3xG + R + Lolka na koloniach. Piękna wiosna tej jesieni

a na którym rynku? bo są dwa
i to jest w hali czy obok jakiś sklepik?

Magda, tym bliżej Ciebie

Teraz tam hala jest

przejadę się zatem w sobotę, a w niedzielę jak nie znajdę to do Ptaka

Inga sorry za całe mnóstwo OT :oops:

magdaradek pisze:przejadę się zatem w sobotę, a w niedzielę jak nie znajdę to do Ptaka

Inga sorry za całe mnóstwo OT

spoko, kiecka ważna rzecz : mrgreen:

kiecka, to zaraz po kotach najważniejsza rzecz :mrgreen:

Poniewaz moja talia zaginęła w akcji, do kiecek a nawet spódnic nie podchodzę od lat. Mogę sobie tylko przysiąść w katku i pozawiszczać cichutko

do tych odcinanych wysoko nie trzeba miec talii

chociaż w te kiecki szyfonowe na pewno nie upchnęłabym biustu :roll:

Miej litość, proszę.
Nikt przy 155 wzrostu i 110 obwodu w biuście nie zakłada sukienki, a tym bardziej odcinanej :roll:

oj tam oj tam
pomarzyć nie można?
:twisted:

Świadoma tych ograniczeń, tylko we wczesnej młodości zdecydowałam się raz, czy dwa na sukienke i to z wieloma zastrzeżeniami. Cóz nie można mieć wszystkiego. W sukience wyglądam po prostu jak ofiara tych dwóch szurniętych amerykańskich stylistek. To ja już może zostanę przy sprawdzonych wzorach :mrgreen:

gosiaa pisze:Madzia, teraz jak obserwuję, naprawdę zmieniła się moda weselna, tzn. w okresie letnim, bo na takich ostatnio bywałam.
Lekkie letnie sukienki, zwiewne materiały, często też lniane, nie ma już tych gorsetów i innych ciężkich rzeczy.
Przewaga takich, które potem spokojnie można nosić.

Zdecydowanie się zgadzam...moda weselna zupełnie się zmieniła jak dwa lata temu poszłam w długiej kiecce to czułam się bardzo "fopa" bo z młodych osób byłam jedyna w długiej kiecce typowo weselnej na kolejnych 4 potem nie popełniłam tego błędu :twisted:

długie suknie z gorsetami maja "babcie" i starsze ciotki, teraz jest zwiewnie,sukienka do kolana o taka rozpusta :twisted:

ja muszę za kolano, bo mam nogi jak słupy telegraficzne :twisted:

najlepsza dla mnie długość to połowa łydki.
I nie - długich z gorsetem sukienek absolutnie szukać nie będę

ja bym nadala temu watkowi tymczasowy tytul "kiecka, to zaraz po kotach najwazniejsza rzecz"

nie pochwaliłam Wam się, ale w piątek wieczorem Misiek wrócił do swojej Pańci :dance:

i nawet ją poznał, i się przytulił natychmiast, i brzuszek wywalił, ale do auta wsiąść nie chciał

pojechał zaopatrzony w nową miskę i puszorek, kosteczkę do ciumkania, kabanoski i mięsną tackę z Kalafiora - to na wypadek gdyby po ponownej przeprowadzce nie chciał jeść - zawartość wali tak, że mnie się zbiera na mdłości, a psy i koty dostają amoku w oczach i chodzą sobie po głowach, byle tylko się dorwać do tego paskudztwa. :roll:

Tak więc od soboty znów jesteśmy same-jedne, czyli 2+3+1

miałam dziś od rana chwilę czasu i przeleciałam wzrokiem po kilku wątkach. Aż w dwóch - kocie zasmarkańce. Z nosa woda cieknie, oczy łzawią - no katar jak byk. I tu dochodzimy do zawartego w tytule wątku stwierdzenia o niewystarczającej trosce kocierzyńskiej własnej. Bo otóż - pisząca te słowa - nie przejmuje się katarami i bolącymi gardłami swoich rezydentów. Nie skarży się, nie pyta o rady, ba! nie leci nawet do weta!!! nie wiem, co to się porobiło :roll:

Podziwiam dziewczyny za zaangażowanie. Serio, serio! ja daję rutinoscorbin i/lub immunostymulator i zaklinam los, żeby przeszło. Kiedy mi odbierzecie zwierzaki? będę mieć w końcu spokój :mrgreen:

3xG + R + Lolka na koloniach. Piękna wiosna tej jesieni

Kto przegląda forum