Wczoraj (poniedzialek) bylam na cmentarzu - wieczorkiem. Ciekawa jestem , czy w niedziele ktos bywa na malej czesci? Bo w poniedzialek to chyba raczej na pewno nie. Koty sa tak w poniedzialki wyglodniale, jakby pare dni nie jadly. Po prostu wchodza do torby i jedza tak lapczywie... Czy ma ktos pomysl na zainstalowanie jakiegos dozownika karmy? To 'zdemolowane ' miejsce karmienia, to to, o ktorym pisalam (na malej czesci). Jest faktycznie ogordzone malym , niskim plotkiem ukrytym w tui. Jakos nie widzialam oznak zdemolowania. Waidomo zas, ze kruki dobieraja sie do miseczek i moga je poroznosic, wiazanki zas, jesli sa nie przymocowane porozwala wiatr. Mysle wiec, ze do owego 'zdemolowania' nie przyczynila sie reka ludzka, ale sama natura i nie ma co panikowac.
Ciesze sie, ze Slepaczek znalazl dach nad glowa w Milanowku i ze zlagodnial. W szpitaliku, obecnosc innych czworonogow - tak kociastych, jak psiastych moze powodowac stres manifestujacy sie totalna dzikoscia. Zabranie go z tego miejsca, mam nadzieje spowoduje zlagodnienie stresu. Zycze Slepaczkowi powrotu do zdrowia i trafienie do szczesliwego domku..
