbyt skomplikowane. Gdy rozumek Misiaczka hula na pełnych obrotach i gościu ma dobry dzień, to kuma, że "Mirmiś" również odnosi się do niego.
Szybciutko zatrybił, że gdy chce się piciu, trzeba podrzucać miseczkę. Ponieważ są dwie miseczki przeznaczone na wodę, wybór jest trudny i Miś podrzuca tę, która jest wypełniona cieczą po brzegi.
Misiątko nauczyło się również, że trzeba walić łapką w szafkę, gdy się jest głodnym. Przylatuje zatem do dużego pokoju i wali w... szafę z ubraniami.
Mogłabym tak długo. Miś to pers nad persy. Mąż Fiony, zresztą. Małżonkowie jednakoż nie mieszkają razem, bo diabli wiedzą, do jakiej katastrofy rychło by doszło...
