Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 08, 2012 0:13 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:
Szenila pisze:
jopop pisze:Jeśli pobiera się większą ilość krwi problemem jest też często ciśnienie krwi - w żyłach w łapach jest ono na tyle niskie, że pobranie już 20 ml staje się niemożliwe - po prostu krew przestaje w pewnym momencie płynąć. Dlatego przy pobieraniu większej ilości krwi wygodnie jest to zrobić z żyły szyjnej (przepraszam jeśli fachowo nazywa się ona inaczej - w każdym razie jest na szyi). Ale tego już nie da się zrobić bez narkozy.


da się.


OK. Może się da - faktycznie za bardzo uogólniłam. W każdym razie znane mi koty na samą próbę uciśnięcia żyły na szyi by ją znaleźć reagują dość nerwowo. Ale faktycznie mogą być takie, które na to pozwolą. Przepraszam za uogólnienie.

nasze też nie są szczególnie szczęśliwe, ale z góry zakładamy, że narkozy nie będzie i tak kombinujemy, żeby dało się pobrać tyle ile potrzeba. Czasem kończy się z walerianą a czasem 'rozgłaskaniem' kota.
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Pt cze 08, 2012 0:14 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Szenila pisze:
najszczesliwsza pisze:Zaznaczam wątek.

I w świetle dotychczasowych informacji podanych w wątku wykluczam możliwość, by moje koty zostały kiedykolwiek dawcami.

I nie ja jedyna.

i oczywiście przestaniesz też sterylizować koty, w tym aborcyjnie (narkoza, która zawsze jest ryzykiem+ jeszcze ryzyko krwotoku większe niż przy normalnej sterylce)
:roll:


Nie przestanę. Bo ufam mojemu wetowi i jeśli jakaś kotka zejdzie mu na stole, bądź nie wybudzi się z narkozy, to właśnie dlatego. A tutaj ewidentnie ktoś popełnił straszny błąd, pytanie czy osoba, która zawiozła kota do lecznicy, by oddał krew, czy sama lecznica. Wiem jak pobiera się krew na surowicę, więc nie rozumiem co stało się z Sarą. I pomimo, że nigdy nie pozwolę żadnemu kotu pod moją opieką pobierać krwi pod narkozą, to i tak wątek sprawi, że będę się bać. Bo widać co innego procedury, a co innego faktyczne działanie weterynarzy.

**megan** pisze:Bycie kocim dawcą nie jest OBOWIĄZKIEM.


Owszem, bycie dawcą nie jest obowiązkiem. Ale do tej pory w moich oczach był to na tyle nieinwazyjny zabieg (mówię o pobraniu krwi na surowicę), że sądziłam, że obowiązkiem każdego kto ma kota spełniającego wymogi, by został dawcą, a dawcy poszukuje się w okolicy jest choć pomyśleć o tym, by jego kot mógł innemu pomóc.

**megan** pisze:A sterylizacja aborcyjna jest uśmiercaniem niewinnych kociąt.

Nie jest to wątek o sterylizacjach aborcyjnych. Rozumiem, że u ciebie normą jest, że kotki rodzą, a kocięta zasilają pulę bezdomnych? Które są ratowane przez wolontariuszy, oraz przez osoby prywatne, leczone wielkim nakładem sił i środków na m.in. panleukopenię? Tak wielkim, że Sara zapłaciła za to życiem? Więc... niech rodzi się więcej kociąt, a więcej kotów dawców w wyniku błędu właściciela, bądź błędu weterynarza straci życie oddając krew, by uratować kolejną kocią biedę ze śmietnika? to czym sobie na taki los niewinne kocięta zasłużyły? Człowiek odpowiada za to, co oswoił. Sterylizacja aborcyjna jeszcze długo pozostanie jednym z kluczowych sposobów zapobiegania rozmnażaniu się kotów wolno żyjących, których jest wciąż za dużo.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt cze 08, 2012 0:21 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

no to skoro tak, to nie widzę powodu, dla którego nie miała byś zaufać swojemu wetowi również w kwestii pobrania krwi.
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Pt cze 08, 2012 0:23 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

I widzisz, swojemu ufam.

Tylko tej krwi nie pobierałby mój wet, być może nawet pojechałabym z kotem do innego miasta. I tu się zaczynają schody, prawda?
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt cze 08, 2012 0:28 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Mam prawo mieć własne zdanie na temat sterylizacji aborcyjnej.

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 08, 2012 0:31 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

najszczesliwsza pisze:I widzisz, swojemu ufam.

Tylko tej krwi nie pobierałby mój wet, być może nawet pojechałabym z kotem do innego miasta. I tu się zaczynają schody, prawda?

ale to nie tylko w tej kwestii trzeba patrzeć wetom na ręce i samemu wiedzieć o co chodzi... z leczeniem też tak jest. Zawsze można się na coś nie zgodzić.
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Pt cze 08, 2012 8:07 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:CIACH
Tym, co na pewno będę zalecać jako naukę z tej historii jest przewaga częstszego pobierania małych dawek krwi bez narkozy i mrożenia surowicy by mieć ją na czarną godzinę nad akcjami na większą skalę jednorazowo. I jeśli tylko będzie to możliwe (np. jeśli nie będziemy mieć akcji jak rok temu, gdy potrzebowałam "na już" ponad 40 dawek :roll: ) - będę ten sposób stosować.

To ja mam pytania, bo jestem zielona jak trawka wiosną w kwestii ciśnień, mrożenia itp.
Natomiast moje koty mają co roku pobieraną krew na badania profilaktyczne, biochemia i morfologia, w pełnym zakresie. Łatwo nie jest, bo stres itp. Zawsze na żywca, a jak wyglądało, że się nie da, raczej rozważane było powtórzenie badań innego dnia. Nigdy narkoza, bo również zawsze słyszałam, że narkoza to zbyt poważne obciążenie kotów.

W kontekście zacytowanego fragmentu: czy dobrze zrozumiałam, że podano narkozę, bo założenie od razu było, żeby pobrać dużo krwi?
Jeśli tak, to czy kotka została zbadana przed zabiegiem?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt cze 08, 2012 8:54 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

najszczesliwsza pisze:I widzisz, swojemu ufam.

Tylko tej krwi nie pobierałby mój wet, być może nawet pojechałabym z kotem do innego miasta. I tu się zaczynają schody, prawda?

Wet nie może podać kotu narkozy bez Twojej pisemnej zgody. Jeśli by to zrobił, a kotu coś by się stało (jak Sarze), wtedy odpowiadałby za zabicie Twojego kota.

edit - chyba jednak nie ma takich przepisów :?
Ostatnio edytowano Pt cze 08, 2012 9:24 przez Jana, łącznie edytowano 1 raz

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 08, 2012 9:20 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana, przerabiałam to niedawno, bo potrzebowałam przepisu, który to reguluje i wydaje mi się jednak, że nie musi być pisemnej zgody. Natomiast lekarz jest obowiązany informować właściciela, jak poniżej w przepisie i uzyskać jego zgodę, ale może być to ustna zgoda.
Wiadomo, że bezpieczniej jest dla lekarza, jak zgoda jest na piśmie w razie komplikacji, ale to nie znaczy, że brak pisemnej zgody powoduje automatycznie odpowiedzialność lekarza.
Z kodeksu etyki:
Art. 19

1. Lekarz weterynarii jest obowiązany w sposób zrozumiały informować właściciela lub opiekuna zwierzęcia o rozpoznaniu, rokowaniu, zamierzonym postępowaniu i związanym z tym ryzykiem oraz kosztami, o przewidywanej użyteczności i jakości życia zwierzęcia po jego wyleczeniu, a także uzyskać zgodę właściciela lub opiekuna, dotyczącą planowanych działań.

2. Lekarz weterynarii może żądać od właściciela lub opiekuna zwierzęcia pisemnej zgody na przeprowadzenie zabiegów.


Chyba, że masz na myśli inny przepis, z którego wynika, że taka zgoda musi być, to podpowiedz proszę, bo ja się nie dokopałam, a zależy mi na takiej wiedzy. Znasz jakąś podstawę prawną?
Feebee
 

Post » Pt cze 08, 2012 9:23 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Nie znam konkretnych przepisów, po prostu zawsze podpisywałam zgodę na zabieg z zastosowaniem narkozy. Wygląda na to, że się mylę :|

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 08, 2012 9:28 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

W kwestii pobierania krwi z żyły szyjnej to moj mos mial tak pobieraną bez narkozy. Nie raz. To fakt.
Zastanawia mnie wyjasnienie tutaj faktu, ze wyniki sekcji, dokumentacja sa udostepnione tylko corce. Dlaczego wiec matka nie ma do nich dostepu? Skoro mowi wyraznie, ze kot był jej tylko pod opieka corki? Nie wnikam w zwiazki miedzy matka a corka ale cos tu jest nie tak.
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt cze 08, 2012 9:29 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Z tego, co wyczytałam, kotka była zarejestrowana na *anikę* (dokumentacja w lecznicy, czip itd.).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt cze 08, 2012 9:36 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Acha. Ale matka dokumentacji nie widziala..pytanie, dlaczego? Dlaczego corka jej nie chce pokazac, tu jest jakiś gwóżdż.
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt cze 08, 2012 9:38 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Jana pisze:Nie znam konkretnych przepisów, po prostu zawsze podpisywałam zgodę na zabieg z zastosowaniem narkozy. Wygląda na to, że się mylę :|


Ostatnio udzieliłam zgody na narkozę telefonicznie, tak, że pisemna zgoda raczej nie jest bezwzględnym wymogiem.

Falka

 
Posty: 32816
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt cze 08, 2012 10:31 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Wypowiem się jako osoba, której koty były dawcami i na transfuzję i na osocze.

Przy pobraniu krwi na transfuzję - dużej ilości z żyły szyjnej - kot jest znieczulany. Jednak - tak jak i przy innych zabiegach pod narkozą - powinna być stosowana procedura badania kota przez zabiegiem, z morfologią i osłuchaniem serca.

Zaniechanie tej procedury - wg mnie - jest narażaniem kota-dawcy na niepotrzebne ryzyko. Zabieg pobrania krwi nie jest zabiegiem nagłym, w sytuacji awaryjnej, kiedy trzeba ratować życie kota-dawcy.
Jeżeli potrzebna jest nagle duża ilość osocza to - znowu wg mnie - należy zorganizować odpowiednią ilość kotów-dawców (zdrowych, szczepionych kotów jest dużo dostępnych) i pobierać od każdego, bez żadnego znieczulania - tyle krwi z łapy, ile dany kot jest w stanie oddać.

Fundacja, nauczona poprzednim doświadczeniem kiedy koty chorowały na pp, powinna zadbać by mieć pod ręka zapas mrożonego osocza a nie działać na zasadzie "natychmiast jest potrzebna duża ilość osocza". Zresztą nawet bez poprzedniego doświadczenia z pp, działając z tak dużą ilością chorych kotów, zaplecze z osocza zawsze powinno być, uzupełniane na bieżąco.
jopop pisze:2. krew była przeznaczona nie dla konkretnego kota, ale "na przyszłość". być może skorzystałyby koty JOKOTowe, być może inne potrzebujące.

Jeżeli nie było absolutnej konieczności natychmiastowego działania z użyciem osocza, to jaka była konieczność pobrania tak dużej ilości krwi od tej kotki z użyciem narkozy?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39223
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 704 gości